No i cóż mi zrobili?

Beata Zajączkowska

|

GN 10/2005

publikacja 02.03.2005 02:36

Zaraz po operacji Ojciec Święty napisał na kartce: „No i cóż mi zrobili? Ja jednak zawsze jestem Totus Tuus (Cały Twój)”. Złożony chorobą, z rurką w szyi Papież cały czas służy Kościołowi. Daje świadectwo prawdzie, którą głosi od początku pontyfikatu – życie choćby najsłabsze, najbardziej bolesne, jest święte.

No i cóż mi zrobili? Kiedy na Placu św. Piotra kończył się „Anioł Pański”, Papież ukazał się w zamkniętym oknie, błogosławiąc zebranym przed kliniką. PAP/EPA/MAURIZIO BRAMBATTI

Papież jest znowu w poliklinice Gemelli – ta wiadomość 24 lutego zelektryzowała świat. Nikt się jej nie spodziewał. Minęły zaledwie dwa tygodnie od ostatniej hospitalizacji. Ojciec Święty mniej pracował, ale wszyscy się z tego cieszyli, mówiąc, że wreszcie posłuchał lekarzy i zaczął dbać o siebie. Nic nie zapowiadało pogorszenia jego stanu zdrowia.

Niepokojące sygnały
W środę dzięki łączom telewizyjnym pozdrowił pielgrzymów przybyłych na audiencję ogólną. Przeczytał cały tekst przemówienia głosem zachrypniętym, ale silnym. Niepokojące wieści zaczęły dobiegać z Watykanu dzień później, kiedy nie przybył do Sali Klementyńskiej. Odbywał się tam publiczny konsystorz kardynałów, na którym ogłoszono decyzję o kanonizacji pięciu błogosławionych Kościoła.

W tym czasie Papież jechał już do szpitala. Świat zamarł w oczekiwaniu na wiadomości. Wieczorem Jan Paweł II trafił jednak na stół operacyjny. Zaczęto mówić o ostrej niewydolności układu oddechowego. Za zgodą Papieża w całkowitym znieczuleniu przeprowadzono tracheotomię – przecięcie tchawicy i wprowadzenie w otwór dotchawiczny rurki, przez którą duszący się chory może swobodnie oddychać. Operacja trwała 30 minut. Lekarze zakazali Papieżowi mówić. Do minimum ograniczono odwiedziny.

Za wcześnie wypisany?
W Rzymie słychać opinie, że Jan Paweł II za wcześnie opuścił szpital i zbyt szybko przystąpił do swoich obowiązków. „Papież, spragniony normalnej działalności, nie chciał nawet słyszeć o dłuższym pobycie w szpitalu. Stąd nawrót choroby”. Opinię tę podziela wielu współpracowników Jana Pawła II. Ambasador Hanna Suchocka przekazuje uspokajające wieści. – Papież powoli wraca do zdrowia. Odzyska też głos – mówi, ucinając spekulacje na temat nowego sposobu kierowania Kościołem za pomocą kartki i długopisu, o którym rozpisują się światowe dzienniki. Obok spekulacji i efekciarskich tytułów, takich jak „Zmierzch Wielkiego Oratora”, w mediach dominują: lęk, niepokój i nadzieja.

Milczenie głośniejsze od grzmotu
– Milczenie, do którego zmuszono Papieża jest głośniejsze od grzmotu – podkreślił w dzienniku „Avvenire” kaznodzieja domu papieskiego. Ojciec Raniero Cantalamessa porównał milczenie Jana Pawła II z milczeniem Jezusa, który po trzech latach przemawiania i przepowiadania królestwa Bożego w ostatnim tygodniu zamilkł. „Kto z nas ośmieliłby się powiedzieć, że ostatni tydzień Jezusa był dla świata bezowocny? Byłoby to bluźnierstwem, ponieważ właśnie w tym tygodniu uczynił rzeczy dla świata najważniejsze”.

– Cisza ta powinna stanowić zachętę dla wszystkich, wierzących i niewierzących, by ponownie przemyśleć najbardziej radykalne wyzwania ludzkiego życia, wyzwania samej wiary, która w ciszy i intymności sumienia szuka odpowiedzi – napisał watykanista lewicowej „La Reppublica”.
Cierpienie Papieża „zjednoczyło” chińskich katolików. O jego zdrowie modlą się wierni Kościoła katakumbowego i patriotycznego. Modlitwa łączy ponad religiami żydów, muzułmanów, chrześcijan różnych obrządków. Gdy w prasie pojawia się wiele komentarzy na temat sensu cierpienia, w zlaicyzowanym świecie trwa modlitewna mobilizacja milionów ludzi.

Módlcie się za mnie
– prosił Jan Paweł II wiernych przybyłych na „Anioł Pański”. „Głosem Papieża” kolejny raz stał się abp Leonardo Sandri, który na Placu św. Piotra odczytał papieskie rozważanie. Ojciec Święty duchowo łączył się z pielgrzymami ze swego szpitalnego pokoju. Miał to być pierwszy w historii pontyfikatu „Anioł Pański”, podczas którego pielgrzymi nie zobaczą ani nie usłyszą Jana Pawła II.

Złożony cierpieniem Atleta Pana Boga kolejny raz zaskoczył i wzruszył. Na zakończenie spotkania ukazał się w zamkniętym oknie, błogosławiąc zebranym. Nieśmiało dotykając szyi z rurką do oddychania, jakby wskazywał, że nie może mówić. Podkreśla się, że Papież pokazał się wiernym za zgodą lekarzy, którzy są zbudowani „nadzwyczajną siłą wewnętrzną” pacjenta. Czeka ich jednak niełatwe zadanie, ponieważ podjęta przez nich terapia nie przewiduje szybkiego opuszczenia szpitala.

– Patrząc na Chrystusa i podążając za Nim z cierpliwą ufnością, potrafimy zrozumieć, że wszelki ludzki ból zawiera w sobie Bożą obietnicę zbawienia i radości – napisał Ojciec Święty w rozważaniu na „Anioł Pański”, niemal dokładnie cytując słowa ze swej najnowszej książki „Pamięć i tożsamość”. „Chciałbym, aby to posłanie pociechy i nadziei dotarło do wszystkich, w szczególności do tych, którzy przeżywają trudne chwile, którzy cierpią na ciele i duszy” – po tych słowach ponowił zawierzenie Maryi, które uczynił jeszcze podczas wojny w Polsce: „Totus Tuus!”. Ponad 20 lat temu Jan Paweł II, jako pierwszy papież w historii, ogłosił encyklikę o sensie cierpienia „Salvifici doloris”. Teraz pisze list o cierpieniu własnym życiem.
 

- - - - - -

Możesz pozdrowić Papieża
Watykan uruchomił specjalny adres internetowy, na który można wysyłać życzenia dla Jana Pawła II. Będzie on czynny w czasie pobytu Papieża w szpitalu. Wchodząc na oficjalną stronę internetową Stolicy Apostolskiej www.vatican.va, trzeba najpierw wybrać jeden z sześciu języków, a następnie, by wysłać życzenia, kliknąć na ikonę: wiadomość dla papieża. Na razie nie istnieje strona w języku polskim. Jednak, jak zapewniają pracownicy Sekretariatu Stanu, także życzenia przesyłane po polsku trafią do Jana Pawła II.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.