Obywatelski obowiązek wybierania

Władysław Bartoszewski, historyk, były minister spraw zagranicznych

|

GN 40/2007

publikacja 10.10.2007 14:06

Przeciwnik polityczny to jest człowiek, który ufa innemu programowi, nie jest wrogiem, lecz tylko przeciwnikiem

Władysław Bartoszewski Władysław Bartoszewski

Za kilkanaście dni ogół dorosłych Polaków stanie wobec potrzeby podjęcia decyzji, jakiego chcą państwa, jak chcą żyć. Niemało osób zwraca się do mnie z prośbą o radę czy opinię, choć jestem człowiekiem prywatnym i bezpartyjnym, jednym z wielu milionów Polaków katolików pragnących żyć godnie i mądrze w ustabilizowanym oraz praworządnym państwie prawa. Nikomu nie wskazuję konkretnych nazwisk osób godnych zaufania. Wiem, że na tej ziemi nie da się zrealizować idealnego społeczeństwa. Ale wskazuję na konieczność udziału w kształtowaniu naszego wspólnego życia i na grzech (tak: grzech!) zaniechania, nieobecności w życiu politycznym 21 października 2007 roku.

Posłuchaj autorytetu
Powołuję się tu na mądrość biskupów naszego Kościoła, jedynego w Polsce gremium, któremu ufałem i ufam. I oto: abp Kazimierz Nycz, metropolita warszawski, odpowiedział (23 września br.) w rozmowie z tygodnikiem „Niedziela” na pytanie „Czy będzie Ksiądz Arcybiskup zachęcał wiernych do głosowania w wyborach parlamentarnych?”: „– Tak, jest to obowiązek Kościoła. Ze smutkiem obserwuję, że Polacy w małym procencie idą na wybory. Natomiast na pewno nie będę podpowiadał, na kogo konkretnie głosować. Wręcz stanowczo upomnę tych, którzy tak uczynią, a za których jestem odpowiedzialny. – Czyli księży? – I media katolickie, jak będzie trzeba, też”. I wyjaśnił jednoznacznie: „Katolikowi nie wolno głosować tylko na partie, które w sposób ewidentny głoszą zasady sprzeczne z wartościami chrześcijańskimi, czyli np. popierają aborcję, eutanazję, chcą odebrać rodzicom wyłączne prawo do wychowania dzieci”.

Wielki autorytet dla nas wszystkich, kard. Stanisław Dziwisz, metropolita krakowski, jeden z najważniejszych depozytariuszy myśli Jana Pawła II, któremu ponad 40 lat służył, z naciskiem stwierdził (18 września br., w „Dzienniku”), że „wzięcie udziału (w wyborach) jest moralnym obowiązkiem i zaszczytem obywateli”, gdyż „wybory są środkiem prawnym umożliwiającym zajęcie określonej postawy wobec formy i stylu zarządzania państwem. W państwie demokratycznym uprawnienia władzy, a nawet same prawa są stanowione przez posłów. Z tej racji obywatele mają obowiązek interesowania się życiem politycznym. Zatem to, jakie będą prawa w państwie, zależy od głosowania wyborców. Wierzący nie mogą uchylać się od głosowania. Wyborczy obowiązek przyczynia się bowiem do kształtowania rzeczywistości społecznej, gospodarczej i politycznej państwa, zależnej od posłów, których wybierzemy”. A także: „Istotną sprawą jest głosowanie według sumienia. Oznacza to, że należy wybierać takich kandydatów, których program społeczny i polityczny jest zgodny z osobistymi przekonaniami i zdrowym rozsądkiem, mający na uwadze materialny i duchowy rozwój osoby ludzkiej.

Chodzi o wybór osób moralnych i kompetentnych, czyli rozumiejących istotę dobra wspólnego. Inaczej mówiąc, należy unikać wyboru osób charakteryzujących się brakiem kompetencji politycznych i społecznych, gdyż jego groźną konsekwencją może być zniechęcanie do działalności tych, którzy posiadają umiejętności, kompetencje i uczciwość, ale nie chcą startować w wyborach, gdyż polityka kojarzy się im tylko i wyłącznie z korzyściami osobistymi lub partyjnymi”.

Niech rozstrzygnie sumienie
Naiwność nie jest grzechem, tylko błędem, ale skutki tego błędu przy podejmowaniu wyboru obciążą w konsekwencji nas wszystkich. Nie dajmy się więc uwodzić populistom i krzykaczom obiecującym nam niemal raj na ziemi, jeśli ich poprzemy. Bo kłamią. Nie kierujmy się w ocenie ludzi i partii tym, że ktoś krzyczy głośniej od innych, lub – tym bardziej – tym, że używa bardziej brutalnych określeń. A przy tym nie traćmy nigdy z oczu poszanowania dla godności ludzkiej. Przeciwnik polityczny to jest człowiek, który ufa innemu programowi, nie jest wrogiem, lecz tylko przeciwnikiem, Polakiem myślącym inaczej niż my. I tyle.

Krótko mówiąc: zastanówmy się, podejmując wybór, co powiedziałby na nasz wybór sługa Boży Jan Paweł II. I z tą refleksją: przedkładajmy kandydatury tych, którzy chcą budować mosty między ludźmi, nad tych, którzy chcą prowadzić ciągłą wojnę wszystkich ze wszystkimi.

Żyjemy w suwerennym państwie. Z niezbadanych wyroków Bożych dane nam jest wreszcie od 18 lat mówić głośno, co myślimy, i żądać głośno, czego chcemy. Teraz dana jest nam kolejna możliwość wyboru. Skorzystajmy z niej, wszyscy członkowie rodzin, którzy ukończyli lat 18, aby powiedzieć jasno: chcemy uczciwości rządzących i odpowiedzialności ich za państwo, chcemy żyć lepiej, ale jako wolni obywatele, a nie stado manipulowane przez jakichkolwiek ludzi nieudolnych czy o chorych ambicjach.

Mam lat 85. To zapewne ostatnie wybory do parlamentu, w których dane jest mi brać udział. Apeluję do moich czytelników z „Gościa Niedzielnego”, abyśmy tłumnie spotkali się przy urnach wyborczych, abyśmy się nie dali uwieść żadnym fałszywym prorokom.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.