Co zmieni ta masakra?

Maciej Legutko

|

GN 24/2022

publikacja 16.06.2022 00:00

Po strzelaninie w szkole w Uvalde, gdzie zginęło dziewiętnaścioro dzieci, w USA powróciła dyskusja nad ograniczeniem dostępu do broni. To rytualna debata po tego typu tragediach czy może zwiastun zmian?

Co zmieni ta masakra? istockphoto

Od początku 2022 roku do końca maja w masowych strzelaninach (czyli takich, w których przynajmniej cztery osoby zostały ranne lub zabite, nie licząc sprawcy) w Stanach Zjednoczonych zginęło 308 osób, a 1114 zostało rannych. Miało miejsce 240 takich incydentów, czyli średnio ponad jeden dziennie. Jak wyliczył „Washington Post”, częstotliwość masowych strzelanin stale rośnie. W 2021 r. było ich 700, w 2020 – 611, a w 2019 – 417. Ostatnie całoroczne podsumowanie incydentów z bronią palną w USA pochodzi z 2020 r. Według rządowej agencji Center for Disease Control and Prevention zginęło wtedy 45 222 osób. To rekordowa liczba, od kiedy prowadzi się takie statystyki. Ogółem w ciągu ostatniego półwiecza od strzału z broni palnej zginęło 1,5 miliona Amerykanów, więcej niż we wszystkich wojnach, w których w tym czasie walczyli żołnierze z USA. Amerykańscy nastolatkowie w większości stanów nie mogą legalnie kupić alkoholu ani papierosów (dostępne są od 21 lat), za to po 18. urodzinach mogą kupić karabin szturmowy. Po masakrze z 24 maja w Uvalde prezydent Joe Biden zaapelował o ograniczenie dostępu do broni, a Izba Reprezentantów poparła jego propozycję. Układ sił w Senacie sprawia jednak, że szanse są jedynie na niewielkie zaostrzenie istniejących regulacji.

Karabin na osiemnastkę

Wydarzenia w szkole w teksańskim mieście Uvalde były szczególnie szokujące. Ofiarami było 19 dzieci w wieku 9–11 lat oraz dwie nauczycielki. Do podobnej tragedii doszło dekadę temu w Newport w stanie Connecticut, gdy zginęło 20 jeszcze młodszych dzieci: sześcio- i siedmiolatków.

Okoliczności dramatu w Uvalde jak w soczewce skupiają patologie związane z powszechnym dostępem do broni w USA i w stanie Teksas, który ma jedne z najbardziej liberalnych regulacji w tej kwestii. Sprawcą masakry (zastrzelonym przez policję) był 18-letni Salvador Ramos, znany z publikowania agresywnych wpisów w internecie, wrzucania filmów pokazujących dręczenie zwierząt oraz dokonywania drobnych aktów wandalizmu. Swój pierwszy karabin szturmowy AR-15 kupił dzień po 18. urodzinach, później nabył kolejny. Podczas przeszukania jego domu znaleziono 60 magazynków amunicji. Nikt nie miał prawa odmówić mu sprzedaży, ponieważ w Teksasie broń, także szturmową, można kupić od 18. roku życia. Co więcej, zgodnie z nowym prawem, które weszło w życie w tym stanie w zeszłym roku, do noszenia broni nie są potrzebne licencja ani szkolenie. Obsesja teksańskich władz na punkcie wolności do noszenia broni jest tak daleko posunięta, że w czerwcu 2021 r. wprowadzono prawo zabraniające stanowym instytucjom współpracy z firmami (np. bankami), które stosują „praktyki, wytyczne lub jakiekolwiek działania przeciwko podmiotom z branży produkującej broń palną”.

W trakcie strzelaniny w Uvalde okazało się, że w gloryfikującym posiadanie broni Teksasie najmniej chętna do jej użycia jest lokalna policja. Po odebraniu telefonu o wejściu do szkoły szaleńca z bronią funkcjonariusze szybko zjawili się na miejscu, ale przez 40 minut stali na korytarzu. Do sali, w której Salvador Ramos dokonywał masakry, weszli dopiero po otrzymaniu kluczy od woźnego. Departament sprawiedliwości USA wszczął postępowanie w sprawie błędów popełnionych przez miejscową policję. Tragedia jednak nie wpłynęła na odwołanie lub przełożenie corocznego zjazdu Narodowego Stowarzyszenia Strzeleckiego (National Rifle Association – NRA), najpotężniejszej grupy wpływu w USA lobbującej za jak najszerszym prawem do posiadania broni. Zrzesza ona około 5 mln członków, a jej roczny budżet wynosi 250 mln dolarów. Kongres odbył się cztery dni po strzelaninie, w odległym o 400 km teksańskim mieście Houston.

Nie ma zgody w Kongresie

29 maja prezydent Biden z małżonką złożył wizytę w Uvalde i zapowiedział działania na rzecz ograniczenia prawa do posiadania broni. Dwa dnia wcześniej taką samą deklarację złożyła wiceprezydent Kamala Harris, uczestnicząc w pogrzebie dziesięciu ofiar innej masowej strzelaniny – w Buffalo w stanie Nowy Jork.

Szczegóły planu zostały ogłoszone przez Bidena 3 czerwca w telewizyjnym orędziu do narodu. W emocjonalnym wystąpieniu na tle świec upamiętniających ofiary prezydent wezwał do: podniesienia minimalnego wieku zakupu broni z 18 do 21 lat, zakazania sprzedaży broni szturmowej (w USA chodzi głównie o samopowtarzalne karabiny AR-15), dokładniejsze prześwietlanie osób chcących nabyć broń oraz rozszerzenie tzw. prawa czerwonej flagi (red flag law). Obecnie obowiązuje ono w dziewiętnastu stanach. Dzięki niemu można na wniosek różnych podmiotów (np. członków rodziny, pracodawców) zarekwirować broń osobie podejrzanej o stwarzanie zagrożenia. Administracja Bidena chce rozszerzyć liczbę podmiotów mogących zgłaszać niebezpieczeństwo na przykład o administratorów mediów społecznościowych.

Orędzie Bidena było chwalone w wielu mediach amerykańskich za szczerość i emocjonalność. Jego propozycje zostały 9 czerwca przyjęte przez Izbę Reprezentantów. Decydujący głos należy jednak do Senatu, gdzie do przyjęcia nowego prawa potrzeba 60 głosów. Demokraci mają ich 50, czyli musieliby przekonać minimum dziesięciu republikanów. W pierwszych dniach po masakrze w szkole w Uvalde także w szeregach republikańskich mówiono o konieczności wprowadzenia pewnych ograniczeń. Propozycje Bidena uznane zostały jednak za zbyt radykalne, a wysunięcie ich już w orędziu do narodu ogranicza pole do kompromisu. Republikanie są skłonni rozmawiać najwyżej o bardziej dokładnej weryfikacji osób chcących zakupić broń i o rozszerzeniu stosowania „prawa czerwonej flagi”. Podniesienie wieku potrzebnego do nabycia broni jest „zbyt radykalne”.

Czas działa na niekorzyść prezydenta. Im dłużej będą trwały targi, tym większe prawdopodobieństwo, że sprawa zostanie zapomniana, wkrótce uwaga kongresmenów skupi się na listopadowym midterm election (wyborach Izby Reprezentantów i jednej trzeciej składu Senatu). Może więc dojść do powtórki sytuacji sprzed dekady. Po masakrze w Newport prezydent Obama chciał zaostrzenia przepisów, lecz opór senatorów uniemożliwił wprowadzenie zmian.

Trump dyscyplinuje republikanów

Perspektywa porozumienia w Kongresie oddala się także dlatego, że po kilkudniowym szoku spowodowanym masakrą w Uvalde ton debacie po stronie republikanów znów nadają obrońcy pełnych praw do posiadania broni. Zwrot nastąpił 27 maja, gdy Donald Trump wystąpił w Houston na kongresie Narodowego Stowarzyszenia Strzeleckiego. Oznajmił, że Amerykanie muszą mieć prawo nosić broń, aby „chronić się przed złem”. Zamiast ograniczania obowiązujących przepisów zaproponował więcej funduszy na ochronę szkół oraz na badania psychiatryczne. Zaatakował przy okazji Bidena za „wysyłanie 40 mld dolarów Ukrainie zamiast na zapewnienie bezpieczeństwa w szkołach”. Narrację o potrzebie inwestowania w badania psychiatryczne podchwycili po Trumpie najważniejsi republikanie w Teksasie – senator Ted Cruz i gubernator stanu Gregg Abbott. Nie wspomnieli przy tym, że pod względem dostępu obywateli do pomocy psychiatrycznej Teksas zajmuje ostatnie miejsce wśród stanów USA. Trump zajął się też dyscyplinowaniem tych republikanów, którzy sygnalizowali gotowość dogadania się z demokratami. Zainicjował nagonkę na kongresmana Chrisa Jacobsa ze stanu Nowy Jork, który mówił o poparciu zakazu sprzedaży karabinów szturmowych. Pod wpływem krytyki partyjnych kolegów ogłosił, że nie będzie ubiegać się o reelekcję. Na poparcie przez republikanów ograniczenia prawa do posiadania broni nie ma co liczyć ze względu na dominację w tej partii populistycznego skrzydła pod wodzą Donalda Trumpa, ale też ze względu na preferencje wyborców. Mimo wzrostu częstotliwości strzelanin poparcie dla zaostrzenia przepisów wcale nie rośnie, a wśród wyborców republikanów wynosi tylko 24 proc.

Wobec niemocy Kongresu inicjatywę przejmują władze stanowe. Ostatnio przepisy zaostrzył stan Nowy Jork – podniesiono do 21 lat wiek zakupu broni szturmowej. Rozszerzono o pracowników służby zdrowia kategorie osób mogących korzystać z „prawa czerwonej flagi”. Swoją prywatną wojnę prowadzą też rodziny ofiar strzelanin, które w sądach testują różne możliwości karania producentów broni. Ci kilka lat temu doprowadzili do przeforsowania w kongresie przepisów chroniących ich przed pozwami. Prawnicy sprawdzają jednak nową ścieżkę oskarżenia – pozew za agresywne kampanie marketingowe promujące zakup broni. Z tego tytułu rodziny ofiar masakry w szkole w Newton złożyły w lutym 2022 r. pozew, żądając od producenta broni Remington odszkodowania w wysokości 73 mln dolarów.

Wszystko wskazuje na to, że uchwalona w 1791 r. druga poprawka do Konstytucji USA, przyznająca prawo do posiadania i noszenia broni, jeszcze długo pozostanie przedmiotem zaciętych sporów. Zdaniem jednych – to fundament amerykańskiej wolności, zdaniem drugich – rak toczący kraj. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.