Z Papieżem w miejscu zagłady

Władysław Bartoszewski, historyk, były minister spraw zagranicznych

|

GN 24/2006

publikacja 08.06.2006 14:23

Pamięć przeszłości pomoże przeciwstawiać się złu i sprawiać, że zatriumfuje miłość

Władysław Bartoszewski Władysław Bartoszewski

Czas biegnie. Od dnia rozstania z papieżem Benedyktem XVI miną niebawem dwa tygodnie. Dla mnie ostatnie godziny tej pielgrzymki pozostaną jednym ze szczególnie ważnych doświadczeń życiowych. Te niespełna dwie godziny, które mogłem przebyć w bezpośrednim pobliżu Ojca Świętego na poobozowym terenie Auschwitz i Birkenau. Dziennikarze pytali mnie, jak odbiera były więzień Oświęcimia nr 4427 spotkanie w tym miejscu z głową Kościoła katolickiego.

Symbol, nie odwiedziny
Uczestniczyłem w oświęcimskim spotkaniu z Janem Pawłem II w czerwcu 1979 r. W najśmielszych wyobrażeniach mych jednak powstać nie mógł obraz następnego papieża przybywającego do Auschwitz. Benedykt XVI przybył tu jako głowa Kościoła powszechnego, ale nie przemilczał faktu swojej etnicznej i kulturowej przynależności do narodu niemieckiego. To skłania do dodatkowej refleksji. Przywołam tu wypowiedź kard. Jeana-Marie Lustigera, emerytowanego biskupa Paryża, którego rodzice pochodzili z Będzina, a matka zginęła w Birkenau.

Odpowiadał dziennikarzom na pytanie, jakie znaczenie będzie miała ta wizyta dla współczesnej Europy: „Sądzę, że choć nie przyniesie ona natychmiastowych efektów, będzie znakiem, który pomoże w definiowaniu tożsamości Europy w przyszłości. Tym bardziej że Niemcy są w centrum Europy i będą wpływać na jej kształt. Wizyta w Auschwitz jest znakiem, że dążenie do wykluczenia jakiegokolwiek narodu mamy za sobą. Wizyta ta ma tym większe znaczenie w sytuacji, kiedy przeznaczenie Europy, jej tożsamość i kierunek, w jakim zmierza, są niewiadome, a w pewnym sensie nawet zagrożone”.

Stałem obok kard. Lustigera i obok kard. Dziwisza na dziedzińcu Bloku XI, gdy Ojciec Święty pogrążony był w cichej modlitwie pod Ścianą Śmierci. Ściskaliśmy sobie w milczeniu ręce. Wielokrotnie bywał tu jako biskup, kardynał i papież Karol Wojtyła. A mnie się zdawało, że im bardziej Joseph Ratzinger identyfikuje się z tą tradycją, tym bardziej staje się naszym papieżem.

Ja pana znam
Kiedy przed bramą do Bloku Śmierci, witając Papieża jako przewodniczący Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej, przykląkłem, by pocałować jego pierścień, przedstawiłem się po niemiecku: „Bartoszewski, Międzynarodowa Rada Oświęcimska”. A Papież do mnie: „Ich kenne Sie doch!” – „Przecież ja pana znam”. To było dla mnie wielkie wzruszenie.

Kilkadziesiąt minut później Ojciec Święty przechodził wzdłuż pomnika męczeństwa narodów w Birkenau. Zatrzymywał się przy każdej kolejnej tablicy wspominającej ofiary zagłady w 22 językach. Padał deszcz, a niebo wydawało się beznadziejnie zachmurzone. Gdy odchodził od tablic, wśród chmur ukazała się tęcza. Urok tego nieczęstego zjawiska natury przejmował nas aż do końca uroczystości.

Modlitwę w Birkenau rozpoczęło wykonanie Chorału J. Sebastiana Bacha przez Capella Cracoviensis, po czym dwoje solistów odśpiewało fragmenty psalmów o męce Sprawiedliwego. Zaczęli od przejmującego wersetu: „Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?”. Po dłuższych chwilach ciszy przedstawiciele różnych narodowości, religii i wyznań wypowiadali w swoich językach krótką modlitwę. Jako pierwszy wystąpił Romani Rose, przewodniczący Centralnej Rady Niemieckich Sinti i Romów. Modlił się w języku cygańskim.

Modlitwę po rosyjsku wypowiedział abp Szymon, prawosławny arcybiskup łódzki i poznański. Modlitwę katolików odmówił w języku polskim abp Stanisław Gądecki, metropolita poznański, przewodniczący Komisji ds. Dialogu z Judaizmem przy Konferencji Episkopatu Polski. Krótką modlitwę w języku hebrajskim odczytał Piotr Kadlik, przewodniczący Zarządu Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP. Następnie Kantor Symcha Keller, przewodniczący Zarządu Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Łodzi, odśpiewał modlitwę El Maale Rahamim. A Naczelny Rabin Polski Michael Schudrich odmówił modlitwę za zmarłych – Kadisz. W imieniu luteranów modlił się po angielsku bp Mieczysław Cieślar. Na zakończenie części modlitewnej Ojciec Święty dodał (po niemiecku): „Boże pokoju, Ty sam jesteś pokojem, którego nie może pojąć człowiek kłótliwy, gotowy do zwady. Spraw, aby żyjący w zgodzie trwali w pokoju, a skłóceni weszli na drogę pojednania. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen”.

Wyznanie Benedykta
Niewątpliwie głównym punktem uroczystości było dłuższe przemówienie Ojca Świętego odczytane przez niego w języku włoskim. Na słuchaczach w Birkenau wielkie wrażenie uczyniło rozważanie na temat „Gdzie był Bóg w tamtych dniach? Dlaczego milczał? Jak mógł pozwolić na tak wielkie zniszczenie, na ten triumf zła?”. Wymowne było też odwołanie się Benedykta XVI do sensu i wymowy pielgrzymki Jana Pawła II do Auschwitz przed 27 laty: „Jan Paweł II był tu jako syn polskiego narodu. Ja przychodzę tutaj – powiedział Benedykt XVI – jako syn narodu niemieckiego i dlatego muszę i mogę powtórzyć za moim poprzednikiem: Nie mogłem tutaj nie przybyć. Przybyć tu musiałem”.

Ojciec Święty mówił też o wielu inicjatywach na terenach poobozowych, które dziś „mają na celu przeciwstawianie się złu i przyczynienie się do budowania dobra”. W mojej pamięci pozostanie, jako zachęta i zobowiązanie, wyrażona przez niego nadzieja, że „z miejsca kaźni będzie wyrastać i dojrzewać konstruktywna refleksja, i że pamięć przeszłości pomoże przeciwstawiać się złu i sprawiać, że zatriumfuje miłość”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.