Naiwne paktowanie z diabłem

ks. Artur Stopka

|

GN 24/2005

publikacja 14.06.2005 19:51

Ten raport jest porażający, a równocześnie strasznie nudny. I nie o. Hejmo jest jego głównym bohaterem, lecz system zorganizowanej nienawiści.

Naiwne paktowanie z diabłem Agencja GAZETA/ Sławomir Kamiński

Pierwszego czerwca Instytut Pamięci Narodowej opublikował zapowiadany od ponad miesiąca raport historyków, dotyczący współpracy powszechnie znanego dominikanina o. Konrada Hejmy ze służbami specjalnymi PRL. Na 70 stronach streszcza on, liczącą dziesięć razy więcej stron, zawartość „Teczki pracy tajnego współpracownika”, używającego pseudonimów „Dominik”, „Hejnał” i „Vox”. Pokazuje ponure mechanizmy, które przez ponad pół wieku pozwalały istnieć w Polsce zideologizowanemu systemowi zniewolenia. Pokazuje też człowieka, który dał się wciągnąć w działania skierowane przeciwko Kościołowi.

Według raportu, najpierw przez pięć lat o. Hejmo współpracował w Polsce z SB. Potem w Rzymie przekazywał informacje pracownikowi polskiej ambasady, który był naprawdę rezydentem polskiego wywiadu, oraz człowiekowi, który podawał się za agenta zachodnioniemieckiego wywiadu, chociaż w rzeczywistości pracował dla wywiadu PRL.

Są pokwitowania dowodzące, że w tym drugim okresie brał za swoje działania pieniądze. W pierwszym przyjmował „prezenty” np. w postaci butelek drogich alkoholi. Wśród zachowanych dokumentów nie ma podpisanego przez o. Hejmę zobowiązania do świadomej współpracy. Zdaniem SB-ków, nie było ono potrzebne, bo zakonnik podczas spotkań (półjawnych lub tajnych) mówił chętnie i dużo.

Nie donosił na Papieża
Służba Bezpieczeństwa zastosowała wobec o. Hejmy „grę operacyjną”, wykorzystując fakt, że był sekretarzem redakcji miesięcznika „W drodze”. Dziś nie wszyscy pamiętają, że na wydanie nawet pojedynczej ulotki przed rokiem 1989 trzeba było mieć zgodę władz. To one decydowały o nakładach wszystkich gazet i czasopism. O. Hejmie zasugerowano, że jeśli będzie udzielał SB informacji, nakład katolickiego miesięcznika będzie większy.

Dominikanin zdecydował się podjąć „grę”. Uznał, że warto. Bardzo szybko pozwolił się wciągnąć w rozmowy, w czasie których udzielał informacji przydatnych w walce z Kościołem. SB-ecy sprytnie grali na jego ambicji i gadulstwie.

Mówił o swoim zakonie, o prymasie Wyszyńskim, o kard. Wojtyle, o prymasie Glempie, o innych biskupach, o ks. Popiełuszce, ks. Bonieckim, o konfliktach, o ludzkich słabościach. Wystawiał oceny, robił charakterystyki, przedstawiał fakty, powtarzał plotki i snuł domysły. Podawał informacje niewielkiej wagi, ale także czasami istotne. Jednak, zdaniem autorów raportu, wbrew temu, co media nagłaśniały od pierwszej tajemniczej wypowiedzi prezesa IPN (18 kwietnia), dominikanin „nie donosił na Jana Pa-wła II”. Leon Kieres nadal uważa, że donosił.

Struktura zła
W raporcie padają nazwiska funkcjonariuszy służb specjalnych, ale nie wszystkie.
Jest nazwisko „oficera prowadzącego” o. Hejmę w latach 1975–1980 – Wacława Głowackiego, liczącego dziś ponad 70 lat, który doszedł w SB do stopnia podpułkownika. Dziś jest emerytem, któremu w dniu ogłoszenia raportu publiczna telewizja udzieliła swej anteny, aby mógł mówić o „honorze oficera” i nazywać ujawnienie materiałów IPN na temat jego pracy „grzebaniem w szambie”.
Nie ma nazwiska człowieka, który podawał się za przedstawiciela zachodnioniemieckiego wywiadu i odbierał od o. Hejmy informacje w czasie jego pracy w Rzymie. Autorzy raportu twierdzą, że nie mają absolutnej pewności, o kogo chodzi. O. Hejmo twierdzi, że ten człowiek nie żyje. Być może chodzi więc o ochronę jego rodziny.

Raport mówi bardzo dużo o metodach pracy, stosowanych przez służby bezpieczeństwa niszczące Kościół katolicki w Polsce przed rokiem 1989. Pokazuje rozbudowane struktury, stworzone po to, aby krzywdzić, a nawet zabijać ludzi Kościoła. Tylko w związku z o. Hejmą raport wymienia 42 nazwiska funkcjonariuszy. Widać też, jak wielkie pieniądze były przeznaczone na walkę z Kościołem.

Czas na skruchę
Prowincjał polskich dominikanów, o. Maciej Zięba, przeprosił wszystkich, którzy ucierpieli z powodu działań o. Hejmy dla służb specjalnych PRL. Dokumenty pokazują, że o. Hejmo szkodził lub mógł zaszkodzić Kościołowi. O. Zięba nazwał jego działalność „naiwnym paktowaniem z diabłem”.
W komentarzach, po ogłoszeniu raportu, pojawiły się w niektórych mediach ostre słowa oceniające postępowanie człowieka, który do niedawna nazywany był „opiekunem polskich pielgrzymów w Rzymie”. O. Hejmo się z nimi nie zgadza. A w Radiu Maryja powiedział: „Gdyby jednak ktoś czuł się pokrzywdzony lub obrażony moimi wypowiedziami, to najpierw błagam Pana Jezusa miłosiernego o przebaczenie, a następnie z głębokim żalem, praktycznym żalem, przepraszam wszystkich współbraci w wierze i tych, którym moje słowa lub postawa opóźniły wejście do Kościoła katolickiego”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.