Woda chrzcielna nie wysycha

Szymon Babuchowski

|

GN 24/2005

publikacja 14.06.2005 19:07

Ścianą deszczu przywitała młodych pielgrzymów Lednica. – Ale czy może być inaczej, skoro odnawiamy dziś przyrzeczenia chrztu świętego? – pytał arcybiskup gnieźnieński Henryk Muszyński.

Woda chrzcielna nie wysycha Marek Piekara

Prognozy na 4 czerwca nie pozostawiały wątpliwości: niemal w całym kraju wystąpić miały opady i burze. Nie przeszkodziło to jednak prawie 200 tys. młodych ludzi w pielgrzymowaniu do polskiej „chrzcielnicy”. – Jestem w Lednicy pierwszy raz i dopiero teraz widzę, co traciłem do tej pory – mówił poruszony Krzysztof Krawczyk, patrząc spod Bramy III Tysiąclecia na rozśpiewane i roztańczone tłumy.

Bliżej tego, co w górze
Na czym polega fenomen Lednicy? – Tutaj czujemy się bliżej tego, co w górze. Przyjeżdżamy po to, by się wzmocnić – twierdzi Agnieszka z Ciechanowa, która trafiła na lednickie pola po raz drugi. – Tu wszyscy się bawią, cieszą, i w ten sposób wyznają swoją miłość do Boga – dodaje 18-letnia Kasia z Łosic. – To także nasze spotkanie z Janem Pawłem II.

Tegoroczna Lednica w szczególny sposób była dedykowana Ojcu Świętemu. „Szukałem Was – teraz Wy do mnie przychodzicie” – ten refren zabrzmiał w zeszłą sobotę wiele razy. Młodzież zobowiązała się do wypełniania testamentu Jana Pawła II. – Lednica to jego pomysł – podkreśla ojciec Jan Góra. – On cały czas jest z nami.

„Chciałbym, aby ta tradycja papieska udziału w lednickich spotkaniach nadal trwała – zapewnił w swoim przesłaniu do młodych papież Benedykt XVI. – Pragniecie na nowo przeżyć to niepowtarzalne obmycie, które staje się wołaniem Ducha Świętego. Ono oczyszcza z grzechu, przywraca godność dziecka Bożego, naznacza niezatartym znamieniem świętości. Niech ten dar nieustannie wzrasta w Was i wydaje owoce wiary, nadziei i miłości”.

Niech go Ksiądz pokropi
Po skarpie usypanej pomiędzy sektorami przemieszczały się monumentalne procesje. Wniesiono relikwie świętego Wojciecha i ikonę Matki Boskiej Częstochowskiej. Potężne orły poszybowały nad tłumami nie tyle dzięki skrzydłom przymocowanym do ramion, co za pomocą szczudeł, na których poruszali się aktorzy. Wkrótce rozpoczęło się misterium ukazujące drogę Chrystusa przez historię naszej ojczyzny – od Mieszka I do Jana Pawła II. Na olbrzymich płótnach wymalowano najważniejsze postacie z dziejów polskiego chrześcijaństwa, a w orszaku szli m.in.: św. Stanisław, królowa Jadwiga, św. Jacek i siostra Faustyna.

Po tej lekcji historii nastąpiło odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych. Młodzież ubrana w białe szaty została pokropiona wodą z lednickiego jeziora, którą księża zanieśli do sektorów. – Niech Ksiądz go porządnie pokropi – wskazywała dziewczyna swojego kolegę.

Niektórzy śmiali się, że woda święcona spadła na nich kilka razy. Także warunki atmosferyczne zdawały się przypominać, że chrześcijaństwo trzeba w sobie nieustannie odnawiać. Kto wysechł na moment, za chwilę znów był mokry. Wystarczyło jednak poskakać przy dźwiękach pieśni „Tak, tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”, by zrobiło się cieplej. A tuż przy Bramie III Tysiąclecia pojawił się kawałek tęczy…

Dziękuję za ciszę
Ze wszystkich procesji, które przeszły przez pole tamtego wieczoru (a było ich chyba z dziesięć), dwie wywarły największe wrażenie. Pierwsza to ta, która rozpoczynała Mszę świętą. Dopiero wtedy można było przekonać się, ilu nad Lednicę przybyło kapłanów. Na widok niekończącego się tłumu księży młodzież zaczęła klaskać i krzyczeć: – Dziękujemy!

Drugi taki moment to procesja z Najświętszym Sakramentem. Na polu nagle zapanowała cisza – słychać było tylko tęskną melodię graną przez skrzypce. – Dziękuję za tę ciszę. Czasem mówi się, że młodzi nie szanują najświętszych rzeczy. Wy szanujecie. Bardzo Was za to kocham – powiedział ojciec Góra.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.