Poprawiacz prawa

Szymon Babuchowski

|

30.01.2008 11:49 GN 04/2008

publikacja 30.01.2008 11:49

Janusz Kochanowski sprawuje urząd Rzecznika Praw Obywatelskich w zupełnie innym stylu niż poprzednicy.

Poprawiacz prawa Janusz Kochanowski nie boi się podejmować tematów niepopularnych fot. Fotorzepa/Seweryn Sołtys

Ta kandydatura jest przejawem politycznej hucpy ze strony Prawa i Sprawiedliwości! – krzyczała Katarzyna Piekarska z SLD. – Panie marszałku, przejdzie pan do annałów jako marszałek tego Sejmu, który wybierał w nocy najważniejszy urząd dla praw i wolności obywatelskich! – wtórował jej klubowy kolega Ryszard Kalisz. Takie emocje towarzyszyły dokładnie dwa lata temu wyborowi Janusza Kochanowskiego na Rzecznika Praw Obywatelskich. Czy można dziś powiedzieć, że sprawdził się jako obrońca praw wszystkich obywateli? Czy jest bezstronny? Kim jest człowiek, o którym słyszymy ostatnio coraz częściej – w kontekście m.in. konwencji bioetycznej, ustawy antyaborcyjnej i… filiżanki Rosenthala?

Za karą śmierci
Studentom prawa Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie wykłada z krótką przerwą od połowy lat 60., dał się poznać jako zwolennik kary śmierci. Jedyny w swojej katedrze. Ale jako RPO zastrzegł, że nie będzie eksponować tego poglądu. Marek Lasocki poznał Kochanowskiego właśnie podczas studiów. – Chodziłem do niego na zajęcia z przedmiotu o nazwie: sens kary kryminalnej – opowiada Lasocki. – Zawsze miał mnóstwo słuchaczy, bo prowadził je w bardzo ciekawej formie. To był dwugłos z Michałem Królikowskim. Dr Kochanowski prezentował konserwatywny punkt widzenia, jego partner – przedstawiał poglądy abolicjonistów. Na zajęciach gościły znane osoby: Krzysztof Piesiewicz czy Sławomir Sikora – pierwowzór bohatera filmu „Dług”. Ponieważ Lasocki był aktywnym studentem, wykładowca zaproponował mu stanowisko sekretarza w kierowanej przez siebie fundacji „Ius et Lex”, promującej rozwój polskiego prawa. Podczas cotygodniowych spotkań miał okazję lepiej poznać obecnego rzecznika. – Ma charyzmę, potrafi zjednać sobie ludzi. Wiele zyskuje otwartością, dowcipem, choć bywa też bardzo zasadniczy, co czasem utrudnia relacje. Kiedy ma wyrobione zdanie na jakiś temat, trudno z nim dyskutować – twierdzi Lasocki.

Spoza układów
– Styl rzecznika najlepiej chyba widać w dokumentach kierowanych przez niego do różnych osób i urzędów – zauważa Jakub Romelczyk, którego Kochanowski również dostrzegł jako studenta i mianował później swoim asystentem. – To nie są już formalne, sztampowe pisma, ale bardzo uprzejme listy. Widać tu wpływ doświadczenia brytyjskiego: rzecznik przez pięć lat był konsulem generalnym w Londynie.
– To człowiek „starej daty”, ale w dobrym znaczeniu tego słowa – twierdzi Michał Szułdrzyński, redaktor naczelny „Nowego Państwa”, który na początku kadencji rzecznika należał do ścisłego grona jego doradców. – Mam na myśli także takie szczegóły, jak elegancki ubiór czy sposób wysławiania się. Poza tym jest osobą bezkompromisową, nienależącą do żadnych układów. Odmiennego zdania jest Janina Paradowska, która na łamach „Polityki” zarzuca Kochanowskiemu, że reprezentuje interesy prawej strony sceny politycznej. Dowodem ma być m.in. zażądanie przez niego akt śledztwa w sprawie umorzenia postępowania dotyczącego tzw. grupy trzymającej władzę. „Umorzenie śledztwa to cios w raport Zbigniewa Ziobry, a przecież wiadomo, że dr Kochanowski był bliskim współpracownikiem byłego ministra w sprawie zastosowania kodeksów karnych, bo w ogóle jest zwolennikiem ostrego karania. Niejednokrotnie występowali wspólnie na konferencjach prasowych” – pisze dziennikarka. – To właśnie rzecznik krytykował min. Ziobrę, a nawet wdał się z nim w ostry spór na temat przewlekłych aresztowań – odpiera te zarzuty Szułdrzyński. – Był też pierwszą osobą, która zażądała wyjaśnień w sprawie śmierci Barbary Blidy. Jest niezależny i dlatego przez rozmaite środowiska nielubiany, bo każde z nich odbiera to jako wsparcie dla przeciwnika.

Rzecznik nienarodzonych
Do największych zasług rzecznika zalicza się jego zaangażowanie w sprawę Polaków za granicą. – Tym obszarem właściwie nikt przedtem się nie zajmował – podkreśla Michał Szułdrzyński. – Janusz Kochanowski kontaktował się w tej sprawie z rzecznikami innych krajów, namawiał polskich księży za granicą, by udzielali rodakom informacji, jak nie stać się ofiarą przestępstwa. – Na tle poprzednich rzeczników wyróżnia go to, że większą wagę przywiązuje do rozwiązań o charakterze systemowym – twierdzi Jakub Romelczyk. – Widać to chociażby w podejściu do projektów reformy służby zdrowia. Wobec doktryny polskiego prawa karnego jest krytyczny i postuluje jej poszerzenie o wzorce anglosaskie. Rzecznik nie boi się podejmować tematów niepopularnych. To właśnie on zwrócił uwagę, że składka na ubezpieczenie zdrowotne rolnika, niezależnie od przychodów, finansowana jest z budżetu państwa, i że dzieje się to kosztem tych, którzy płacą podatki. Ostatnio natomiast dowodzi, że przepis o dopuszczalności aborcji ze względu na stan zdrowia kobiety jest niezgodny z konstytucją. Ustawa zrównuje bowiem wartość chronioną konstytucyjnie, jaką jest życie dziecka poczętego, z niedookreślonym pojęciem „zdrowia kobiety”, które może być łatwo nadużywane. – To chyba jedyny rzecznik praw obywatelskich nienarodzonych – ironizowała, zresztą bez znajomości wniosku, Wanda Nowicka z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.

Marzenie o IV RP
Kochanowski jest człowiekiem o solidarnościowym rodowodzie – do związku należał w latach 1980–1991. Żonaty, ma dwoje dzieci. – W życiu prywatnym jest dokładnie tą samą osobą co w życiu publicznym: kulturalną, ale stanowczą – podkreśla Michał Szułdrzyński. O jego pracowitości może świadczyć fakt, że w ciągu dwóch lat wystąpił w charakterze rzecznika ok. 240 razy. Znaczy to, że zabierał głos średnio ponad dwa razy w tygodniu. – Wiele osób zarzuca mu nadmierną aktywność – dodaje Marek Lasocki. – Moim zdaniem, to dobrze, że rzecznik jest osobą widoczną. Całkiem niedawno ta aktywność nie wyszła Kochanowskiemu na dobre – kiedy wyznał, że 32 lata temu wręczył filiżankę Rosenthala lekarzowi opiekującemu się jego chorą matką. Media rozdmuchały ten temat, traktując dowód wdzięczności jak łapówkę i zestawiając ze sprawą doktora G. – Państwo chcą mnie użyć do walki z IV RP, która notabene jest moim marzeniem – odpowiadał rzecznik Ewie Milewicz z „Gazety Wyborczej”. Znajomi twierdzą jednak, że Kochanowski żałuje, że startował z listy PiS do Parlamentu Europejskiego. – To trochę zaburzyło jego wizerunek osoby apolitycznej – twierdzi Marek Lasocki. Czy rzeczywiście jest „propisowski”? Jego wystąpienia, skrzętnie umieszczane na stronie internetowej, każą raczej widzieć w nim kogoś, kto niemal całą energię wkłada w poprawianie polskiego prawa. I w tym jest naprawdę dobry.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.