Dom dla bakterii

Tomasz Rożek

|

GN 24/2022

publikacja 16.06.2022 00:00

Bakterie uwielbiają gąbki kuchenne. Nie ma przedmiotu w naszym otoczeniu, który byłby bardziej przez nie zasiedlony. Co można znaleźć w zwykłej gąbce? Ostrzegam, to tekst dla tych, którzy mają mocne nerwy.

Dom dla bakterii istockphoto

Gąbka jest wymarzonym miejscem do rozwoju mikroorganizmów. Paradoksalnie, to właśnie ona służy nam do mycia naczyń czy kuchennych blatów. Intuicja podpowiada więc, że gąbka powinna być przedmiotem czystym i bezpiecznym. W końcu to dzięki niej pozbywamy się brudu i zanieczyszczeń. Nic bardziej mylnego. To, że masowo nie chorujemy na różnego rodzaju infekcje bakteryjne, nie jest dowodem na czystość gąbek czy kuchennych szmatek. Świadczy raczej o tym, jak dobrze działa nasz układ odpornościowy.

Dlaczego?

Gąbka ma wszystkie cechy środowiska wręcz stworzonego dla bakterii. Jest porowata. Po to, by absorbować maksymalnie dużo wody, ale dzięki temu ma też bardzo dużą powierzchnię, na której mogą się rozwijać bakterie. Mnogość zakamarków powoduje, że w zasadzie nie da się jej dokładnie wyczyścić, a to znaczy, że rozwijające się w niej mikroorganizmy mają bardzo dużo, na bieżąco dostarczanego, pożywienia. W końcu gąbka jest cały czas wilgotna, często wręcz leży w kałuży zostawionej na dnie zlewu wody. Wilgotne środowisko to podstawa rozwoju bakterii. Wilgotne i ciepłe. Nieczęsto przecież myjemy naczynia czy blaty w lodowatej wodzie. W największym skrócie: gąbka to reaktor biologiczny, który spełnia absolutnie wszystkie warunki, by być domem dla mikrobów. W czasopiśmie „Nature Chemical Biology” badacze z Uniwersytetu Duke w Stanach Zjednoczonych opisali eksperyment, z którego wynika, że w gąbce bakterie rozwijają się szybciej i lepiej niż w urządzeniach czy narzędziach (np. na szalkach Petriego), których mikrobiolodzy używają w laboratoriach naukowych. Fakt ten może mocno zaskakiwać, ale z drugiej strony to właśnie porowatość jest tego przyczyną. Naukowcy ze wspomnianego uniwersytetu zauważyli, że duże znaczenie ma to, że poszczególne „komory” we wnętrzu gąbki mają bardzo różne wielkości. Jak się okazuje, niektóre bakterie rozwijają się szybciej w większych koloniach, a więc potrzebują większych „wnęk”, ale są i takie szczepy czy gatunki, które wolą, gdy jest ciaśniej i gdy kolonie są stosunkowo małe. W gąbkach znajdują się i małe, i duże. Czego dusza (bakterii) zapragnie. Tymczasem w laboratoriach hoduje się bakterie na płaskich powierzchniach, bo umożliwiają one zarówno obserwację, jak i pobieranie próbek. Tymczasem w naturze bakterie najszybciej rozwijają się w strukturach porowatych. Na przykład takich jak niektóre fragmenty naszych jelit czy korzenie roślin. Gąbka przypomina te ostatnie. A dodatkowo ta trójwymiarowa struktura zapewnia stałe dostawy pożywienia i wilgoci. Tak dobrych warunków nie mają nawet struktury naturalne występujące w przyrodzie.

Liczby

To, jak bardzo bakterie lubią gąbki, najlepiej pokazują liczby. Naukowcy z jednej z niemieckich uczelni (a konkretnie szkoły wyższej Furtwangen w Szwarcwaldzie) obliczyli, że w standardowej kuchennej gąbce zamieszkuje średnio ponad 80 bilionów bakterii niemal 400 różnych szczepów. Badacze znaleźli w gąbkach mikroby charakterystyczne dla różnych środowisk. Nie tylko te, które znajdują się w żywności (i które powodują, że żywność się psuje), ale także te, które znajdują się na kuchennym blacie, które bytują w naszej skórze, podłodze, a nawet te, które znajdują się na powierzchni naszych ubrań. Wystarczy gąbką przetrzeć jakąś powierzchnię i już wprowadzamy do niej nowe rodzaje bakterii. „Raczej nie ma drugiego miejsca na Ziemi, w którym byłoby tak dużo tych mikroorganizmów” – napisał jeden z naukowców z uniwersytetu Furtwangen.

Jeżeli tak jest, to jakim cudem nie umieramy z powodu infekcji bakteryjnych? Dlaczego nie mamy ciągłych biegunek? Po pierwsze, nie każda bakteria tylko czeka na to, żeby nas zabić. Jest wiele takich, które są dla nas niegroźne. Po drugie, mamy układ immunologiczny, który działa jak doskonale naoliwiona machina wojenna połączona z antyterrorystycznymi siłami szybkiego reagowania. Jest i trzeci powód: mamy skórę, która jest doskonałą tarczą, oddzielającą nas od świata zewnętrznego.

Nie znaczy to oczywiście, że problem nie istnieje. Wystarczy niewielkie skaleczenie skóry dłoni, by doszło do infekcji. Niemal zawsze kończy się ona tylko zaczerwienieniem w miejscu skaleczenia, bo dobrze działający układ odpornościowy zatrzyma zagrożenie u samych bram (a więc w miejscu skaleczenia). Ale niektórzy nie mają sprawnego układu immunologicznego. Taką grupą są np. małe dzieci. Nie powinno się gąbką kuchenną myć akcesoriów dziecięcych. Gąbki nie należy też używać do mycia dzieci podczas kąpieli.

W gąbce mogą namnożyć się również bakterie, które będą dla nas groźne mimo prawidłowo funkcjonujących mechanizmów odporności i mimo działającej tarczy. Prawdopodobieństwo takiego zdarzenia nie jest duże, ale im dłużej gąbki używamy, tym jest ono większe.

Jak często?

Z czasem gąbka raczej rozprowadza bakterie po powierzchniach, na których jej używamy, niż je czyści. Owszem, usuwa duże zanieczyszczenia, ale rozprowadza takie, których nie widzimy. To zresztą nie są tylko bakterie, ale także wirusy i grzyby. W gąbce tworzy się fascynujący ekosystem, w którym wiele gatunków konkuruje ze sobą i równocześnie współistnieje. Ta mnogość mikrobów może być problemem, gdy nie jest uświadomiona i kontrolowana. Niektórzy dermatolodzy bardzo odradzają używanie gąbki do mycia ciała (pod prysznicem albo podczas kąpieli w wannie) i radzą myć się powierzchnią dłoni. Zwracają także uwagę na to, że nie należy myć się gąbkami twardymi, które mogą uszkodzić skórę.

Gąbki kuchenne warto często wymieniać. Jak często? Co kilka dni, nie rzadziej niż raz w tygodniu. Ten czas zależy od tego, jak gąbka jest używana. Gdy miała kontakt z jajkami (niektórzy gąbką myją jajka przed gotowaniem) albo z mięsem, powinna być wymieniona natychmiast. Podobnie gdy ktoś z powodu nieuwagi gąbką do naczyń przetrze np. podłogę albo brudną powierzchnię gazowej (elektrycznej) kuchenki.

Wiem, wiem, kilkudniowa gąbka wciąż wygląda jak nowa. Cóż, decyzję każdy powinien podjąć sam. W międzyczasie gąbkę (np. raz dziennie) można zalewać wrzątkiem. Niektórzy wkładają ją do kuchenki mikrofalowej albo do zmywarki. Te metody jednak nie rozwiązują problemu. Najwyżej nieco go ograniczą. Badania pokazują, że w ten sposób usuniemy tylko (albo aż) około połowy mikrobów zamieszkujących tę powierzchnię. Ważne jest to, by po każdorazowym korzystaniu gąbkę dokładnie przepłukać i wycisnąć oraz umieścić w takim miejscu, by nie miała stale kontaktu z wodą, by mogła wyschnąć. Wtedy bakterie nie będą mogły rozwinąć się szybko.

Należy także możliwie często prać kuchenne szmatki. Nawet gdy wiszą one na uchwycie piekarnika czy na kaloryferze i schną, bakterie, które się w nich usadowiły, nie znikają. Gdy szmatka staje się wilgotna, rozwijają się znowu.

Co w tej całej historii jest najciekawsze – poza tym, że narzędzie do czyszczenia jest (biologicznie) najbardziej zanieczyszczoną częścią naszego otoczenia? Naukowcy hodują bakterie w laboratoriach i mają ku temu bardzo wiele powodów. Często jednak bakterie nie chcą w warunkach laboratoryjnych rosnąć (rozmnażać się). Nie wszystkie powody tego braku chęci do współpracy są znane. Badanie kuchennych gąbek ma pomóc w przezwyciężeniu tych trudności. Bo bakterie w gąbkach rozmnażają się jak szalone. Może więc zamiast na szalkach, w specjalnych pożywkach, mikroby powinniśmy hodować w kuchennych gąbkach? Na pewno przyczyniłoby się to do rozwoju mikrobiologii. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.