Z Niemiec i o Niemcach

Władysław Bartoszewski, historyk, były minister spraw zagranicznych

|

GN 04/2007

publikacja 29.01.2007 15:12

Benedykt XVI odegrał opatrznościową rolę w rozwiązywaniu znanych powszechnie trudności, jakie dotknęły Polskę

Władysław Bartoszewski Władysław Bartoszewski

Od 1 stycznia 2007 r. Niemcy objęły na sześć miesięcy przewodnictwo w Unii Europejskiej. Interesuje nas to szczególnie nie tylko jako obywateli jednego z krajów Unii, ale także jako bezpośrednich sąsiadów RFN, najpotężniejszego z członków tej wspólnoty. Interesuje nas także dlatego, że od kilkunastu miesięcy widoczny jest w Unii pewien kryzys wewnętrzny, z którego nie znaleziono do tej pory zadowalającego wyjścia.

Polski punkt widzenia
Z naszego punktu widzenia ważne jest posunięcie prac nad nową wersją traktatu konstytucyjnego, odrzuconego dotychczas przez dwóch członków Unii – Holandię i Francję, a niezależnie od tego budzącego – i w Polsce – poważne zastrzeżenia. Nie mniej ważna dla Polski jest sprawa rozwiązania kwestii embarga na eksport naszych produktów spożywczych do Rosji. Polska zmuszona była przypomnieć UE, że jest jej równoprawnym członkiem i wyrazić weto wobec negocjacji nowego strategicznego porozumienia Unii z Moskwą. Zostało zrozumiane i w Berlinie, i w Brukseli, że oczekujemy na solidarność Unii i wspólne stanowisko wobec Rosji, kraju, który przecież do Unii Europejskiej nie należy.

W ostatnich tygodniach minionego roku opinia polska poruszona została demonstracyjnym i demagogicznym działaniem tzw. Powiernictwa Pruskiego, kierowanego przez Rudiego Pawelkę (skądinąd jednego z wybitniejszych działaczy tzw. Związku Wypędzonych), które wniosło do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu 22 skargi o zwrot utraconych po wojnie niemieckich majątków w Polsce. Sędziwy biskup Ignacy Jeż, były więzień obozu koncentracyjnego w Dachau, nazwał pozwy Powiernictwa Pruskiego całkowicie słusznie „bezgraniczną bezczelnością”.

Rząd niemiecki i kanclerz Angela Merkel osobiście dystansują się wyraźnie i jednoznacznie od tych działań Powiernictwa. Nawet Związek Wypędzonych powstrzymuje się wyraźnie od ich akceptacji. Ale – jak ostatnio zwrócił uwagę Basil Kerski, redaktor naczelny dwujęzycznego „Magazynu Polsko- -Niemieckiego DIALOG” – „nadal punkt odniesienia chadecji w kwestiach wysiedlonych stanowi Karta Wypędzonych z 1950 roku, najważniejszy dokument dla wysiedleńców, bardzo kontrowersyjny, wręcz skandaliczny. W Karcie tej Niemcy są przedstawieni jako główne ofiary wojny. Nie pojawia się tam nic na temat ludobójczej polityki Niemiec i nie ma nawet wzmianki na temat zagłady Żydów”.

Kościół jest w porządku
Zbyt mało znane jest u nas stanowisko trwale przyjaznego Polsce kardynała Lehmanna z Moguncji, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Niemiec, który w wywiadzie udzielonym niemieckiej rozgłośni radiowej „Deutsche Welle” 18 grudnia 2006 r. jasno powiedział: „Próba odzyskania utraconych majątków na drodze prawnej musi wywołać w Polsce wielki gniew i niezadowolenie. Moim zdaniem dla wszystkich, którzy od dziesięcioleci walczyli o pojednanie, jest to policzek i wolałbym, by tej inicjatywy nie było. Bardzo żałuję, że doszło do wniesienia tych skarg”, Na pytanie zaś: „Co ksiądz kardynał odpowiedziałby ludziom z Powiernictwa Pruskiego, gdyby ich spotkał? – spytałbym ich, czy mają wiadomość, że mogą zniszczyć i zburzyć to, co w ciągu ostatniego półwiecza wspólnie wypracowano. To jest przeciwieństwo tego, czego w Europie potrzebujemy”.

Z kolei zapytany, co chciałby powiedzieć Polakom, odpowiedział: „Polakom powiedziałbym, że mamy podobne doświadczenia, bo obydwa narody zostały dotknięte wypędzeniem. Komuniści nie dopuścili nigdy do jakiejkolwiek debaty na ten temat. Dlatego wielu ludzi w Polsce mało o tym wie. Oczywiście rozumiem ludzi, który stracili ojczyznę i wszystko musieli oddać. Ale równocześnie dostrzegam fascynujące przykłady, jak wielu – których to dotknęło, np. na Śląsku – angażuje się dziś w pojednanie”.

Papież nas rozumie
Na przełomie roku dostrzec jednak chyba trzeba w katolickim piśmie pokrzepiającą dla nas i budującą postawę papieża rodem z Niemiec, Benedykta XVI. Podsumowując swoje działania i doświadczenia roku 2006, Ojciec Święty szczególnie akcentował znaczenie swej majowej podróży apostolskiej do Polski, pielgrzymki wyprzedzającej – przypomnijmy – o ponad trzy miesiące pierwsze jego odwiedziny w ziemi ojczystej nad Dunajem i Innem – w Bawarii. Ten były arcybiskup diecezji Monachium-Fryzynga kierował Kościołem katolickim w Bawarii do 1981 roku, w bezpośredniej bliskości ówczesnej granicy RFN z NRD, i miał niewątpliwie kompetentną wiedzę o metodach działania państw komunistycznych i wszelkich ich służb wobec ludzi Kościoła.

Można zasadnie mniemać, że należycie uwrażliwiony na płynące stąd do dziś zagrożenie, Benedykt XVI odegrał w ostatnich tygodniach opatrznościową rolę w rozwiązywaniu znanych powszechnie trudności, jakie wyniknęły w archidiecezji warszawskiej. Ojciec Święty wykazał tu zarazem niezwykłą wręcz pokorę, jak i odwagę cywilną, rewidując podjętą decyzję personalną natychmiast po zapoznaniu się z dokumentami poprzednio mu nieznanymi. Prymas Polski, biskupi polscy, lud Boży w naszej ojczyźnie – my wszyscy winni jesteśmy Benedyktowi XVI wielką wdzięczność oraz pełne czci i miłości oddanie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.