Refleksje majowe

Władysław Bartoszewski, historyk, były minister spraw zagranicznych

|

GN 20/2007

publikacja 21.05.2007 09:32

Jeśli w Chrystusa wierzymy, zgadzać się i w jedności żyć musimy

Władysław Bartoszewski Władysław Bartoszewski

W naszej tradycji i obyczaju, w naszej historii i pamięci maj kojarzył się i kojarzy z jednym z najważniejszych wydarzeń w historii Polski – dniem Konstytucji z 1791 roku oraz ze świętem Matki Boskiej Królowej Korony Polskiej. W niedawnej przeszłości, gdy Polska nie była krajem niepodległym, 3 Maja, święto narodowe i państwowe, odczuwane było przez nas jako swoisty dzień mobilizacji wspólnych uczuć, łączących nas w obronie wartości zasadniczych. Pod okupacją niemiecką i sowiecką w latach II wojny światowej nie było możliwości jawnego obchodzenia tego święta.

Napisy wykonywane potajemnie na murach i kwiaty składane potajemnie pod niektórymi pomnikami były znakiem narodowej wspólnoty myślenia przeciw okupacji i na rzecz niepodległości. Lata powojenne nie przyniosły zrazu żadnej pozytywnej zmiany, 3 maja 1946 roku przy użyciu siły władze tzw. Polski Ludowej wspierane przez sowieckiego okupanta ingerowały w pokojowe demonstracje młodzieży w Krakowie i w paru innych miejscach kraju. Obchody były możliwe tylko w murach świątyń, i taki porządek obowiązywał przez kilkadziesiąt lat. Dopiero w latach 70. dopuszczono koncesjonowane obchody rocznicy Konstytucji 3 maja, umożliwiając ich organizowanie przez ówczesne, nie w pełni suwerenne, Stronnictwo Demokratyczne.

Manifestacja uczuć
Dopiero III Rzeczpospolita przywróciła rolę 3 maja jako święta państwowego. W żywej pamięci mam jeszcze, jako ambasador Polski w Wiedniu od jesieni 1990 do przedwiośnia 1995 r., obchody 3-majowe, skupiające Polaków różnych biografii i pokoleń w Kościele polskim na Rennwegu, a przede wszystkim na Kahlenbergu, w miejscu upamiętniającym odsiecz wiedeńską króla Jana III Sobieskiego w 1683 r. Jako minister spraw zagranicznych miałem niezwykłe szczęście uczestniczenia wraz z tysiącami Polaków w manifestowaniu ich uczuć 3 maja w różnych krajach Europy, które odwiedzałem.

Dziś, gdy przyszła już dla mnie pora refleksji i bilansu historycznego bardziej niż współtworzenia nowych wartości, widzę w Konstytucji 3 maja ważny krok na rzecz współdziałania dla narodów Europy Środkowowschodniej, czyli działanie mentalnie i moralnie przygotowujące do współżycia kolejnych pokoleń w większej wspólnocie, jaką jest Europa wolnych narodów.

Sięgam do tekstu Konstytucji, czyli „Ustawy Rządowej z 3 maja 1791 r.”, i czytam: „Uznając, iż los Nas wszystkich od ugruntowania i wydoskonalenia Konstytucyi Narodowej jedynie zawisł, długim doświadczeniem poznawszy zadawnione Rządu Naszego wady, a chcąc korzystać z pory, w jakiej się Europa znajduje, i z tej dogorywającej chwili, która nas samym sobie wróciła, wolni od hańbiących Obcej Przemocy nakazów, ceniąc drożej nad życie, nad szczęśliwość osobistą egzystencją polityczną, niepodległość zewnętrzną i wolność wewnętrzną narodu, którego los w ręce Nasze jest powierzony, chcąc oraz na błogosławieństwo, na wdzięczność współczesnych i przyszłych Pokoleń zasłużyć, mimo przeszkód, które w Nas namiętności sprawować mogą, dla Dobra powszechnego, dla ugruntowania Wolności, dla ocalenia Ojczyzny Naszej i Jej Granic, z największą stałością Ducha, niniejszą Konstytucyję uchwalamy, i tę całkowicie za świętą, za niewzruszoną deklarujemy, dopóki by Naród w czasie Prawem przepisanym wyraźną wolą swoją nie uznał potrzeby odmienienia w niej, jakiego artykułu. Do której to Konstytucyi dalsze Ustawy Sejmu teraźniejszego, we wszystkim stosować się mają”.

Ostrzeżenie sprzed wieków
Polska Konstytucja, pierwsza konstytucja europejska i druga w historii świata ustawa tego rodzaju po Konstytucji Stanów Zjednoczonych, nie mogła w ówczesnych warunkach być przyjęta do wiadomości przez agresywne potęgi – rosyjską i pruską, które doprowadziły niebawem do drugiego, a potem trzeciego rozbioru Polski. Nikomu jednak nie udało się zniweczyć jej egzystencji w myślach i uczuciach Polaków. Gdy po 123-letniej niewoli Sejm Rzeczypospolitej Polskiej przyjmował 17 marca 1921 r. Ustawę Konstytucyjną, w pierwszych jej zdaniach znajdujemy odwołanie do „świetnej tradycji wiekopomnej Konstytucji 3. Maja”.

A owa ustawa konstytucyjna, z pewnością nie pozbawiona ułomności, jak każdy akt ludzki, towarzyszyła wychowaniu w naszych szkołach, na uczelniach i w życiu publicznym milionów Polaków w latach 20. i w pierwszej połowie lat 30. minionego stulecia, wychowaniu i formowaniu pokolenia, któremu przyszło nieść na sobie główny ciężar walk o niepodległość, począwszy od 1939 roku, a faktycznie aż do lat 1989–1990.
Refleksja nad wielkim znaczeniem Konstytucji 3 maja i wydarzeń sprzed ponad dwustu lat skłania też do samokrytycznego pytania o kondycję moralną społeczeństwa. Nasuwa się niemal mimo woli szereg myśli wielkiego kaznodziei, ks. Piotra Skargi, który w swych „Kazaniach Sejmowych” ostrzegał: „Chrystus Bóg i Pan nasz do zgody i jedności nas powiązał.

Jeśliśmy uczniowie jego, jeśliśmy chrześcijanie, jeśliśmy z chrztu jednego urodzeni, jeśliśmy jedną męką jego i krwią jego odkupieni, jeśli w Chrystusa wierzym, jeśli go za Pana i głowę naszą znamy jako wierna czeladka jego, jeśli do dziedzictwa jego spólnie należym, jeśli skarbów w jego domu i dostatków zażywamy, jeśli pod jego obroną i cieniem odpoczywać chcemy, targać tych łańcuchów tak mocnych nie możem, zgadzać się i w jedności żyć, i o sobie w zgodzie radzić musim. (…) Nie tak rychło i nie tak żałośnie wojną i gwałty postronnych nieprzyjaciół zginąć możecie, jako waszą niezgodą. Jabłko, gdy z wierzchu się psować pocznie, wykroić się zgniłość może, iż potrwa, ale gdy wewnątrz gnić i psować się pocznie, wszystko zaraz porzucić musisz i o ziemię uderzyć”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.