Droga przez Unię

Alicja Wysocka

|

GN 03/2005

publikacja 19.01.2005 01:59

Otwarcie Ogrodu Religii wywołało żywe zainteresowanie zarówno okolicznych mieszkańców, jak i dziennikarzy. Mieszkający w Beleku muzułmanie życzliwie zareagowali na otwarcie synagogi i kościoła. Najchętniej pozowali do zdjęć we wnętrzu chrześcijańskiej świątyni.

Droga przez Unię Czy otwarcie na pięknej tureckiej riwierze Centrum Tolerancji Ogród Religii jest pierwszym krokiem do przywrócenia w Turcji swobód religijnych?

Data inauguracji Ogrodu Religii w Belek niedaleko Antalyi z pewnością nie została wybrana przypadkowo, mimo że 8 grudnia to jeden z wielu zimowych dni, kiedy turystów na riwierze jest niewielu. Jednak ważniejsze było to, że już tylko trochę więcej niż tydzień dzielił Turcję od epokowego wydarzenia – decyzji Unii Europejskiej o rozpoczęciu rozmów akcesyjnych z tym krajem.

Zgodnie z tradycją
Centrum, które otworzył premier Turcji w obecności oficjalnego delegata Unii oraz przedstawicieli głównych wyznań religijnych w tym kraju, tworzą trzy świątynie: meczet, kościół i synagoga. Wszystkie położone przy maleńkim skwerze, tak że wejścia usytuowane są właściwie naprzeciwko siebie. Ogród Religii zajmuje powierzchnię dwóch hektarów, w przyszłości obok świątyń wyrosną pomieszczenia konferencyjne i muzealne. W tych muzeach powinno się znaleźć miejsce na ukazanie długiej tradycji tolerancji religijnej w Turcji. Jeszcze na przełomie XIX i XX wieku istniał zwyczaj, że przy wielkich ośrodkach dobroczynnych w Stambule i innych dużych miastach budowano obok siebie meczet, kościół i synagogę. Ogród Religii w turystycznym Beleku niewątpliwie nawiązuje do tych chlubnych tradycji.

Raj tylko dla turystów?
Ale na tym właściwie wyczerpuje się lista pochwał. Centrum w Beleku ma służyć tylko turystom, których każdego roku do Turcji przyjeżdża ponad 17 milionów, głównie z chrześcijańskiej Europy, ale też (zwłaszcza na riwierę) z Izraela. Centrum zostało „wymyślone” i sfinansowane przez sektor prywatny, czyli miejscowych bogatych hotelarzy, choć oczywiście nie bez zgody władz. Ten drobny niuans nie uszedł uwadze obecnych na otwarciu Ogrodu przedstawicieli Kościołów chrześcijańskich, a delegat Stolicy Apostolskiej prof. Alphonse Sammut wypomniał władzom, że od 80 lat w Turcji nie zbudowano żadnego kościoła chrześcijańskiego.

Sytuacja religijna tureckich chrześcijan i żydów jest trudna. Wolność wyznania podlega licznym ograniczeniom. Kościoły nie mają osobowości prawnej. Zdarzają się wrogie incydenty i „nieprzyjazne akty”, jak na przykład ostatnio zakaz noszenia stuły przez patriarchę Bartłomieja I w budynku lotniska w Stambule, kiedy przywiózł on z Watykanu relikwie swoich świętych poprzedników – Grzegorza Teologa i Jana Chryzostoma.

Premier u rabina
Od 1971 r. patriarchat domaga się też otwarcia słynnej prawosławnej szkoły teologicznej na wyspie Chalki, w której studiowały całe generacje kościelnych przywódców, łącznie z Bartłomiejem I. Turcja nie uznaje międzynarodowej roli patriarchy, argumentując, że jest on jedynie duchowym przywódcą niewielkiej wspólnoty prawosławnej w Stambule. Kraj ten nie dysponuje nawet dokładnymi danymi dotyczącymi liczby chrześcijan wśród prawie 70-milionowego narodu. Wiadomo jednak, że w obrębie Kościoła katolickiego działają wspólnoty obrządku łacińskiego, bizantyjskiego, ormiańskiego, chaldejskiego i syryjskiego.

Mimo tych wszystkich mankamentów, otwarcie Ogrodu Religii przyjęto w niemuzułmańskim świecie z ogromnym uznaniem i nadzieją. Poprzedziły je zresztą dość ważne kroki władz w kierunku normalizacji sytuacji religijnej. Turcja zmieniła swoje restrykcyjne prawo w kwestii otwierania miejsc kultu innych niż meczety, pozwolono między innymi na otwarcie (w pobliżu Beleku) kościoła protestanckiego, któremu bardzo długo odmawiano tego prawa. Przykład tolerancji dają też najwyższe władze. Premier Recep Tayyip Erdogan, który jest pobożnym muzułmaninem, był pierwszym tureckim przywódcą, który odwiedził naczelnego rabina Turcji i wysłał życzenia do wspólnoty żydowskiej z okazji święta Chanuki.

Erdogan był również obecny na otwarciu w grudniu ubiegłego roku wystawy poświęconej kulturze Ormian, co, zważywszy na tragiczną przeszłość między tymi narodami, jest bardzo znaczące. Trzeba uczciwie przyznać, że władze tureckie nie mają łatwej sytuacji. Obecny na inauguracji minister turystyki Erkan Mumcu podkreślił, że „jako rząd podjęliśmy bardzo szybkie kroki, których nikt nie akceptował. Po 17 grudnia (data decyzji Unii Europejskiej w sprawie rozpoczęcia rozmów akcesyjnych z Turcją – przyp. red.) podejmiemy również większe kroki”.

Kraj Nowego Testamentu
Tymczasem z szeregów konserwatywnych muzułmańskich kół odezwały się głosy, że „te kroki” zmierzają w kierunku marginalizacji islamu w Turcji. Z ust przedstawicieli opozycyjnych partii w parlamencie popłynęły słowa o „spełnianiu się zagranicznych marzeń wchłonięcia Turcji i roztopienia jej muzułmańskiego charakteru pod pretekstem dialogu międzyreligijnego”. Wieszczono, że wkrótce Ogród Religii stanie się centrum syjonistycznym. Nawiasem mówiąc, podobny Ogród miał też powstać w innym regionie, ale nie zgodziła się na to mieszkająca tam większość arabska.

Reprezentujący UE podczas uroczystości w Beleku holenderski minister Atzo Nicolai wezwał Turcję do spełnienia wszystkich kryteriów w zakresie respektowania praw człowieka, ochrony mniejszości i zapewnienia swobody działania Kościołom i związkom wyznaniowym. Ten sam warunek postawiła potem Unia w Brukseli podczas rozmów o przystąpieniu do negocjacji. Rozpoczną się one 3 października br., będzie to jednak proces otwarty, bez gwarancji pozytywnego zakończenia. Jeśli Turcja w jakimkolwiek momencie rozmów zacznie łamać prawa człowieka lub swobody obywatelskie, to Wspólnota – większością głosów – może przerwać negocjacje.

Mimo podjęcia pozytywnej decyzji w sprawie ewentualnego członkostwa Turcji w Unii, nie milkną głosy krytyczne. Różnice opinii występują także w Kościele katolickim. Stolica Apostolska ogłosiła, że jest w tej sprawie neutralna. Wiele zastrzeżeń zgłaszała Komisja Episkopatów Wspólnoty Europejskiej COMECE. Przeciwny wejściu Turcji do Unii jest kard. Joseph Ratzinger, ale już kard. Roberto Tucci ma więcej nadziei niż obaw. Podobnie myśli bp Luigi Padovese, wikariusz apostolski tureckiej Anatolii, przypominając, że źródłem zagrożenia dla Europy jest fundamentalizm arabski, a nie islam w Turcji. Orędownikiem tureckiego członkostwa jest też patriarcha Bartłomiej I, który jest też obywatelem Turcji. W procesie integracji widzi on szansę na normalizację sytuacji religijnej mniejszości chrześcijańskich.

Wydaje się jednak, że wśród biskupów przeważają obawy. A przecież w tym kraju tkwią nasze chrześcijańskie korzenie. To tutaj urodzili się święci Paweł i Łukasz, tutaj powstała duża część Nowego Testamentu, tutaj odbyło się siedem pierwszych soborów niepodzielonego jeszcze Kościoła i tu nadano kształt Wyznaniu Wiary, które składamy podczas każdej Mszy św. W Turcji znajduje się aż 36 miejscowości wymienionych w Nowym Testamencie (w tym 7 Kościołów Apokalipsy) i z tym krajem związanych jest aż 75 najwybitniejszych postaci z Ewangelii i okresu Ojców Kościoła. Dlatego, zdaniem bp. Padovese, „również z punktu widzenia interesów chrześcijaństwa, dobrze mieć Turcję w Europie...”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.