Spór o pamięć

Andrzej Grajewski

|

17.08.2006 09:47 GN 34/2006

publikacja 17.08.2006 09:47

Każdy naród ma prawo do troski o własną pamięć. Nic więc dziwnego, że debaty o przeszłości toczą się także w Niemczech.

Spór o pamięć Erika Steinbach na wystawie „Wymuszone drogi” w Berlinie. PAP/EPA/Marcel Mettelsiefen

Otwarta przed tygodniem w Berlinie wystawa „Wymuszone drogi. Ucieczka i wypędzenie w Europie XX wieku” pokazuje jednak, że nadal trudno nie tylko o wspólną interpretację przeszłości, ale nawet o podstawową ocenę faktów, przyczyn i skutków. Wystawa została przygotowana przez Związek Wypędzonych, kierowany przez Erikę Steinbach, i jest kolejnym krokiem na rzecz stworzenia w Berlinie miejsca upamiętniającego wypędzenie Niemców po II wojnie światowej.

Wiek wygnań
Berlińska ekspozycja pokazuje losy różnych narodów, które doświadczyły wypędzenia w XX wieku. Na planszach przedstawiono dokumenty i zdjęcia obrazujące m.in. tragedię Ormian z początku XX wieku, wygnanych i mordowanych przez Turków, ofiary przymusowych wysiedleń w Grecji. Przedstawiono także liczne informacje o podobnych wydarzeniach, które miały miejsce w Europie w poprzednim stuleciu. Jest także obszerna informacja o niemieckich wysiedleniach Polaków z terenów włączonych do III Rzeszy oraz deportacjach na Zamojszczyźnie, a także o wywózkach na Sybir. Główna część wystawy poświęcona jest przesiedleniom i wygnaniu Niemców w 1945 r. Ekspozycję kończą zdjęcia i dokumenty dotyczące wojny w byłej Jugosławii.

Bez trudnych pytań
W takim ujęciu nie ma jednak problemu niemieckiej winy za rozpętanie II wojny światowej i popełnione zbrodnie, nie tylko na Żydach, o których mówi się w Niemczech stale. Nie ma więc pytań o związek między polityką Hitlera a decyzjami podjętymi przez zwycięską koalicję w Poczdamie. Dramat wypędzenia Niemców zostaje na wystawie wyizolowany z historycznego kontekstu, niczego nie uczy, przed niczym nie przestrzega. Co najwyżej pomaga pielęgnować własny ból i przekonanie, że stała się im wielka krzywda.
 

Inne spojrzenie
Trzeba dodać, że w Berlinie nadal jest prezentowana druga wystawa na podobny temat, zorganizowana przez Muzeum Historii RFN w Bonn pt. „Ucieczka, wypędzenie, integracja”. Ona także stara się ukazać losy Niemców, którzy zostali wygnani ze swych domów i spróbowali na nowo w RFN ułożyć sobie życie. Tamta wystawa nie unika jednak mówienia o przyczynach tragedii. Zanim widz wejdzie do sal pokazujących usuwanie Niemców z ich dawnych terenów wschodnich, musi zapoznać się z dokumentami i zdjęciami ilustrującymi wojenne zbrodnie Niemców. Niemiecki rząd, mając do dyspozycji obie wystawy, będzie musiał rozstrzygnąć, która z nich lepiej pozwala zrozumieć dramat z przeszłości.

Reagować roztropnie
Problemem jest także nasza reakcja na wystawę o wypędzeniach. W Polsce media poświęciły jej znacznie więcej uwagi aniżeli w Niemczech, gdzie osoba Steinbach nie jest szerzej znana. Niemieckie media odnotowują bowiem nie tyle to, co ona robi, ile to, co o jej działaniach sądzą polskie władze. Trzeba więc, aby nasze reakcje były proporcjonalne do skali problemu. Trudno prowadzić dialog z wypędzonymi. Jest to środowisko nastawiane głównie na pielęgnację własnych frustracji, często niechętnie do nas nastawione. Trudno także rozmawiać z ich liderką, córką niemieckiego żandarma, która urodziła się w okolicach okupowanej Gdyni. Od wielu lat jednak z całą powagą odgrywa komedię „wypędzonej”. Nie bardzo przy tym rozumiem, jakimi intencjami kierowały się polskie placówki, które na berlińską wystawę przesłały swoje eksponaty. Legitymizuje to tylko pomysły Steinbach, która twierdzi, że swój projekt konsultuje także z polskimi środowiskami.

Nie znaczy to jednak, że debaty o wypędzeniach i przesiedleniach w ogóle nie mamy z Niemcami prowadzić. Kilka miesięcy temu miałem okazję rozmawiać w Bonn z twórcami tamtej wystawy o wysiedleniach i integracji. Z uwagą słuchali naszych argumentów, przedstawiali własne. Jedno było oczywiste: próba opisania dramatu swego narodu nie była dla nich okazją do relatywizacji niemieckiej winy oraz pisania historii od nowa. Z tymi środowiskami, a jest ich wiele, powinniśmy rozmawiać. Ten dialog, jeśli zostanie wpisany w szerszy proces oczyszczania pamięci, może przyczynić się do poznania prawdy i wzajemnego zrozumienia.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.