Przymusowi przesiedleńcy z Ukrainy są traktowani w Rosji jak nieproszeni goście

PAP

publikacja 23.06.2022 17:09

"Mają duże trudności m.in. ze znalezieniem miejsca zamieszkania i legalnego zatrudnienia oraz z uzyskaniem niezbędnych dokumentów" - podkreślili autorzy reportażu opublikowanego w czwartek przez niezależny rosyjski portal Ważnyje Istorii.

Przymusowi przesiedleńcy z Ukrainy są traktowani w Rosji jak nieproszeni goście Bilbord z napisem "Plac Donieckiej Republiki Ludowej" w Moskwie PAP/EPA/MAXIM SHIPENKOV

Inwazja Rosji na Ukrainę spowodowała największy kryzys migracyjny od czasów II wojny światowej, już co najmniej 13 milionów ludzi opuściło swoje domy. Po raz pierwszy w historii kraj, który doprowadził do exodusu, stał się "liderem" w przyjmowaniu ofiar konfliktu. Według danych ONZ do Rosji trafiło nawet więcej uchodźców niż do Polski. Rosja nie była przygotowana na ten kryzys. Prawo migracyjne tam nie działa i jest wybiórczo egzekwowane. Uchodźcy nie mają możliwości uzyskania pomocy materialnej ani znalezienia pracy - czytamy na łamach serwisu.

Ukraińcy, którzy znaleźli się w Rosji, pochodzą przede wszystkim z samozwańczych Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej, a także z okolic Charkowa.

"Uchodźcy nie mają możliwości powrotu do ojczyzny - np. na zachód Ukrainy, gdzie nie toczą się działania wojenne. Nie oznacza to jednak, że wszyscy są zmuszani do wyjazdu do Rosji. Niektórzy z nich mają tam krewnych, inni boją się jechać do Europy bez znajomości języka, jeszcze inni są przestraszeni propagandą i ogólnie zdezorientowani po miesiącu spędzonym bez łączności w piwnicach. Wreszcie, wszyscy są już po prostu wyczerpani wojną" - oceniła obrończyni praw człowieka, cytowana przez Ważnyje Istorii.

Przeczytaj też: Rosyjski Kościół Prawosławny pomaga okupantom w przymusowym wywożeniu Ukraińców do Rosji

"Staliśmy w samochodzie na trasie przez 12 godzin. (...) Pytają, czy służyłeś w wojsku, każą pokazać legitymację wojskową. Jeśli nie służyłeś, to pytają, dlaczego. Ludzie są zmuszani do usuwania z telefonów zdjęć zniszczonych miast i wyrażania poparcia dla +operacji specjalnej+ (propagandowe określenie inwazji Kremla na Ukrainę - PAP)" - relacjonowali rozmówcy portalu, opowiadając o rosyjskich "filtracjach", czyli szczegółowych kontrolach pod kątem związków z ukraińską armią i strukturami siłowymi.

Uchodźców, zwłaszcza tych, którzy zostali wysiedleni w sposób zorganizowany, rozmieszcza się w tzw. ośrodkach tymczasowego zakwaterowania. W Rosji funkcjonuje ponad 1300 takich miejsc, co jest skromną liczbą w porównaniu z liczbą uchodźców. Większość ośrodków znajduje się w regionach położonych najbliżej Ukrainy, takich jak obwody rostowski i woroneski - podkreślili autorzy reportażu.

W ocenie rozmówców serwisu Ważnyje Istorii obozy nie powstają w Moskwie. "Moskwa nigdy nikogo nie przyjmowała. To snobistyczne miasto, które zawsze chce mieć tylko prawa, a nie obowiązki. Nasze władze nie mają zamiaru oglądać uchodźców" - skomentowała aktywistka na rzecz praw człowieka Swietłana Gannuszkina.

"Ukraińcom nie tylko nie chcą pomóc z dokumentami, ale nie sposób doprosić się nawet papieru toaletowego. Mówią, żebyśmy poszli do roboty, bo nie mają wobec nas żadnych zobowiązań. Każą nam współpracować (z rosyjskimi służbami) i osiedlać się po kilka rodzin w jednym pomieszczeniu. (...) Wszystko wygląda ładnie tylko w internecie, w rzeczywistości - niekoniecznie" - ocenili uchodźcy wysiedleni do Rosji, których wypowiedzi przytoczono w reportażu.

Przeczytaj też: Władze Ukrainy: Rosjanie wywieźli do Władywostoku 90 dzieci z Mariupola

Jak podkreśliła jedna z wolontariuszek, rosyjskie władze przeważnie kwaterują obywateli Ukrainy w miejscach odległych, położonych z dala od dużych miast. "Uchodźcom trudno jest się stamtąd wydostać, trudno też uzyskać pomoc z zewnątrz" - oceniła.

"W jednym z regionów, w obozie dla dzieci, do którego trafiły ukraińskie rodziny, dzieciom z Ukrainy nie wolno porozumiewać się z dziećmi rosyjskimi. Dyrektor uważa, że komunikacja może być zbyt traumatycznym doświadczeniem dla jednych i drugich. Ale dzieci (z Ukrainy) i tak już rysują literę Z" - relacjonowała wolontariuszka.

Rosja obiecała każdemu uchodźcy wypłatę w wysokości 10 tys. rubli (ponad 800 zł), ale nie tak łatwo uzyskać te pieniądze. Na wsparcie mogą liczyć tylko ci, którzy wyjechali z Ukrainy bezpośrednio do Rosji, a nie przez kraje trzecie. Poza tym przekazywanie pieniędzy odbywa się bardzo powoli, z dużymi opóźnieniami - czytamy na łamach Ważnych Istorii.

"Traktują nas jak śmieci. Przez miesiąc zwodzono nas z dokumentami w sprawie meldunku, nie wyjaśniając, co zabrać, dokąd pójść, do kogo się zwrócić. (...) Nie mogę nawet (legalnie) wymienić ukraińskich hrywien. Czym sobie na to zasłużyliśmy?" - skarżyła się kobieta deportowana do Rosji.

"Dwukrotnie chciałam uzyskać rosyjski paszport, ale wymagają ode mnie nieistniejących zaświadczeń i każą za wszystko płacić. (...) Od państwa (rosyjskiego) nie mamy żadnego wsparcia, pomagają nam tylko wolontariusze" - przyznała inna uchodźczyni.

Przeczytaj więcej: Historia ukraińskiego żołnierza, który stracił na wojnie dłonie i stopy

Ukraińcy mają też ogromne trudności ze znalezieniem pracy. "Odmawiali mi wszędzie, dokąd dzwoniłam - choćby po to, żeby podjąć pracę jako sprzątaczka. Gdy tylko słyszeli, że jestem z Donieckiej Republiki Ludowej, to od razu mówili, że nie potrzebują problemów" - powiedziała jedna z bohaterek reportażu.

Wielu uchodźców nie posiada dokumentów - spłonęły w ich zniszczonych domach na Ukrainie. Teraz nie mogą opuścić Rosji, ponieważ ambasada Ukrainy tam nie funkcjonuje. Tacy ludzie mają dwa wyjścia: starać się o rosyjskie obywatelstwo albo ryzykować życiem i wracać do ojczyzny przez strefę działań wojennych - podkreślono w relacji Ważnych Istorii.21 maja ówczesna rzeczniczka praw człowieka Ukrainy Ludmyła Denisowa przekazała, że wojska agresora przymusowo wywiozły na terytorium Rosji 1 377 925 obywateli ukraińskich, w tym 232 480 dzieci.

Sytuacja na Ukrainie: Relacjonujemy na bieżąco