Przestańcie się lękać

Barbara Fedyszak-Radziejowska

|

GN 15/2005

publikacja 13.04.2005 00:48

Jak wiele może uczynić jeden niezwykły człowiek,który wymagał od siebie nawet wtedy, gdy inniod niego nie wymagali.

Przestańcie się lękać

Kiedy w 2002 roku w Balicach Jan Paweł II powitał nas słowami: „Przestańcie się lękać”, wielu komentatorów uznało je za przypomnienie wezwania z początku pontyfikatu: „Nie lękajcie się. Otwórzcie drzwi Chrystusowi!”. Ale Ojciec Święty swoją ostatnią pielgrzymkę do Polski rozpoczął rozważaniem naszych codziennych spraw. Mówił o biedzie, bezrobociu i niesprawiedliwości, dwukrotnie dodając: „Przestańcie się lękać!”. Tak, jakby postawił diagnozę i zaproponował terapię: wiem, że trapi was niepewność i strach, ale mimo to – przestańcie! Nie lękajcie się i naprawdę otwórzcie drzwi Chrystusowi!

Pożegnanie bez lęku
Dzisiaj, gdy Jan Paweł II sam przekroczył owe drzwi i zamieszkał w domu Ojca, przypomniałam sobie tamte słowa. Mam wrażenie, że właśnie teraz, 1 i 2 kwietnia, przyniosły one niespodziewane owoce. Z godziny na godzinę było w nas coraz mniej lęku, a coraz więcej modlitwy, współ-odczuwania i współ-obecności. Towarzyszyliśmy Ojcu Świętemu w cierpieniu i śmierci, wspierani Jego spokojem i mądrymi słowami pasterzy naszego Kościoła. Nawet media znalazły sposób budowania wspólnoty ludzi pragnących świadomie przeżyć moment, który jeszcze miesiąc temu budził strach.

Wydawał się tak niewyobrażalny, że niemożliwy do zaakceptowania. Gdy nadszedł, kościoły otworzyły drzwi przed wiernymi szukającymi miejsca wspólnej modlitwy. Młodzi, których Jan Paweł II „szukał” po całym świecie, po raz kolejny nie zawiedli swojego Papieża i pojawili się nie tylko tam, gdzie stały kamery telewizyjne. Modlili się licznie i w skupieniu w wielu cichych, milczących, „swoich” świątyniach.
Dzisiaj, gdy wielu komentatorów rozważa najważniejsze przesłania tego historycznego pontyfikatu, myślę o urodzonym w Wadowicach Karolu Wojtyle, o tym, jak wiele może uczynić jeden niezwykły człowiek, który wymagał od siebie nawet wtedy, gdy inni od niego nie wymagali. Karol Wojtyła pokazał nam, że wszystko, co najważniejsze, zawiera się w człowieku, który „otworzył drzwi Chrystusowi”.

Godni zaufania
Czy my, którzy „nie jesteśmy tylko sumą naszych słabości i upadków”, potrafimy zmieniać nasz mały, codzienny świat na lepsze? Czy na wezwanie: „wstańcie, chodźmy” potrafimy odpowiedzieć tu i teraz: idziemy? Lęk podpowiada, czy podołamy?

W przekonaniu, że nie musimy obawiać się trudnych zadań, utwierdził mnie Jan Paweł II w swojej najnowszej książce „Pamięć i tożsamość” – o przemieszaniu zła i dobra w dziejach Europy XX wieku. Nie zdążyliśmy jej jeszcze dokładnie przeczytać i przemyśleć, ale warto uczynić to teraz, bo odwołuje się do polskich doświadczeń.

To z niej dowiedziałam się, że możemy, za Janem Pawłem II, docenić polskie osiągnięcia w stawianiu oporu „propagandzie oświecenia” i nasz hart ducha w walce z komunizmem. Można też, jeśli się jest Ojcem Świętym, napisać: „Z tego punktu widzenia powołanie papieża z Polski, z Krakowa, mogło mieć wymowę niejako symboliczną. Nie było to powołanie konkretnego człowieka, ale całego Kościoła, z którym był on związany od urodzenia.

Pośrednio było to także powołanie narodu, do którego należał”.
Mamy oto, dzięki duchowej dojrzałości zdobytej w okresie „samoobrony przed totalitaryzmem marksistowskim”, wziąć udział w zmaganiach o kształt przyszłego oblicza Europy i zachować „własną tożsamość”. Ważnym składnikiem tej naszej – jak pisze Ojciec Święty – duchowo dojrzałej tożsamości jest przekonanie, iż to Bóg jest najwyższym gwarantem godności człowieka i jego praw, w tym prawa do życia od poczęcia do naturalnej śmierci.

Papież nie zwątpił
Czy potrafimy bronić naszej tożsamości, szanując tożsamość innych? Jan Paweł II pisze: „Historycznie polskość ma za sobą bardzo ciekawą ewolucje. Takiej ewolucji nie przeszła prawdopodobnie żadna inna narodowość w Europie”. (...)Polskość to w gruncie rzeczy wielość i pluralizm, a nie ciasnota i zamknięcie”. Ale Ojciec Święty nie jest pewny, czy ten jagielloński wymiar polskości jest w naszych czasach nadal czymś oczywistym.

Gdy Jan Paweł II pisał swoją ostatnią książkę, miał prawo w nas wątpić; dość powszechnie wierzono w polską nietolerancję i nasze „zamknięcie” na innych, na obcych. Z opublikowanego w marcu raportu Europejskiego Centrum Monitorowania Rasizmu i Ksenofobii dowiedzieliśmy się, że jesteśmy jednymi z najbardziej otwartych na wielokulturowe społeczeństwo narodów Unii Europejskiej, bardziej niż Francuzi, Niemcy i Brytyjczycy!

Najczęściej też (w całej UE) opowiadamy się za przyznaniem pełni praw obywatelskich imigrantom. Co ciekawe, o ile w krajach UE nietolerancja pojawia się przede wszystkim wśród osób bezrobotnych, słabo wykształconych i biednych, w Polsce ta zależność nie sprawdza się. Mimo iż należymy do najbiedniejszych społeczeństw UE, jesteśmy równocześnie jednym z najbardziej tolerancyjnych narodów!

Dopóki Papież Polak był z nami po tej stronie drzwi, mogliśmy zwlekać, powtarzając sobie, może od jutra.., jeszcze zdążę.., jeszcze mam sporo czasu. Gdy patrzy na nas z domu Ojca i wie już o nas naprawdę wszystko, okres leniuchowania zakończył się definitywnie. Przestańmy się lękać!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.