Polityka wolna od wartości?

Barbara Fedyszak-Radziejowska, dr socjologii, pracownik Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN

|

GN 11/2005

publikacja 16.03.2005 07:08

W roli jedynych wiarygodnych obrońców demokratycznej Polski występują w mediach dawni członkowie PZPR, ich uczniowie i przyjaciele.

Polityka wolna od wartości?

W roli jedynych wiarygodnych obrońców demokratycznej Polski występują w mediach dawni członkowie PZPR, ich uczniowie i przyjaciele. Jak skowronki wiosnę, tak nerwowość polityków i partyjne przegrupowania wróżą bliskie wybory. Ta atmosfera udziela się mediom i na naszych oczach pozornie neutralni dziennikarze zadziwiająco zgodnym chórem ogłaszają „stan zagrożenia”. Okazuje się, że Polsce grozi poważny, polityczny kataklizm, ponieważ w nadchodzących wyborach władzę może przejąć „radykalizująca się” prawica. Demokracja ma wiele wad i mnóstwo zalet, ale jej najważniejszym plusem jest pewność, że raz na cztery lata, bez strajków, ulicznych zamieszek i krwawych zamachów traci władzę każda rządząca ekipa.

Odchodzą zasłużenie
W najbliższych wyborach straci władzę, i to wyjątkowo zasłużenie, SLD. Optymiści wierzą, że partia L. Millera nie wejdzie do parlamentu, pesymiści są pewni, że i tym razem jego towarzysze wyjdą z tarapatów obronną ręka. Politycy lewicy dobrze radzą sobie w trudnych sytuacjach . Zadbali, by najgorszy premier III RP nie pokazywał się w mediach i wysłali go na cztery miesiące do USA. Stworzyli nową (?!) formację – SDPL – deklarując liberalizm w obyczajach i zero tolerancji dla korupcji. Powołali do życia Unię Lewicy, która ma szansę na poparcie uczestników Parad Miłości i marszów alterglobalistów. Zaś socjalistyczna Samoobrona, tęskniąca do prostych rozwiązań w gospodarce i patriotyzmu noszonego głównie na krawatach, znajdzie wyborców wśród rozpaczliwie szukających ratunku przed biedą, bezrobociem i niesprawiedliwością.

Podobno źródłem tych niepokojów jest radykalizacja PO, prawicowy fundamentalizm LPR i autorytarne pomysły PiS. Postulaty przywrócenia moralności w polityce (sławne „szarpnięcie cugli”), projekty wzmocnienia państwa i weryfikacji elit politycznych drogą lustracji i kontroli stanu majątkowego traktowane są jak próba wprowadzenia autorytarnych rządów. W roli jedynych wiarygodnych obrońców demokratycznej Polski występują w mediach dawni członkowie PZPR, ich uczniowie i przyjaciele.

Dodawanie do zera
Chcemy środka, rozwagi, spokoju i umiaru – piszą intelektualiści, znani aktorzy, reżyserzy, pisarze, naukowcy – popieramy powstanie partii wolnej od ideologicznego zacietrzewienia, która zasypie historyczne podziały i stworzy nową jakość w polityce. Podobno ludzie o umiarkowanych poglądach czekają na partię centrum, która zajmie się gospodarką, a nie lustracją. Demokrację zamierza uratować Partia – naturalnie – Demokratyczna, tworzona przez polityków Unii Wolności i symbol umiarkowanej prawicy – T. Mazowieckiego oraz przez aktualnych premierów rządu SLD – J. Hausnera i M. Belkę (symbole umiarkowanej lewicy?). Politycy UW przyzwyczaili nas do przyjaźni z ludźmi władzy. Czy jednak centroprawica UW dodana do centrolewicy SLD nie równa się zeru, jak przy dodawaniu liczb o przeciwnych znakach?

Pierwszy uwzględniający PD sondaż OBOP przynosi obietnicę poparcia 12 proc. wyborców, którzy przerzucili swoje głosy raczej z SLD i SDPL, niż z PO i PiS. Może lepiej niż dziennikarze zrozumieli, dla kogo tak naprawdę powstaje ta partia. Najważniejsze jest jednak pytanie o wartości w polityce. Podobno w centrum nie dyskutuje się o wartościach i pryncypiach, a podziały ulegają niwelacji.
Jak w praktyce zasypać rowy między zwolennikami i przeciwnikami legalizacji eutanazji? Jak pogodzić zwolenników aborcji na życzenie z jej przeciwnikami? Jak przyznać prawa homoseksualistom do zawarcia związku małżeńskiego i adopcji dzieci, szanując równocześnie poglądy tych, którzy małżeństwem nazywają tylko związek kobiety i mężczyzny? Czy możliwe jest reformowanie służby zdrowia, nauki czy rolnictwa bez aksjologicznych założeń?

Na wzór Holandii
Partia Demokratyczna ma w mediach wielu sympatyków, dziwnym zbiegiem okoliczności zwykle o lewicowych sympatiach i liberalnych poglądach. W trakcie rozmowy z dr. R. Markowskim w TV Puls o przyszłości Partii Demokratycznej usłyszałam od tego znanego politologa i socjologa zdumiewającą opinię. Jego zdaniem, wzorem dla nowej formacji powinni być politycy w Holandii, którzy (podobno) umówili się, by sprawy wartości, norm moralnych i religii trzymać z daleka od rządu i parlamentu.
Teza o centrowym charakterze rządów w Holandii stoi w zasadniczej sprzeczności z faktami. Przypominam, że w Holandii zarówno eutanazja, jak i aborcja na życzenie są legalne i akceptowane przez prawo, podobnie jak małżeństwa osób jednej płci i handel tzw. miękkimi narkotykami. Rozumiem, że zdaniem dr. Markowskiego państwa wolne od zbędnych sporów o wartości to te, w których ustawodawstwo spełnia postulaty skrajnej lewicy.

Mam niepokojące wrażenie, że Partia Demokratyczna powstaje, by wprowadzić w Polsce holenderski model sceny politycznej, w którym lewica to centrum, a wszystko co „na prawo od środka”, zagraża demokracji. Jeśli wyborcy uwierzą w mit o radykalnej i zagrażającej demokracji centroprawicy, a budowa nowej partii zakończy się sukcesem wyborczym, to po wyborach nowym premierem zostanie M. Belka, równie nowym wicepremierem – J. Hausner, zaś prezydencki ster trafi w odpowiedzialne ręce T. Mazowieckiego. Takie są polityczne plany starej--nowej partii i nowych-starych polityków.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.