Niepotrzebna lekcja wychowawcza

Barbara Fedyszak-Radziejowska, doktor socjologii, pracownik Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN

|

GN 07/2008

publikacja 20.02.2008 07:52

Jan T. Gross zaproponował – nic mniej i nic więcej – zasadniczą zmianę naszej tożsamości

Barbara Fedyszak-Radziejowska Barbara Fedyszak-Radziejowska

Nowy, 2008 rok rozpoczęliśmy od szczególnej lekcji wychowawczej poprowadzonej przez Jana T. Grossa, autora książki „Strach. Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie. Historia moralnej zapaści”. Lekcja po- święcona była nie tyle ludzkiej grzeszności i nikczemności, co polskiej wspólnocie politycznej, która, według Grossa, myśli o własnej okupacyjnej przeszłości lepiej niż powinna – nie jesteśmy pozytywnymi bohaterami II wojny światowej, nasze zasługi, jeśli w ogóle istnieją, są przesadzone.

„Polacy, których było bardzo wielu, mordowali Żydów, bo mogli. (...) Żydów mordowali normalni ludzie, nie żaden margines (...) Zwykli Polacy świetnie wiedzieli, że Żydzi byli mordowani i nie podnieśli palca, żeby to zatrzymać (...) księża, którzy nie mówili z ambon „nie”, stawiali Kościół w roli kolaboranta. Zwodzili swoje owieczki na manowce. (...) W historii Polski istniała olbrzymia dziura. Moja książka daje nowe spojrzenie na rzeczywistość, na antysemityzm i przemoc, które obserwujemy po wojnie” [Jan T. Gross w TVN24]. „(...) Jak potwornym ciężarem, trucizną polskiej zbiorowej duszy było to antysemickie podejście do wielu spraw, które uczyniło ludzi bezbronnymi wobec pokusy, którą stworzył Hitler” [Jan T. Gross w TVPInfo].

Jan T. Gross zaproponował – nic mniej i nic więcej – zasadniczą zmianę naszej tożsamości, odrzucenie przekazywanej w rodzinnych opowieściach i w polskiej tradycji historii. Przyszedł do nas ze szczególnym przesłaniem: wasza wersja jest kłamstwem, boicie się prawdy, bo stawia was w jednym rzędzie z Hitlerem (nie z Niemcami, lecz – z Hitlerem). I nic to, że ta „nowa prawda” odbiera wiarygodność książce „Ten jest z Ojczyzny mojej. Polacy z pomocą Żydom 1939–1945”, (red. W. Bartoszewski, Z. Lewinówna), kwestionuje wymowę nagrodzonego 3 Oscarami „Pianisty” R. Polańskiego, wiernego w swym filmie W. Szpilmanowi i pomniejsza „odkrytą” przez amerykańskie uczennice historią I. Sendlerowej.

Jan T. Gross przyjechał do nas z „nową prawdą” o zbrodniach popełnionych po wojnie przez Polaków na Żydach. Do naszej „dziury w pamięci” dodał swoją, traktując lata 1944–1946 jak normalne, „powojenne” czasy. Dla nas były to lata mordów, dokonywanych przez Sowietów i ich polskich zwolenników na dziesiątkach tysięcy Polaków: bohaterach AK, ludowcach, działaczach niepodległościowych. Tę prawdziwą dziurę w naszej i Grossa pamięci próbuje zapełnić właśnie wydany i rozesłany przez IPN do wszystkich szkół ponadpodstawowych „Atlas polskiego podziemia niepodległościowego 1944–1956”.

Naszym problemem nie jest strach przed prawdą o Polakach szmalcownikach czy mordujących tuż po wojnie Żydów, lecz to, że dyskusję o nich wywołują wyłącznie „zagraniczni” autorzy. Tymczasem o pogromie kieleckim napisano w Polsce wiele. Krótka chwila wolności 1980–1981 przyniosła artykuł K. Kerstenowej „Kielce – 4 lipca 1946” w jedynym niezależnym „Tygodniku Solidarność”. W stanie wojennym ukazały się publikacje w drugim obiegu; S. Krajewskiego w „Spotkaniach”, K. Kersten w „Krytyce”, A. Smolara w „Aneksie”. Po 1990 r. ta problematyka nie została przemilczana i żaden „strach” nie paraliżował piszących autorów. Tylko w latach 1992–1994 ukazało się kilka poważnych prac o polsko-żydowskich relacjach (K. Kersten, A. Paczkowskiego, B. Szaynok, Z. Wrony, S. Meduckiego i in.)

I dziś pamiętamy o złych kartach naszej historii. W 2006 r. IPN wydał ważną książkę „Wokół pogromu kieleckiego”. Zawarto w niej rzetelne prace historyków i ogromny zestaw dokumentów, pozwalających czytelnikowi zweryfikować prezentowane teksty. Jest trudny dla polskiego czytelnika tekst B. Szaynok o Żydach, mordowanych w Polsce po wojnie oraz analiza sporu o to, ile w tym było antysemityzmu, ile antykomunizmu, a ile powojennej deprawacji. Jest przegląd tego, co komunistyczne władze pisały o pogromie kieleckim, obciążając tą zbrodnią podziemie niepodległościowe, Kościół, harcerzy, ludowców, andersowców. (R. Śmietanka-Kruszelnicki). Jest także tekst J. Żaryna o postawie Kościoła wobec polsko-żydowskich relacji.

I w końcu znajdziemy także ponad 300 stron dokumentów ze śledztwa prowadzonego przez IPN w latach 2001–2004 w sprawie pogromu kieleckiego wraz z uzasadnieniem jego umorzenia przez prokuratora K. Falkiewicza. Możemy poznać treść dokumentów zaprzeczających i potwierdzających różne hipotezy wraz z ostatecznie przyjętą, o „spontanicznym, wynikającym ze splotu różnych okoliczności historycznych i bieżących” charakterze pogromu. W uzasadnieniu jest prawda i o postawach antysemickich części Polaków, i o roli ówczesnych komunistycznych władz.

Styczniowa lekcja wychowawcza Jana T. Grossa nie była potrzebna. Potrzebujemy zainteresowania i szacunku dla tych, którzy piszą o tym trudnym problemie w Polsce i traktowania wszystkich, także polskich narracji, z należytą dbałością. Potrzebujemy też zrozumienia dla szczególnej traumy Żydów. Nie znamy wspomnień tych, którzy trafili w ręce Niemców – bo oni nie przeżyli Holokaustu. Poznajemy wspomnienia tych, którzy przeżyli dzięki Polakom. Jednak w tych wspomnieniach Polak jest nie tylko wybawcą, lecz także zagrożeniem – bo mógł wydać, bo nie udzielił pomocy, bo upokarzał, brał pieniądze, bo patrzył, wydawałoby się, obojętnie na niemieckie zbrodnie, nawet jeśli ta obojętność była wyrazem takiej samej jak żydowska bezradności.

Końcowe sceny „Pianisty” są symboliczne dla rachunków polskiej obojętności i polskiej pomocy. By żydowskiego muzyka mógł uratować Niemiec, musiało się wiele wydarzyć: stłumienie powstania warszawskiego oraz wymordowanie i wygnanie z Warszawy praktycznie wszystkich Polaków. Prawda jest bardziej złożona, niż to się wydaje Janowi T. Grossowi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.