Mistycy i tłumacze

Ewa K. CZACZKOWSKA

|

GN 24/2022

Przysłowie mówi, że człowiek uczy się przez całe życie, co jest tyleż trywialne, co prawdziwe.

Mistycy i tłumacze

Mamy uroczystość i oktawę Bożego Ciała, a moje myśli krążą wokół Słowa. Tego Słowa, bez którego nie byłoby Ciała, ale też naszych ciał i słów. O tym, jak ludzkie słowa, ograniczone zmysłami, nie są w stanie wyrazić, czym jest Słowo – źródło życia i miłości – wiedzą najlepiej mistycy, próbujący opisać Boską rzeczywistość, której dotknęli. O tym zaś, jak nasze słowa, i tak już ograniczone ziemskim doświadczeniem, są przez nas samych degradowane, jak nasza mowa jest wulgaryzowana, napisano wiele, a my słyszymy to nie tylko na ulicy. Nie chcę jednak zatrzymywać się nad chorobami toczącymi słowo – tym bardziej w te świąteczne dni – ale na czymś zgoła przeciwnym.

Kilka dni temu wróciłam z Krakowa, ze Światowego Kongresu Tłumaczy Literatury Polskiej, zorganizowanego już po raz piąty przez Instytut Książki ze światowym rozmachem. Muszę przyznać (w wydarzeniu uczestniczyli także polscy autorzy książek), że było to dla mnie niezwykle otwierające doświadczenie. W jednym miejscu spotkało się ponad 250 tłumaczy polskiej literatury z ponad 50 krajów świata, z pięciu kontynentów. Ludzi zakochanych w polskim słowie, wybitnych znawców i pasjonatów polskiej literatury i kultury, jej niestrudzonych propagatorów. A jednocześnie ludzi skromnych, pracowitych, profesjonalistów w każdym calu.

Nazwisk tłumaczy nie umieszcza się na okładkach książek, rzadko na stronach tytułowych, zazwyczaj w stopce wydawniczej, zapisane małym drukiem. Ich nazwisk po prostu nie widać, gdy tymczasem wykonują oni ogromną, czasem tytaniczną pracę. Raz, bo zgłębiają niuanse polskiego języka, tak aby dobrze oddać sens tłumaczonej treści, ale też melodię języka, co jest szczególnie ważne w przekładach poetyckich; a dwa, aby wejść w sposób myślenia, narracji, indywidualny styl konkretnego autora. Tego nie da się zrobić bez zaangażowania, bez pasji, bez miłości do polskiego języka i kultury, do Polski po prostu, co potwierdziły też wszystkie kongresowe spotkania.

Są wśród tłumaczy i propagatorów kultury polskiej za granicą Polacy urodzeni w kraju, których peerelowska rzeczywistość zmusiła do emigracji, jak Ewa Thompson, emerytowana profesor slawistyki na Uniwersytecie w Huston. Są urodzeni na emigracji potomkowie Polaków, którzy po wojnie zostali na obczyźnie. Ale wielkie ich grono to obcokrajowcy – absolwenci polonistyki na zachodnich uczelniach, jak Silvano De Fanti, uznawany za najwybitniejszego współcześnie tłumacza literatury polskiej na język włoski, czy jak Tokimasa Sekiguchi, Japończyk, który najpierw zakochał się w muzyce Chopina, poznał i przełożył jego listy, a obecnie ma na swoim koncie kilkadziesiąt przetłumaczonych książek. To są najwybitniejsi z wybitnych, nagrodzeni Nagrodą Transatlantyk, ale przecież do nich dodać należy wielu innych, choćby rumuńskiego tłumacza Constantina Geambaşu czy Węgra Lajosa Pálfalviego. Tłumaczą zarówno „Treny” Kochanowskiego, „Dziady” Mickiewicza czy „Lalkę” Prusa, jak i dzieła Witkiewicza, Gombrowicza, Miłosza, Mrożka czy Tokarczuk. Oni wszyscy, a jest ich znacznie, znacznie więcej niż obecnych na kongresie, są najlepszymi w świecie promotorami polskiej literatury i kultury, najlepszymi jej ambasadorami. Jak mówił dyrektor Instytutu Książki Dariusz Jaworski, są „naszymi Przyjaciółmi”. A o przyjaciół trzeba się troszczyć i o nich dbać. I dobrze, że tak się dzieje.

Przysłowie mówi, że człowiek uczy się przez całe życie, co jest tyleż trywialne, co prawdziwe. Przyznaję, iż dopiero na kongresie uświadomiłam sobie, że spośród tłumaczy moich książek poznałam osobiście tylko jednego: Hiszpana Higinio J. Paternę, a wobec wszystkich wdzięczność moja w ciągu tych kilku dni wzrosła niepomiernie. Dlatego pozwolę sobie, choć raz, wszystkich ich wymienić, a są to tłumacze biografii św. s. Faustyny Kowalskiej: Teresėlė Danguolė Šniūrevičienė (litewski), Jelena Vuković (chorwacki), Andrej Turk (słoweński), Mariano Kawka (portugalski), Sebastian Piotrowski (francuski) i tłumacze na język angielski: Orest Pawlak, Agata Rottkamp, Mrs. Margaret N. Stevens, Karolina Sochoa-Dusko, Zofia Szozda.

Oni najlepiej wiedzą, jak trudno jest oddać w drugim języku sens pierwotnego słowa. A cóż dopiero powiedzieć o Słowie? W tym celu trzeba czytać Biblię i dzieła mistyków. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.