Tylko rocznica, czy przełom?

Barbara Fedyszak-Radziejowska, dr socjologii, pracownik Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN

|

GN 15/2007

publikacja 16.04.2007 12:50

Polska religijność jest pewnym fenomenem i nie poddaje się łatwo europejskim trendom i sekularyzacyjnej presji. Młodzi Polacy nie toczą z rodzicami religijnej walki pokoleń, a ich wiara, na tle europejskiej młodzieży, zadziwia.

Tylko rocznica, czy przełom?

Z raportu przygotowanego przez warszawskie Centrum Myśli Jana Pawła II wynika, że połowa moich rodaków (54 proc.) traktuje śmierć Papieża (2 kwietnia) jako najważniejsze wydarzenie w historii Polski. Tuż za nim jest 11 Listopada, wybrany przez 50 proc. badanych. Na kolejnych miejscach znalazły się 3 Maja (35 proc.), wybuch II wojny światowej (1 września) (33 proc.) i 16 października (30 proc.), czyli data wyboru Karola Wojtyły na następcę św. Piotra. Wśród pięciu najważniejszych, zdaniem Polaków, świąt i rocznic w naszej historii aż dwa związane są zatem z pontyfikatem Jana Pawła II.

Specyficzna polska tożsamość?
Kolejny 2 kwietnia pokazał, że papieskie rocznice traktujemy bardzo poważnie. W wielu miastach przygotowano uroczystą oprawę dla wspólnej modlitwy, wspominania i przeżywania więzi z Janem Pawłem II. Tysiące ludzi spotkało się w kościołach i na ulicach, paląc znicze, modląc się w miejscach uświęconych pielgrzymkami Ojca Świętego. Podobnie jak w 2005 i 2006 roku, media pomogły wziąć udział w najważniejszych spektaklach także tym, którzy pozostali w domach.

Na naszych oczach rodzi się nowa tradycja, chociaż wielu zadaje sobie pytanie, czy aby na pewno przetrwa dłużej niż kilka najbliższych lat. Co stanie się spoiwem i zaczynem tej tradycji; czy będzie to pokolenie JP II, czy po prostu chrześcijaństwo i Kościół? A może, jak pisał prof. K. Koseła, splątana z katolicyzmem, rodziną i obywatelską postawą – specyficzna polska tożsamość?

Takie i podobne pytania zadaje wielu komentatorów. Czy staliśmy się lepsi, a nasza wiara głębsza i mocniejsza? Sceptycy przypominają o licznych słabościach polskich katolików i naszego życia politycznego. Proces sekularyzacji postępuje – powiadają – a dzisiejsza polska religijność może okazać się wyjątkiem, który ostatecznie podda się europejskim trendom i modernizacyjnym procesom.

Marzeniem każdego socjologa jest dostarczyć rzetelnych i wiarygodnych odpowiedzi na podobne pytania, jednak pokora nakazuje przyznać się do wielu ograniczeń. Sondaże dotyczące tak delikatnej, osobistej i trudnej do zmierzenia materii jak wiara i religijność człowieka, często przynoszą wyniki, które rozczarowują. Ale mimo to warto je znać. W omawianym raporcie aż 71 proc. Polaków odpowiedziało „tak” na pytanie, czy czują się osobami należącymi do pokolenia JP II ( w tym zdecydowanie tak – 43 proc.).

To ponad dwa razy więcej niż odsetek osób przyznających się do pokolenia „Solidarności”. Co ciekawe, podobnie odpowiadają zarówno młodzi, jak i znacznie starsi. Dlatego socjolog T. Żukowski mówi o federacji pokoleń. Ja mam wrażenie, że jesteśmy po prostu szczęściarzami, którym dane było zostać uczniami wielkiego Papieża, przyszłego świętego, i to w czasach, gdy media towarzyszyły kolejnym etapom jego ewangelizacyjnej misji na niespotykaną wcześniej skalę.

Mocni mocą miłości
Takiej szansy nie wolno marnować. Na szczęście z wielu badań i zwykłego oglądu rzeczywistości wynika, że ją wykorzystaliśmy. Polska religijność jest pewnym fenomenem i nie poddaje się łatwo europejskim trendom i sekularyzacyjnej presji. Młodzi Polacy nie toczą z rodzicami religijnej walki pokoleń, a ich wiara, na tle europejskiej młodzieży, zadziwia. Na pytanie, czy świadectwo życia i nauczanie Jana Pawła II przyczyniło się do przemiany w naszym życiu, „zdecydowanie tak” odpowiada 14 proc. badanych. Dalsze 50 proc. wybiera odpowiedź „raczej tak”, ale socjolog nie potrafi jednoznacznie ocenić, czy jest to przejaw skromności, czy raczej „poprawność”, zgodnie z którą wypada złożyć taką deklarację.

Socjolog bowiem ma także sporo problemów z naukowym opisem wpływu wybitnych jednostek na historię i ludzkie postawy. Jak np. w wiarygodny sposób zmierzyć i procentowo określić udział przedsierpniowej opozycji, „Solidarności”, Kościoła katolickiego i Jana Pawła II w upadku komunizmu w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej? Wielu uczestników pamiętnej Mszy świętej z 1979 roku wspomina delikatny powiew wiatru towarzyszący słowom wzywającym Ducha Świętego do odmienienia oblicza naszej ziemi. Ale nikt, ani socjolog, ani meteorolog, nie stwierdzi w sposób naukowy zależności między tym powiewem a zachowaniami słuchających Ojca Świętego w ich dalszym życiu.

Więc może, zamiast analizować kilkuprocentowy spadek lub wzrost liczby osób praktykujących „w każdą niedzielę”, zauważmy to, co widać gołym okiem. A widać twórczą, aktywną i coraz lepiej zorganizowaną w stowarzyszenia i ruchy katolickie młodzież, widać Polaków zmieniających swoje poglądy zgodnie z nauczaniem Kościoła i otwarte deklarowanie wiary przez coraz liczniejsze grono przedstawicieli elit. W sali koncertowej Akademii Muzycznej w Warszawie 2 kwietnia orkiestra studentów, chór, śpiewacy i aktorzy wykonali utwory równie młodych jak oni, niespełna trzydziestoletnich kompozytorów, którzy motywem swojej twórczości uczynili słowa i nauczanie Jana Pawła II. To był piękny, znakomity koncert, a jego tytuł „Mocni mocą miłości” stanowi symboliczną odpowiedź na pytanie o owoce pontyfikatu i ostatnich rekolekcji wielkiego Papieża.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.