Duch Stalina

Wojciech Roszkowski

|

GN 21/2005

publikacja 24.05.2005 18:45

Kiedy mocarstwa zachodnioeuropejskie i Rosja ściskają się ponad naszymi głowami, my w Polsce i w Europie Środkowej odczuwamy duszności.

Duch Stalina

Mimo częstych zaklęć o europejskiej wspólnocie duchowej, debata o II wojnie światowej ujawniła, jak dzisiejsi Europejczycy różnią się w znajomości historii oraz ocenach poszczególnych wydarzeń.

W dzisiejszej Unii Europejskiej znajdują się zarówno państwa, które wojnę wywołały, lub ich sojusznicy, jak i te, które ucierpiały, i to niejednokrotnie straszliwie, z powodu obcej okupacji bądź to niemieckiej, bądź sowieckiej. Są tu kraje, które wkrótce po 1945 r. mogły odbudowywać demokrację i gospodarkę rynkową, jak i te, które zostały wepchnięte w orbitę kontroli sowieckiej i straciły suwerenność, a ich społeczeństwa i gospodarki poddawane były brutalnej i marnotrawnej inżynierii komunistycznej. Dlatego debata, która toczyła się w Parlamencie Europejskim 10 maja 2005 r., była, być może, jedną z ważniejszych debat o tożsamości europejskiej. Mimo częstych zaklęć o europejskiej wspólnocie duchowej, ujawniła ona, niestety, jak dzisiejsi Europejczycy różnią się w znajomości historii oraz w ocenach II wojny światowej. Można się pocieszać, że i tak w stosunku do tonu, jaki dominował przy okazji pięćdziesiątej rocznicy końca wojny przed dziesięciu laty, nastąpił pewien postęp, ale widać, jak daleko jest do zrozumienia pełni doświadczeń historycznych narodów Europy.

Kompromisowa rezolucja
Rezolucja, którą Parlament Europejski w końcu przyjął 11 maja, jest wynikiem trudnego kompromisu. Początkowo lewica socjalistyczna oraz liberałowie w ogóle nie chcieli żadnej rezolucji i zamierzali poprzestać na debacie. Ostatecznie zauważyli jednak, że lepiej będzie spróbować wypracować wspólny tekst, niż doprowadzić do otwartego konfliktu na sali posiedzeń. Nacisk posłów polskich, w tym niżej podpisanego, przyniósł więc pożądany efekt. W rezolucji znalazło się wiele sformułowań, które dobrze oddają skutki wojny. Brakuje w niej jednak refleksji nad związkiem między początkiem wojny a jej końcem, a także refleksji nad dzisiejszymi ocenami wojny w Rosji.

To, jak się zna i rozumie przyczyny wojny, w dużej mierze określa stosunek do jej wyników. Brytyjska i francuska polityka appeasement oraz układ monachijski z września 1938 r. były pierwszą zachętą Hitlera do wojny, ale nie da się zaprzeczyć, że prawdziwym zaproszeniem do wojny był układ Ribbentrop–Mołotow z 23 sierpnia 1939 r., zmowa dwóch straszliwych totalitaryzmów, które, razem lub osobno, dokonały następnie szeregu aktów agresji. Ofiarą współdziałania III Rzeszy i ZSRR padła najpierw Polska. Potem były niemieckie inwazje na Norwegię, Danię, Belgię, Holandię, Luksemburg, Francję, Jugosławię i Grecję, a także sowieckie inwazje na Finlandię, Estonię, Litwę i Łotwę, jak również udział ZSRR w rozbiorze Rumunii.

Dwuznaczna rola ZSRR
Stalin nie przystąpił do wojny z własnej woli. Przeciwnie, odmawiał współpracy z Francją i Wielką Brytanią. Dopiero po hitlerowskiej agresji z czerwca 1941 roku uzyskał pomoc brytyjską i amerykańską, wchodząc do nowej koalicji, która ostatecznie pokonała III Rzeszę. Mimo że Armia Czerwona dźwigała na sobie ogromną część ciężaru wojny, system sowiecki się przecież nie zmienił. „Archipelag Gułag” nadal się rozrastał, a liczba jego ofiar jest porównywalna ze stratami wojennymi ZSRR. Dlatego współpraca Wielkiej Trójki oparta była na iluzji wspólnych wartości. Dlatego też ta współpraca okazała się niemożliwa po zakończeniu wojny. Tuż przed śmiercią sam Roosevelt przyznał, że ze Stalinem nie da się robić biznesu, że łamie wszystkie umowy, które zawarł. Było jednak za późno. Europa została podzielona, a wschodnia jej część wepchnięta w objęcia totalitaryzmu stalinowskiego. W sytuacji tej znalazła się także Polska, która pierwsza stawiła opór Hitlerowi, i to wtedy, kiedy jego sojusznikiem był Stalin; Polska, której siły zbrojne były czwartą co do wielkości siłą aliancką; Polska, która poniosła względnie największe straty ludnościowe w tej wojnie. Niestety, dwuznacznej roli ZSRR w wojnie nie chce dziś uznać Rosja. Prezydent Putin powrócił do stalinowskiej interpretacji II wojny światowej i jej skutków. Nazwał układ Ribbentrop–Mołotow zwykłym traktatem międzynarodowym. Oficjalna Rosja zaprzecza, by Stalin dokonał agresji Polski w 1939 roku, zaprzecza, by w Katyniu dokonano aktu ludobójstwa, by ZSRR okupował państwa bałtyckie, twierdzi też, że Jałta przyniosła Polakom demokrację. Tej dwuznacznej roli ZSRR nie chcą też uznać komuniści i lewacy z Parlamentu Europejskiego, których prawie 50 głosowało przeciw rezolucji. Milczał o tej roli przewodniczący Rady Europy, zaś inni mówcy, z niewielkimi wyjątkami, prześlizgiwali się po tym temacie.

Ostrzeżenie dla wszystkich
Znany rosyjski pisarz Wiktor Jerofiejew napisał niedawno w „International Herald Tribune”, że oświecona Rosja stawia znak równości między totalitaryzmem Stalina i reżimem Hitlera. Oświecona Rosja dawałaby nadzieje na pojednanie z Europą, natomiast rehabilitacja Stalina powinna być dla wszystkich ostrzeżeniem.

Dlaczego to jest dzisiaj ważne? Dlatego, że państwa, które zakłamują historię, mają skłonność do niewiarygodnych działań. Prezydent Putin ogłosił, że pojednanie rosyjsko-niemieckie może być przykładem dla Europy. Niestety, pojednanie na płaszczyźnie stalinowskiej interpretacji historii rokuje marnie, a w Warszawie, Wilnie, Rydze czy Tallinie brzmi szczególnie fałszywie. My, Polacy, i inne narody Europy Środkowej uważamy, że nie będzie pokoju i pojednania w Europie, z którego wykluczone w ten sposób będą narody położone między Niemcami i Rosją. Musicie Państwo zrozumieć, że kiedy mocarstwa zachodnioeuropejskie i Rosja ściskają się ponad naszymi głowami, my w Polsce i w Europie Środkowej odczuwamy duszności.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.