Ani słowa!

Marcin Jakimowicz

|

GN 24/2022

publikacja 16.06.2022 00:00

„Kim jesteś?” – zapytali Jana. „Nie jestem” – odparł „największy z proroków”. Z narodzeniem Jana Chrzciciela było tak…

Ani słowa! istockphoto

Dwa zwiastowania. Dwie różne reakcje. Zaskoczona Maryja na zdumiewające słowa budzącego grozę archanioła: „Będziesz dziewicą, która pocznie Dziecko” – woła: „Niech Mi się stanie”. To „Niech tak będzie!” było najważniejszą strategiczną decyzją w dziejach świata. Zachariasza po spotkaniu archanioła dopadają wątpliwości. Traci głos.

Choć półki sklepów z dewocjonaliami zalegają małe figurki przedstawiające pulchniutkie aniołki z mikroskopijnymi skrzydełkami i wielkim cellulitisem, a podobne rzeźby uśmiechają się rubasznie w większości barokowych kościołów, te popularne wizerunki nie mają nic wspólnego z biblijnymi obrazami aniołów. Często pierwszym słowem, które kierują do ludzi, jest prośba: „Nie bójcie się”. Są odbiciem potęgi Najwyższego i dysponują niewyobrażalną mocą. Zachariasz, ojciec Jana Chrzciciela, któremu „ukazał się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia, przeraził się na ten widok i strach padł na niego”. Po jego wizycie zamilkł. To milczenie jest niezwykle wymowne. Jest bardzo ludzką reakcją na tajemnicę. „Z wrażenia odebrało mu głos!” – mogli skwitować znajomi.

– Bohaterowie tej ewangelicznej perykopy mają ciekawe imiona – zauważa ks. Krzysztof Porosło. – Zachariasz oznacza „Bóg pamięta”, zaś Elżbieta – „Bóg jest moją pełnią”. W pierwszym momencie może się jednak wydawać, że są one wyrazem jakiegoś szyderstwa. Przecież doświadczenie Zachariasza jest zgoła inne. Mogło mu się wydawać, że Bóg o nim zapomniał, gdyż jest już w podeszłym wieku i ciągle czeka na potomka. Elżbieta mogła wcale nie czuć się wypełniona, bo doświadczyłaby tego wtedy, gdyby jej łono zostało wypełnione dzieckiem. A jednak ich imiona nie są wyrazem kpiny, ale opisują najgłębszą tożsamość obojga i ich ukierunkowanie na Boga. Mówią o tym, co oboje przeżywają w głębi serc, mimo że okoliczności zewnętrzne wskazują na coś odwrotnego. Zachariasz nosi w sobie obraz Boga, który jest wierny. Świadczy o tym fakt, że wciąż się modli, że nie porzuca relacji z Nim. Kiedy w przybytku spotyka anioła, słyszy przecież: „Wejrzał Bóg na twoje wołanie, na twoją modlitwę”. To jest odpowiedź na jego modlitwę. Stał się niemy, ponieważ nie uwierzył aniołowi. Zrodziły się w jego sercu wątpliwości, niedowierzanie – to prawda. Ale się modlił!

Czy przeczuwał, że o jego cudem poczętym synu sam Mesjasz powie po latach: „To największy z proroków”? Że wyniesie go ponad Eliasza, Ezechiela, Jeremiasza, Izajasza, Joela? Sam Jan, najpokorniejszy z pokornych, zapytany o to, kim jest, odparł: „Nie jestem”. Jak mocno brzmi to stwierdzenie! W hebrajskim języku biblijnym nie używa się czasownika „być” w czasie teraźniejszym. Jeżeli chcemy orzec czyjeś istnienie, używamy okrężnych form gramatycznych, by tego czasownika „jest” nie użyć w czasie teraźniejszym. Dlaczego? Bo tym, który „jest”, jest tylko Bóg. Tylko On jest. Jan, który nazywał siebie „głosem”, wołał: za mną idzie mocniejszy. Ja chrzczę wodą z mętnej rzeki, on chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem.

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.