"Cud" w mediach...

Barbara Fedyszak-Radziejowska, doktor socjologii, pracownik Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN

|

GN 19/2005

publikacja 10.05.2005 22:45

Czy rzeczywiście Polak leniwy, demolujący stadionyi korumpujący polityków to „normalka”,a setki tysięcy Polaków, głęboko, godniei wspólnie przeżywających odchodzenie Wielkiego Papieża, to jedynie „cud”?

"Cud" w mediach...

Prymas Polski podziękował dziennikarzom i mediom za życzliwość oraz zaangażowanie w relacjonowaniu wydarzeń związanych z chorobą i śmiercią Jana Pawła II. Media pomogły nam wspólnie pożegnać Jana Pawła Wielkiego, wyrazić nasze uczucia i przekazać myśli. Dzięki nimłatwiej było zrozumieć sens wydarzeń i rozmawiać o sprawach najważniejszych, o Bogu, sensie życia i o godnej śmierci, zastanawiać się nad przyszłością chrześcijaństwa w Polscei Europie.

Telewizja bez polityków
Republikańska, wierząca Polska, bez politycznych przywódców i bez hierarchów Kościoła, znalazła piękne, wzruszające sposoby wyrażania smutku i wierności Ojcu Świętemu. To republikańska Polska pojechała do Rzymu pożegnać swojego duchowego przywódcę, dotarła na Plac Świętego Piotra i towarzyszyła Wielkiemu Papieżowi w ostatniej, ziemskiej drodze. Republikańska Polska zmieniła oblicze mediów, zachowania dziennikarzy i reguły gry. W ciągu kilkunastu godzin z ekranów znikły reklamy, głupawe programy i prawie wszyscy politycy.

Przez kilka dni media mówiły do nas ludzkim głosem, a podobno „zwyczajni” ludzie ujawnili w rozmowach z dziennikarzami swoją „niezwykłość”. Potem, stopniowo, wszystko zaczęło wracać do normy.

Dzień po pogrzebie Jana Pawła II najważniejsze dzienniki umieściły na pierwszych stronach ogromne nagłówki, streszczające i podsumowujące to, co się stało. „Święty, Święty” – wołała „Rzeczpospolita”, „Pochowaliśmy Papieża” – dopowiadała „Gazeta Wyborcza”, a tytułem „Niech spoczywa w Pokoju” zamykała (po łacinie) obecność wartości chrześcijańskich w mediach „Trybuna”.
To był cud! – wołali dziennikarze. Jak długo trwać będą jego skutki? Czy i jakie zmiany nastąpią? A może za kilka dni wszystko wróci do normy? – pytali ekspertów. I prawie natychmiast sami odpowiadali: wróci, wróci, bo przecież Polacy kochali Papieża, ale go nie słuchali. A jeśli słuchali, to nie traktowali poważnie tego, co do nich mówił.

Skuteczna papieska katecheza
A może to nie był żaden „cud”, tylko konsekwencja prawie 27 lat pontyfikatu Jana Pawła Wielkiego. Pontyfikatu, który wielu młodych i niemłodych ludzi przywrócił Kościołowi i pomógł odnaleźć sens praktyk religijnych oraz odpowiedzi na najważniejsze pytania. Wyniki wielu socjologicznych sondaży pokazywały trwałość i żywotność wiary Polaków, intensywne życie religijne w parafiach i niezwykłą aktywność wspólnot i organizacji skupionych wokół Kościoła. Ale nie bardzo chciano wierzyć tym wynikom. To zrozumiałe, zadufany i zachwycony sobą Polak-katolik to postać niezbyt sympatyczna.
Ale czy rzeczywiście Polak leniwy, demolujący stadiony i korumpujący polityków to „normalka”, a setki tysięcy Polaków, głęboko, godnie i wspólnie przeżywających odchodzenie Wielkiego Papieża, to jedynie „cud”?

W sondażu zrealizowanym przez PENTOR po śmierci Papieża aż 75 proc. Polaków powyżej 15. roku życia wyraziło opinię, że Polacy rozumieją nauki Jana Pawła II.92 proc. uznało, że Polacy są w stanie nauczyć się czegoś od Ojca Świętego. Co szczególnie ciekawe, ponad 60 proc. badanych zaliczyło się do pokolenia Jana Pawła II, czyli do ludzi, którzy przyznają, że wywarł on znaczący wpływ na ich życie. I nie dotyczy to tylko ludzi młodych. Aż 68 proc. osób w wieku powyżej 50 lat także uważa się za „pokolenie JPII”. W trwałość zmian i w to, że staniemy się lepsi, wierzy co czwarty badany Polak.
Powrótdo „normalności”?

Większość przewidywała więc powrót do normalności i nie zdziwiła się, gdy „cudownie” pojednani kibice zdemolowali stadiony i równie „cudownie” pojednany z prezydentem Kwaśniewskim prezydent Wałęsa zaprosił, i zaraz „odprosił” urzędującego prezydenta na uroczystości z okazji 25-lecia Sierpnia 80.

Republikańska Polska ludzi wierzących znikła tak, jakby nigdy jej nie było, a uspokojeni normalnością dziennikarze natychmiast zatroskali się o polski Kościół, podobno zagrożony rozłamem, brakiem autorytetów i „parafialną rutyną”.

Uczciwość wymaga, by przyznać, że republikańska Polska nie stanowi większości, podobnie jak moje uszczypliwe uwagi skierowane pod adresem dziennikarzy, komentatorów i ekspertów także dotyczą jedynie mniejszości. We wspomnianym sondażu aż 50 proc. Polaków oceniło zachowanie mediów po śmierci Papieża „zdecydowanie dobrze”, a 37 proc. –„raczej dobrze”.

Ta sama uczciwość nakazuje jednak zauważyć przejawy politycznych preferencji radia i telewizji także w czasie pamiętnych kwietniowych dni. Stała obecność T. Mazowieckiego w roli katolika – komentatora w czasie, gdy inni politycy byli w nich nieobecni,i wyraźna nadreprezentacja członków i sympatyków „Tygodnika Powszechnego” w tej samej roli, to najbardziej wyraziste przykłady. A przecież emerytura polityczna T. Mazowieckiego zakończyła się wraz z inicjatywą założenia Partii Demokratycznej z J. Hausneremi M. Belką.

Mam wrażenie, że chociaż okres „medialnego cudu mniemanego” mamy już za sobą, to tamta republikańska Polska znikła tylko z mediów. Bo w realnej rzeczywistości społecznej nadal jest obecna, chociaż nie stanowi w niej wyraźnej większości. Benedykt XVI w lipcowym wywiadzie dla KAI powiedział: „Europie grozi utrata samej siebie...Ale możemy mieć nadzieję, że nawet mniejszość, jeśli cechować ją będzie głębokie przekonanie i równie głęboka siła duchowa, może odrodzić tę starą Europę”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.