Oceny

Marcin Jakimowicz

Dziś dzień pełen ocen, a nauczyciele głęboko przejęli się tym, że kluczowym słowem Ewangelii jest… świadectwo. Żyjemy w świecie, w którym ocenia się wszystko i wszystkich.

Oceny

Klikaliśmy i… dusiliśmy się ze śmiechu. Zaczęło się dość poważnie, bo Witek Kacała, lider dynamicznej wspólnoty „Kahal” rzucił: „Zobacz, żyjemy w chorym świecie, w którym ocenia się wszystko i wszystkich. Nie wierzysz? Wpisz na Google jakiekolwiek hasło”. I zaczęło się… Chwyciliśmy w dłoń komórki.

Okazało się, że Morze Bałtyckie Polacy ocenili na 4,6 (o dziwo tę samą notę otrzymał Adriatyk i kopalnia soli w Wieliczce), Zamek Królewski na Wawelu dostał 4,7, a Jezioro Wigry 4,8. Na łopatki rozłożył nas komentarz pod opisem Bartka, naszego sędziwego dębu (oceniony na 4,6): „D… nie urywa”.

„Kto dał prawo Janowi Kowalskiemu oceniania każdego kroku papieża?” – zapytałem wczoraj znajomego. „Facebook” – odpowiedział krótko.

„Nie wiem, skąd bierze się u wielu gotowość do recenzowania wszystkiego, co papież mówi i robi. Kto im dał takie prawo? – zastanawia się abp Grzegorz Ryś – Ktoś ogłasza na Facebooku, że papież jest heretykiem. „Herezja” to dzisiaj niezwykle popularne słowo… Herezja tu, herezja tam. A herezja jest uporczywym trwaniem w błędzie co do wiary. Za chwilę będziemy mieli tyle autorytatywnych wykładów wiary, ilu mamy publicystów. Wszystkim nam przydałoby się troszkę pokory”.

Jeśli słuchasz tych, którzy nieustannie cię oceniają, będziesz robił wszystko pod ich dyktando. Tego samego dnia, gdy jeden z internautów nazwał mnie „modernistą”, dziennikarka «Gazety Wyborczej» napisała: „Marcin Jakimowicz – jedno z najbardziej konserwatywnych piór Gościa Niedzielnego”. Ha, ha! Za wysoki, za niski, zbyt gruby, chudy, za młody.

Przed dwoma laty w sylwestra pisałem: „To był rok, w którym dla części społeczeństwa byłem zamkniętym katolem, dla części przedstawicielem «Kościoła otwartego», dla części talibem i ortodoksem. «Wybiegasz przed szereg» – mówili jedni. «Wleczesz się z tyłu» – wołali drudzy. Dla jednych byłem zwiedzonym charyzmatykiem, dla drugich katobetonem, a dla Niego synem. I powiem Wam szczerze: ta relacja mi wystarcza”.

Nie daj się sformatować! Uważaj, czego słuchasz, bo… „wiara rodzi się z tego, co się słyszy” (Rz 10,17). Wierzysz w to, czego słuchasz. W opisie walki Dawida z Goliatem pada zdanie, które łatwo przeoczyć. „Tymczasem Filistyn ciągle wychodził z rana i wieczorem i stawał tak przez czterdzieści dni” (1 Sm 17,16). Goliat całemu wojsku Izraela łącznie z królem Saulem urządził przez czterdzieści dni prawdziwe pranie mózgu. Nieustannie ich upokarzał, sączył jad. A jeśli człowiek przez czterdzieści dni słyszy, że jest beznadziejny, to trudno, by w to nie uwierzył… Słowa mają moc.

A wracając do cenzurek: bardzo lubię mówić świadectwo. Kocham głosić Słowo. Dlaczego? Bo sam słyszę swoją gadaninę, cytowane biblijne wersety i bardzo mnie one podnoszą, dotykają i przemieniają.

Czy ojca Tomasza Nowaka też nawraca ojciec Tomasz Nowak? – zapytałem dominikanina. „Oczywiście! – odpowiedział – Kiedy mówię do ludzi, nagle odsłaniają mi się prawdy Boże, które są dla mnie odkrywcze, ba! zbawienne nawet, i do których nigdy bym nie doszedł na modlitwie albo by mi to zajęło znacznie więcej czasu. Najwięcej uczę się o Panu Bogu w mojej pracy kaznodziejskiej”.