Subito znaczy natychmiast

ks. Artur Stopka

|

GN 21/2005

publikacja 18.05.2005 12:38

Działo się coś dziwnego. Kard. Joseph Ratzinger w milczeniu stał przy ołtarzu z nieodgadnionym wyrazem twarzy. A ogromny tłum, zgromadzony na pogrzebie Jana Pawła II, przez wiele minut wołał „Santo subito”. Święty natychmiast.

Subito znaczy natychmiast Henryk Przondziono

Gdy 11 kwietnia, kilka dni po pogrzebie, arcybiskup Edward Nowak, sekretarz Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, w wywiadzie dla „Corriere della Sera”, powiedział, że przyszły papież może ogłosić Jana Pawła II świętym w bardzo szybkim czasie, spotkał się z falą krytyki. Anonimowi przedstawiciele Watykanu mówili: „Albo arcybiskup Nowak zapomniał na chwilę, jak skomplikowanym procesem jest beatyfikacja, albo przeprowadzający z nim wywiad przypisał mu słowa, których on nigdy nie powiedział”. Arcybiskup odpowiadał: „W historii były różne formy wyniesienia na ołtarze. Procedury są po to, by wszystko przebiegało jak trzeba, ale jeśli jest przekonanie, że kandydat na świętego spełnia wymogi – można rozpocząć proces beatyfikacyjny”.

Okazało się, że się nie pomylił
Benedykt XVI – Joseph Ratzinger, który przewodniczył pogrzebowi Jana Pawła II, nie czekał nawet miesiąca. Dwadzieścia dni po pogrzebie podczas audiencji udzielonej kard. Camillo Ruiniemu, wikariuszowi generalnemu diecezji rzymskiej, udzielił dyspensy od czasu oczekiwania przez pięć lat po śmierci sługi Bożego papieża Jana Pawła II na rozpoczęcie jego procesu. Stosowny dokument podpisał miesiąc po pogrzebie, 9 maja, a ogłosił go cztery dni później, w 24. rocznicę zamachu na życie zmarłego Papieża.

Zdarzyło się i nie
Dwa dni przed ogłoszeniem decyzji o natychmiastowym rozpoczęciu procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Jana Pawła II, 75-letni kard. Dario Castrillon Hoyos, prefekt Kongregacji do spraw Duchowieństwa, w wywiadzie dla radia i telewizji „Ojciec Pio” powiedział coś zdumiewającego. Jak podały niektóre agencje, wyraził życzenie, aby beatyfikacja Jana Pawła II zbiegła się z przypadającą 18 maja rocznicą urodzin Karola Wojtyły. Większość światowych mediów przemilczała tę wypowiedź.
Przepis o pięcioletnim oczekiwaniu na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego osoby zmarłej w opinii świętości zatwierdził Jana Paweł II.

Sam udowodnił jednak, że Następca świętego Piotra może od tej zasady zwolnić. Zgodził się na wcześniejsze rozpoczęcie procesu Matki Teresy z Kalkuty. Matka Teresa zmarła 5 września 1997 roku. Półtora miesiąca po śmierci Matki Teresy arcybiskup Kalkuty, Henry D’Souza, poprosił Kongregację Spraw Kanonizacyjnych o dyspensę od przepisu wymagającego pięciu lat od śmierci, by rozpocząć dochodzenie diecezjalne dotyczące „życia, cnót i sławy świętości” Matki Teresy.

Dokładnie rok po śmierci Matki Teresy miał miejsce cud uzdrowienia za jej wstawiennictwem. W grudniu 1998 roku Jan Paweł II zezwolił na wcześniejsze rozpoczęcie dochodzenia. Odpowiedni dokument Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych opublikowano w kwietniu 1999 roku. W grudniu 2002 roku Ojciec Święty podpisał dwa dekrety Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych: jeden uznawał heroiczność cnót Matki Teresy, drugi potwierdzał cud za wstawiennictwem Matki Teresy. Założycielka Sióstr Misjonarek Miłości została ogłoszona błogosławioną 19 października 2003 roku. „Nie jest tajemnicą, iż Papież chciał mieć radość z dokonania tej beatyfikacji” – mówił postulatom jej procesu o. Brian Kołodziejczuk. Zdarzyło się więc przyspieszenie rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Jednak nie aż takie, jak w przypadku Jana Pawła II.

Ks. Dziwisz przerywa milczenie
Ogłoszenie rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Papieża Polaka wywołało ogromną radość. Mówił o niej m.in. kard. Franciszek Macharski, nazywając ją radością oczekiwaną.
Wielka radość skłoniła do przerwania milczenia abp. Stanisława Dziwisza, który z reguły nie występuje w mediach i odmawia wywiadów. Najbliższy współpracownik Jana Pawła II powiedział: „Dziękuję dyrektorowi sekcji polskiej Radia Watykańskiego za możliwość wyrażenia ogromnej radości i wdzięczności Ojcu Świętemu Benedyktowi XVI za otwarcie drogi do oficjalnego stwierdzenia świętości niezapomnianego Ojca Świętego Jana Pawła II, i to w rocznicę zamachu na jego życie, 13 maja, w dniu objawień fatimskich.

Jest to następny znak z nieba, który przyjmujemy z ogromnym wzruszeniem. Jest to jakieś potwierdzenie tego, co lud Boży już publicznie wyraził w dniu pogrzebu: Subito Santo! (Święty już teraz!). Moją radość wyrażam w imieniu księdza Mieczysława [Mokrzyckiego], pana Angela [Gugela], ofiarnych sióstr sercanek i tych wszystkich, którzy służyli Ojcu Świętemu na co dzień w jego posłudze apostolskiej”. Przez usta abpa Dziwisza za rozpoczęcie procesu podziękowali ludzie, którzy byli najbliżej zmarłego Ojca Świętego.

Szybko, szybciej, najszybciej...
Komentatorzy mnożą domysły, co będzie dalej. Trwający ponad trzy lata proces beatyfikacyjny Matki Teresy uznawany jest za rekordowo szybki. Prowadzący od lat takie procesy w archidiecezji krakowskiej o. Stefan Ryłko nie sądzi, by błyskawiczne rozpoczęcie dochodzenia w sprawie Jana Pawła II było równoznaczne z błyskawicznym przebiegiem całej sprawy. Jego zdaniem, procedury muszą być spełnione. Dodaje jednak: „Chociaż, z drugiej strony, ich skrócenie przez papieża jest możliwe, bo to on jest najwyższym prawodawcą w Kościele”.

Inny polski specjalista w dziedzinie procesów beatyfikacyjnych, o. Gabriel Bartoszewski, akcentuje motywację Benedykta XVI: „Benedykt XVI jest głęboko o tym przekonany, bo gdyby nie miał głębokiego osobistego przeświadczenia i doświadczenia świętości Jana Pawła II, nie polegałby jedynie na opinii publicznej”.

A kard. Macharski, który o dalszym przebiegu procesu rozmawiał już z kard. Ruinim, zapowiedział, że nie będzie „taryfy ulgowej”. „Obowiązuje rygor rzetelności, określone procedury muszą być spełnione” – podkreśla Metropolita krakowski.

Kard. José Saraiva Martins, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, wyraził nadzieję, że proces beatyfikacyjny Jana Pawła II będzie trwał krótko i że niebawem zostanie on ogłoszony błogosławionym. Nie wykluczył też, że ceremonia beatyfikacji może się odbyć w Polsce...

Droga na ołtarze
Beatyfikacja to zezwolenie na kult publiczny sługi Bożego, ograniczony do jakiegoś kraju, miasta, diecezji czy instytutu życia konsekrowanego.

Kanonizacja to nakaz oddawania czci świętemu w całym Kościele.

Zgodnie z ogłoszoną przez Jana Pawła II w roku 1983 konstytucją apostolską „Divinus perfectionis Magister” (Boski Nauczyciel doskonałości) i normami wykonawczymi do niej, procedury zmierzające do ogłoszenia kogoś błogosławionym lub świętym wolno rozpocząć pięć lat po jego śmierci w opinii świętości.

Postępowanie rozpoczyna się w diecezji śmierci kandydata. Zbiera się dokładne informacje o życiu sługi Bożego, teolodzy badają jego pisma, przesłuchuje się świadków, dokumentuje cuda.
Zebrane dokumenty w dwóch egzemplarzach przesyła się do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Biskup powinien dołączyć deklarację stwierdzającą brak kultu publicznego sługi Bożego.
Postępowanie w Kongregacji obejmuje przestudiowanie i weryfikację historyczną dokumentów, dyskusje teologów i głosowania.

Kongregacja przygotowuje dokument mówiący o heroiczności cnót kandydata, który podpisuje papież.
Do beatyfikacji potrzebny jest jeden cud za wstawiennictwem sługi Bożego. Jak zwraca uwagę o. Gabriel Bartoszewski, Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych nie rozpatruje tzw. cudów moralnych (nagłe nawrócenia, porzucenie nałogów, zaprzestanie używania narkotyków, alkoholu czy innych używek) z powodu braku gwarancji ich trwałości. Najczęściej uznawane są cudowne uzdrowienia. Do beatyfikacji męczennika nie jest potrzebny cud.

Jeśli przeprowadzony został proces beatyfikacyjny, droga do kanonizacji jest prostsza. Według obecnie obowiązującego prawa do kanonizacji wymaga się udowodnienia jednego cudu zdziałanego przez Boga za przyczyną błogosławionego. Nie trzeba powtarzać wcześniejszych procedur.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.