Trzynastego nawet w lutym jest wiosna

JAK

|

GN 08/2005

publikacja 22.03.2005 21:21

Trzynastka? Dla większości pechowa liczba. Nie dla trojga dzieci, które 13 maja 1917 roku niespodziewanie ujrzały na pastwisku Piękną Panią. Widziały Ją później wielokrotnie, najczęściej w 13 dniu miesiąca. Spotkania te zmieniły ich życie. Dwoje pastuszków, Hiacynta i Franciszek, zmarło kilkadziesiąt lat temu. Teraz dołączyła do nich ich kuzynka Łucja. Zmarła 13 lutego.

Trzynastego nawet w lutym jest wiosna

W Europie huczała I wojna światowa, Rosja wrzała, szykując się do rewolucji mającej zmienić losy świata. Na krańcu kontynentu, w bardzo ubogim regionie Portugalii troje malutkich pastuszków spokojnie pasło owce. Łucja miała dziesięć lat, Franciszek dziewięć, a najmłodsza Hiacynta jedynie siedem. 13 maja 1917 roku zaskoczeni ujrzeli na wzgórzu „przepiękną Panią”. Rozpoznali w niej Maryję. Najstarsza Łucja nawet z Nią rozmawiała (później czyniła to wielokrotnie). Gość z nieba zaczął nawiedzać pastuszków i przekonywać ich o ogromnej tęsknocie Boga i mocy modlitwy. Maryja prosiła: „Módlcie się w intencji zagrożonego świata, uciekajcie się do mojego Niepokalanego Serca, pokutujcie w intencji nawrócenia grzeszników”.

Niewielu uwierzyło opowieściom trojga prostych, niepiśmiennych pastuszków, dzieci, które nigdy na krok nie oddaliły się od swej wioski. Pojawiły się prześladowania, kpiny, a nawet więzienie. Bezbronne dzieci powtarzały pokornie: Odmawiajcie Różaniec, bo ta modlitwa może zmienić losy świata.
Maryja obiecała Łucji, że 13 października uczyni cud, który poświadczy prawdziwość objawień. W zapowiedzianym dniu w ulewnym deszczu czekał na niego stutysięczny tłum. Znany portugalski dziennikarz Avelino de Almeida, który przepowiadał ogromne rozczarowanie dla tysięcy pielgrzymów, zdumiony pisał: „Można było obserwować jedyny w swoim rodzaju i nieprawdopodobny spektakl... Słońce przypomina srebrzysto-matowy dysk i można patrzeć prosto na nie, bez żadnego wysiłku. Nie piecze ani nie oślepia. Ma się wrażenie, że właśnie dokonuje się zaćmienie...

Na oczach tych zdumionych ludzi słońce zaczyna drgać; w sposób nigdy wcześniej nieoglądany i sprzeczny z prawami kosmosu porusza się gwałtownie i tańczy... Z piersi wiernych wyrwało się radosne Hosanna”.

Świat po raz pierwszy dowiedział się o przesłaniu z nieba. Franciszek i Hiacynta wkrótce zmarli. Pięć lat temu beatyfikował ich Jan Paweł II. Zostali najmłodszymi błogosławionymi w historii Kościoła.
A Łucja? Ta śniada, czarnooka, niezwykle pogodna, koleżeńska dziewczyna o nieco zadartym nosku? Wstąpiła do zakonu. Od 25 marca 1948 roku jej spokoju klauzury strzegł klasztor karmelitanek w Coimbrze.

Zza klasztornych krat oglądała koszmar II wojny światowej, widziała, jak przepowiedziane przez Maryję błędne nauki Rosji rozlały się na cały świat. Wyrastały łagry, obozy śmierci. Siostra Łucja była jednak spokojna. Miała wiele wewnętrznej radości i pogody ducha. Dlaczego? Bo Piękna Pani obiecała jej: „Na końcu moje Niepokalane Serce zwycięży”.

Zmarła 13 lutego br. w wieku 98 lat. Dwa miesiące temu zdążyła napisać list do polskich dzieci. Czytelnicy „Małego Gościa Niedzielnego” mogli przeczytać jej duchowy testament: „Każdego dnia patrz we własne serce. Ponad wszystko kochaj Maryję i Jej Syna, Jezusa Chrystusa. Odmawiaj Różaniec. Przynajmniej jedną dziesiątkę każdego dnia. Najlepiej z rodziną”.

Tylko tyle? Aż tyle. jak

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.