Wymarzona Europa

Władysław Bartoszewski, historyk, były minister spraw zagranicznych

|

GN 08/2005

publikacja 22.03.2005 23:22

Można być Europejczykiem, nie mieszkając w Europie, ale też można, w Europie mieszkając, nim nie być. Europa to nie tylko pojęcie geograficzne. To także pewna idea, rodzaj świadomości opartej na wspólnej grecko-rzymsko-judeochrześcijańskiej przeszłości.

Wymarzona Europa

Europejczyk to człowiek otwarty i życzliwy wobec innych, ale świadomy własnej narodowości, tradycji kultury, pamiętający, iż tylko dzięki wspólnocie z innymi może zachować swoją tożsamość. Przyszła wymarzona Europa – zjednoczona, wolna, solidarna i pojednana, budowana z trudem przez długie lata – ma być nie tylko Europą rynków, sojuszy militarnych i technologii, ale także Europą narodów.

W rodzinie narodów
Stefan kardynał Wyszyński mówił o narodzie jako o rodzinie rodzin. W nauczaniu papieża Jana Pawła II drugą, obok rodziny, wspólnotą, do której przywiązuje ogromną wagę, jest naród jako wspólnota kulturowa.

Zjednoczona Europa to rodzina narodów europejskich, połączona wspólnotą gospodarczą, techniczną, militarną, ale przede wszystkim wspólnotą ducha, opartą na zasadach wolności, demokracji, poszanowania praw człowieka i podstawowych swobód, a także na zasadzie państwa prawa i sprawiedliwości.

Po II wojnie światowej, w wyniku konferencji jałtańskiej i tego, że od Szczecina nad Bałtykiem do Triestu nad Adriatykiem spadła w poprzek kontynentu „żelazna kurtyna”, Europa została podzielona na dwie części. Jedna – opierając się na poszanowaniu praw człowieka oraz na tym, co kojarzy się z przez wieki nawarstwiającą się tkanką europejskiej kultury, odwołując się do zdrowego rozsądku i przyjmując amerykańską pomoc finansową – mogła rozwijać się swobodnie i wypracowywać obecny dobrobyt. Druga część, Europa Środkowa i Wschodnia, znalazła się w sowieckiej domenie. Trwający przez prawie 50 lat porządek jałtański doprowadził do zróżnicowania nie tylko w ilości dóbr materialnych w obu strefach, ale przede wszystkim w mentalności ludzkiej.

Za „żelazną kurtyną”
Życie w Polsce powojennej do roku 1989 nosiło cechy życia pod okupacją. Władzę w Warszawie Polacy uznawali za ekspozyturę Moskwy. Ciągła cicha, a czasem otwarta konfrontacja z rządzącymi utrwalała brak szacunku dla państwa jako takiego. Wielką rolę w niwelowaniu tych strat odgrywał Kościół, starając się mimo niesprzyjających okoliczności uczyć życia w prawdzie i poszanowaniu godności ludzkiej. Kościół stał się w tamtych latach jedynym zorganizowanym depozytariuszem nie tylko narodowych, ale i europejskich wartości.

Po roku 1989 Polacy przy każdej okazji spontanicznie wyrażali, i nadal wyrażają, poparcie dla przyłączenia naszego kraju do struktur organizacyjnych Zachodu. Jednoznacznie poparli akces naszego państwa do NATO. Większość opowiedziała się za przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Można sądzić, że to poparcie wynikało także z przekonania, iż w ten sposób wartości utożsamiane z historycznie ugruntowaną tradycją europejską znajdą ochronę i wsparcie w leczącej się po sowieckim kataklizmie Polsce.

Polacy to ochrzczony w obrządku łacińskim naród Europy. Polska przez całe stulecia brała czynny udział w tworzeniu europejskiej kultury, nauki, polityki. Na początku XV wieku Paweł Włodkowic, kierując się tolerancją, poczuciem sprawiedliwości i chęcią pomocy słabszym, bronił praw pogan do posiadania własnych ziem. W naszym kraju w okresie Odrodzenia znajdowali schronienie prześladowani gdzie indziej arianie. Tu z powodzeniem rozkwitała w ciągu stuleci kultura żydowska. Należymy do rodziny narodów europejskich i mamy wspólne z nimi korzenie. To o nich wielokrotnie mówił Jan Pa-weł II. W listopadzie 1982 r., w politycznie krytycznym czasie panowania Breżniewa w Moskwie, kiedy nikt nie ważył się myśleć o bliskiej przyszłości Europy, Ojciec Święty powiedział w Santiago de Compostela otwarcie, jasno i – jak stwierdzamy dzisiaj – proroczo: „Kieruję do ciebie, stara Europo, wołanie pełne miłości: Odnajdź siebie samą! Bądź sobą! Odkryj swoje początki. Tchnij życie w swoje korzenie. Tchnij życie w te autentyczne wartości, które sprawiły, że twoje dzieje były pełne chwały, a twoja obecność na innych kontynentach dobroczynna”.

Zielone światło dla Ukrainy
Pamiętamy, jak słowa Ojca Świętego zmieniły w 1979 r. życie polskie. Jego słowa o „godności osoby ludzkiej” i wezwanie: „Nie lękajcie się” odsłoniły przed milionami Polaków perspektywy, których istnienie wielu ludziom wydawało się wątpliwe. To uruchomiło w ludziach wolę zmiany i „bycia u siebie”. Sądzę, że taki sam proces przebiega dziś na Ukrainie – także za sprawą wizyty Ojca Świętego w czerwcu 2001 r. Kilka dni po tej wizycie ukraińska prasa pisała: „Wszyscy mówili, że Papież zapalił zielone światło na drodze integracji z Unią Europejską”.

W zetknięciu z Papieżem wielu Ukraińców poczuło się u siebie. Świadomi spustoszeń, jakie przyniosły im XIX-wieczne opresje moskiewskie i XX-wieczne nieszczęścia totalitarne, ale też nagle wzbogaceni przez siłę moralnej nadziei, z której powoli wyłania się projekt polityczny, Ukraińcy powzięli postanowienie odmienienia życia publicznego. Oto na mocnym fundamencie etycznym dokonuje się u naszego wschodniego sąsiada „prawdziwa przemiana umysłów, woli i serc”. Patrzymy więc na Ukrainę z nadzieją.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.