Szkoła z duszą

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 04/2008

publikacja 24.01.2008 09:38

Szkoły katolickie mają na świecie znakomitą renomę. Powód: dobrze uczą i, co ważniejsze, wychowują. W katolickiej Polsce działa zaledwie 476 takich szkół. Działa z powodzeniem, ale mogłoby ich być znacznie więcej.

Szkoła z duszą fot. Marek Piekara

Ponieważ w modzie jest obśmiewanie wszystkiego, co wiąże się z Kościołem i wiarą, dlatego i szkoła katolicka pada czasem ofiarą mitów szerzonych przez laickich guru. Szkoła katolicka? Brr… „średniowiecze”, zakonnice i księża z dyscypliną w ręku, zmuszanie do praktyk religijnych, nietolerancja, godziny modlitw zamiast lekcji, stłamszona seksualność…

To nie szkoła dla aniołów
– Tak, znam te wszystkie bajki – śmieje się Joanna Wojtowicz, polonistka z lubelskiego Biskupiaka, katolickiej szkoły założonej w roku 1923, reaktywowanej w 1993 r. ­– Nasze gimnazjum jest najlepsze w całym województwie, a liceum także plasuje się w czołówce. Co roku mamy po kilku chętnych na miejsce, dlatego dostają się najlepsi. To jest po prostu dobra szkoła, dbająca o poziom nauczania, dobrze wyposażona, bezpieczna, dająca uczniom możliwości rozwoju swoich zainteresowań, także aktywności społecznej. Katolickość nie oznacza, że uczniowie czy nauczyciele to anioły.

Zdarzają się uczniowie buntownicy, metalowcy, niewierzący… Widzę czasem uczniów ściągających zadanie pod kaplicą (za co dostają burę), ale widzę też gimnazjalistów idących do tej kaplicy na dużej przerwie na Różaniec (nieobowiązkowy!) lub wstających na 6.30 rano na Roraty. Nieraz tak jest, że uczeń lub nauczyciel dochodzi do jakiejś ściany. Jak to w życiu. Wiara daje zawsze furtkę, pokazuje wyjście z trudnych sytuacji. To w pracy wychowawczej jest bezcenne.

Według informacji watykańskiej Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego, na świecie działa około 250 tysięcy szkół katolickich, w których kształci się blisko 42 miliony uczniów (w Afryce 10 mln, w Ameryce 12 mln, w Azji 10 mln, w Europie 9 mln, w Oceanii 800 tys.). W zlaicyzowanej Belgii w szkołach katolickich kształci się ok. 60 procent dzieci. W Wielkiej Brytanii wielu rodziców chrzci dzieci w Kościele katolickim tylko po to, by mogły dostać się do szkół katolickich. W Tajlandii, w której żyje zaledwie 300 tysięcy katolików, do szkół katolickich uczęszcza 465 tysięcy dzieci. Polska pod względem liczby szkół katolickich pozostaje daleko w tyle.

Konkurencja wyjdzie na dobre
W latach międzywojennych szkolnictwo katolickie rozwijało się u nas bardzo dynamicznie. Po wojnie władze komunistyczne zlikwidowały prawie wszystkie szkoły katolickie. Ocalało tylko 9 szkół prowadzonych przez zakony, a i te poddawane były nieustannym szykanom. Ustawa z 1989 roku o stosunku państwa do Kościoła dała możliwość reaktywowania i zakładania szkół katolickich. Ciekawostka: pierwsze szkoły musiały jeszcze ubiegać się u ministra oświaty o zwolnienie z obowiązku świeckiego wychowania, który to obowiązek zapisany był w ustawie oświatowej z 1961 roku (uchylono go w 1991). Wciąż powstają nowe szkoły katolickie, niektóre padają, ale bilans wychodzi na plus. Każdego roku liczba tych szkół wzrasta plus minus o 20.

– Aktualne przepisy pozwalają założyć szkołę publiczną lub niepubliczną osobom prawnym, a nawet osobom fizycznym. Szkoły katolickie w ogóle nie są wymieniane z nazwy w ustawie o oświacie i tak jest dobrze – tłumaczy siostra Maksymiliana Wojnar, która od lat zajmuje się szkolnictwem katolickim. – Nie chcemy żadnych przywilejów, obowiązują nas wymagania systemu oświaty i nadzór pedagogiczny, określony prawem. Szkoła katolicka sama podnosi sobie poprzeczkę przez wpisanie do statutu zadań wychowawczych wynikających z Ewangelii. Powstawanie szkół katolickich nie jest żadnym przywilejem Kościoła, ale normalnym przejawem życia społeczeństwa obywatelskiego i wolności w demokratycznym państwie. Katolicy mają prawo do katolickiego wychowania swoich dzieci, ale mają też obowiązek o nie się zatroszczyć. Rodzice mają święte prawo posyłać swoje dzieci do takiej szkoły, jaką uważają za dobrą, która szanuje ich świat wartości. Zdrowa konkurencja w tej dziedzinie wyjdzie na dobre uczniom i rodzicom, także społeczeństwu.

Kto za to płaci?
Jak finansowane są szkoły katolickie? Jeśli jest to tzw. szkoła publiczna, wtedy jej bieżąca działalność finansowana jest ze środków publicznych, czyli z naszych podatków. Uczniowie nie płacą w takiej szkole czesnego za nauczanie w zakresie obowiązkowym. Jeśli jest to szkoła niepubliczna, wtedy źródłem jej utrzymania jest czesne opłacane przez uczniów oraz dotacja państwowa. Takie same przepisy dotyczą także innych niesamorządowych szkół, a więc szkół społecznych lub prywatnych. Aktualnie ponad jedna trzecia szkół katolickich to szkoły publiczne. W katolickich szkołach niepublicznych czesne w porównaniu z innymi szkołami prywatnymi należy do najniższych. Waha się w granicach od 150 do 600 zł (w dużych miastach) miesięcznie. Pensje nauczycieli szkół katolickich na ogół nie różnią się od pensji w szkołach państwowych. Bywają nieraz niższe, ale, jak mówią sami nauczyciele, komfort ich pracy jest o wiele wyższy niż w szkołach państwowych.

Dlaczego w Polsce jest tak mało szkół katolickich? – Bo przez lata komuny przerwana została pewna tradycja. Po komunizmie odziedziczyliśmy myślenie, że państwo ma nam organizować życie, także edukację. Trzeba na nowo tworzyć bazę materialną. Państwo ma nie przeszkadzać, ale pomagać, ma stwarzać warunki do współpracy różnych środowisk dla dobra dzieci i młodzieży. Założenie nowej szkoły nie jest wcale takie trudne – przekonuje siostra Maksymiliana. – Jest oczywiście, jak w każdej dziedzinie, pewna biurokracja, ale można ją pokonać. Trzeba tylko większej świadomości duszpasterzy, rodziców, nauczycieli i władz samorządowych tego, jak cenne są szkoły katolickie i dla rodziny, i dla państwa, i dla Kościoła. Żeby założyć szkołę, nie są konieczne jakieś szczególne fundusze. To mit. Szkoły powstają także w ubogich środowiskach. Najważniejsi są ludzie z pasją, odwagą i oczywiście… z wiarą. Niezbędna jest też współpraca lokalnych środowisk i Kościoła.

Jak założyć szkołę?
Wszystkie szkoły katolickie w Polsce zrzeszone są w Radzie Szkół Katolickich i pozostają pod opieką Konferencji Episkopatu Polski. – Najbardziej zależy nam na tworzeniu środowiska sprzyjającego wychowaniu – mówi siostra Maksymiliana, sekretarz Rady. – Organizujemy spotkania formacyjne, kursy dokształcające dla dyrektorów, nauczycieli, spotkania dla młodzieży. Oferujemy też niezbędną pomoc prawną dla istniejących szkół i dla tych środowisk i osób, które chcą założyć szkołę. Co trzeba zrobić, by założyć szkołę katolicką? Inicjator (parafia, diecezja, zakon, stowarzyszenie, osoba prywatna) musi najpierw uzyskać zgodę biskupa diecezjalnego na założenie szkoły katolickiej. Konieczny jest oczywiście budynek szkolny. Najlepiej jeśli nie jest to budynek dzierżawiony, ponieważ koszy dzierżawy są dodatkowym obciążeniem, na które trzeba zdobyć środki. Władze samorządowe mają prawną możliwość bezpłatnego użyczenia budynku dla szkoły, na przykład po jakiejś zlikwidowanej placówce. Pomoc w napisaniu statutu i przeprowadzeniu prawnych formalności oferuje Rada Szkół Katolickich. Podmiot prowadzący szkołę wyznacza dyrektora, który kompletuje kadrę nauczycielską.

Decyzję zezwalającą na założenie szkoły publicznej podejmuje organ jednostki administracji samorządowej, czyli wójt gminy, burmistrz lub prezydent miasta. Takiej decyzji nie wymaga się przy założeniu szkoły niepublicznej. Jeśli władza samorządowa da zielone światło, można szkołę organizować. Pierwsze lata działalności szkoły mogą być trudniejsze, ale warto podjąć taki trud. Wiele zależy od umiejętności menedżerskich dyrektora, postawy nauczycieli i przekonania lokalnej społeczności.
Jesienią 2007 roku gościem specjalnym XVIII Ogólnopolskiego Forum Szkół Katolickich był kard. Zenon Grocholewski, prefekt Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego, odpowiadającej m.in. za szkoły katolickie na całym świecie. W homilii do nauczycieli przywołał słowa Benedykta XVI z inauguracji pontyfikatu: „Kto wpuszcza Chrystusa, nie traci nic, absolutnie nic z tego, co czyni życie wolnym, pięknym i wielkim. Nie! Tylko w tej przyjaźni otwierają się na oścież drzwi życia. Tylko w tej przyjaźni rzeczywiście otwierają się wielkie możliwości człowieka. Tylko w tej przyjaźni doświadczamy tego, co jest piękne i co wyzwala”. I dodał od siebie: „Czyż te słowa nie powinni wziąć sobie głęboko do serca wszyscy ci, którzy pragną skutecznie pracować w szkołach katolickich? Czyż nie powinny być one także pewną inspiracją w naszej pracy? Chcemy dać młodzieży w szkole katolickiej to, co jest naprawdę wartościowe”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.