Jak najbliżej źródła

Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny miesięcznika

|

GN 42/2005

publikacja 14.10.2005 13:21

Czy da się jeszcze powiedzieć coś nowego o Eucharystii? Przecież Kościół celebruje ją codziennie od dwóch tysięcy lat w wielu dziesiątkach tysięcy kościołów i kaplic.

Jak najbliżej źródła Synod zapowiedział Jan Paweł II, a Benedykt XVI podtrzymał zaproszenie. Agencja Gazeta/AP/P. Lepri

Niedawno Jan Paweł II opublikował ważne dokumenty poświęcone temu tematowi – encyklikę „Ecclesia de Eucharistia” i list apostolski „Mane nobiscum Domine”. Po co jeszcze Synod Biskupów o Eucharystii?
Jednak to jeszcze poprzedni papież zwołał ten synod, świadomie ustalając jego termin na październik 2005, czyli pod koniec Roku Eucharystii. Benedykt XVI, wkrótce po wyborze, potwierdził temat synodu.

Zgodne jest to z jego przekonaniem – i jako teologa, i jako pasterza – że to właśnie Eucharystia jest kluczową sprawą w życiu Kościoła. Skoro wierzymy (i jakże często doświadczamy), że Eucharystia jest źródłem i szczytem życia chrześcijańskiego, to wszelki wysiłek odnowy Kościoła trzeba od niej właśnie zaczynać. Odnowy zaś bardzo potrzeba Kościołowi na progu nowego tysiąclecia, gdyż niewiele jest obecnie regionów świata, w których łatwo o optymizm w głosie pasterzy.

Jeden Kościół, różne problemy
Z wypowiedzi biskupów podczas tego synodu układa się ciekawy obraz. Jedynie w niektórych krajach azjatyckich (Indie, Korea) życie Kościoła jest dynamiczne, świątynie pełne, dużo powołań kapłańskich. Tradycyjnie myślelibyśmy o tych krajach jako terenach misyjnych, ale to właśnie stamtąd usłyszeć można zawstydzające dla Europejczyka relacje, że poziom praktyk religijnych wynosi 80 czy nawet 95 proc. To znaczy, że zaledwie jeden, dwóch na dziesięciu tamtejszych katolików nie przychodzi w niedzielę do kościoła.

Europa Zachodnia to tereny ukształtowane pod wpływem kultury chrześcijańskiej, na których przez wieki religia przekazywana była z pokolenia na pokolenie. Dziś jednak borykają się one z problemem pustoszejących kościołów. Arcybiskup Dublina, stolicy katolickiej Irlandii, Diarmuid Martin, ze zdziwieniem odkrył – obejmując diecezję po prawie 30 latach pracy w Watykanie – że w niektórych jego parafiach regularnie praktykuje zaledwie 1 procent nominalnych katolików!

W Ameryce Łacińskiej mamy do czynienia z młodszą, ale silną tradycją katolicką. Brazylia to przecież kraj z największą na świecie liczbą katolików. Liczba wiernych spada tam jednak średnio o jeden procent rocznie – odchodzą głównie do bardzo aktywnych grup protestanckich. Na tym kontynencie mocno odczuwalny jest brak księży.

Podobnie jest w wielu krajach Afryki, Azji i Oceanii. Biskup z Filipin wspominał, że w pierwszą niedzielę po swoich święceniach kapłańskich odprawiał, wbrew prawu kanonicznemu, dziewięć Mszy jednego dnia. Gdzieniegdzie dochodzą jeszcze problemy związane z tradycyjną kulturą, sprzeczną z ideałami Ewangelii. Biskup z Sierra Leone żalił się, że w jego diecezji do Komunii przystępują właściwie tylko ludzie najmłodsi i najstarsi, pozostali bowiem – żyjąc w związkach poligamicznych – nie mogą przyjmować Chrystusa eucharystycznego.

W krajach anglosaskich bywa różnie. Australia, Nowa Zelandia i Kanada to kraje mocno zsekularyzowane, niczym w zachodniej Europie. Co ciekawe, religijność we francuskojęzycznej części Kanady jest zdecydowanie niższa niż w części anglojęzycznej. Ameryka Północna to jednak dwa kraje i dwie kultury religijne. USA bowiem to jedyny jak na razie przykład połączenia silnej religijności z nowoczesną kulturą (z tego zresztą powodu Stany Zjednoczone są czasem wskazywane Polsce, przechodzącej przyspieszoną lekcję modernizacji, jako wzór do naśladowania).

Eucharystia bez księdza?
W tych różnych kulturach żyje jeden i ten sam (a jakże różny) Kościół. Nic dziwnego, że pierwszy tydzień obrad synodu polegał głównie na wysłuchiwaniu krótkich, 6-minutowych przemówień, wygłaszanych kolejno przez poszczególnych biskupów. A że jest ich ponad 150, to – choć spędzili w auli synodalnej prawie 30 godzin – nie starczyło czasu, aby wszyscy zabrali głos. W chwili obecnej można jedynie wskazać niektóre, najczęściej pojawiające się wątki wypowiedzi.

Dominują w nich praktyczne problemy duszpasterskie. Często pojawiała się kwestia rozmaitych nadużyć w sprawowaniu Mszy św. niezgodnie z przepisami kościelnymi. Wszyscy biskupi zgadzają się, że do takich nadużyć dochodzi i należy je przezwyciężać. Występują jednak rozbieżności w ocenie rozmiarów tego zjawiska. Jedni zdecydowanie podkreślają cienie posoborowej reformy liturgicznej, inni zaś wyraźniej widzą jej blaski. Na razie nie pojawiła się jeszcze w tej dziedzinie żadna synteza.
Z wielką troską biskupi podchodzą do sytuacji katolików pozbawionych dostępu do Eucharystii ze względu na brak duchownych. Wielu wiernych może uczestniczyć we Mszy świętej najwyżej raz w miesiącu. W takiej sytuacji wprowadzane są nabożeństwa Liturgii Słowa połączone z rozdawaniem przez świeckich Komunii świętej, konsekrowanej wcześniej „na zapas” przez księdza. Takie nabożeństwo rodzi jednak wątpliwości – niektórym za bardzo przypomina ono Mszę, przez co może budzić zamieszanie w świadomości katolików. Z drugiej strony ograniczenie się do Liturgii Słowa spowodowałoby jeszcze większe odcięcie wiernych od Eucharystii, a przecież wierzymy, że jest ona Chlebem życia.

Na tym tle pojawiają się pytania i sugestie niektórych biskupów, by dokonać poważnej analizy zagadnienia braku księży i sposobów zaradzenia temu. Padają też propozycje – chętnie podejmowane przez media świeckie – ewentualnego wyświęcania żonatych mężczyzn. Nie chodzi tu bynajmniej o realizowanie programu liberalizacji Kościoła, lecz o szukanie sposobów, by życie Kościoła mogło toczyć się jak najbliżej źródła, którym jest Eucharystia. Rzecz jasna synod – jako organ doradczy papieża – nie może tu podejmować decyzji. Zapewne jego owocem będą działania na rzecz bardziej równomiernego rozmieszczenia duchowieństwa na świecie. Kościół w Polsce – zasadniczo wciąż bogaty w powołania kapłańskie – będzie tu miał wiele do zrobienia.

Nowością na tegorocznym synodzie jest wieczorna godzina swobodnej dyskusji pomiędzy biskupami, zawsze w obecności Benedykta XVI. Raz nawet Papież spontanicznie włączył się w debatę – niczym profesor podsumowujący dyskusję studentów. Wprowadzenie tej innowacji bardzo ożywiło obrady synodu, pozwoliło bowiem na nawiązanie bezpośredniej dyskusji pomiędzy ojcami synodalnymi. Dzięki temu obecny synod jest z całą pewnością bardziej kolegialny niż poprzednie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.