Splamili mundur?

Przemysław Kucharczak, Marcin Jakimowicz

|

GN 47/2007

publikacja 21.11.2007 14:00

Zarzuty są poważne: polscy żołnierze ostrzelali afgańską wioskę, choć nikt ich nie atakował. Zabili sześciu bezbronnych cywilów. Okaleczyli trzy kobiety, którym później musiano amputować ręce lub nogi. Grozi im dożywocie.

Splamili mundur? Żandarmeria Wojskowa prowadzi na przesłuchanie podejrzanego żołnierza. PAP/Bogdan Borowiak

Jedna z zabitych kobiet była w ciąży. Zginęły też dzieci.Siedmiu polskich żołnierzy trafiło do aresztu. Splamili polski mundur? A może to prokuratura się myli i żołnierze mieli jakiś powód, żeby strzelać? Wojskowi z przejęciem o tym dyskutują na swoich forach internetowych. Jedni z bólem są gotowi uwierzyć w wersję prokuratury. Inni piszą o swoich wątpliwościach i apelują, żeby poczekać na wyrok sądu.

Strzały z moździerza
Jak potoczyły się wydarzenia tamtego fatalnego czwartku 16 sierpnia? Otóż o poranku w rejonie wioski Nangar Khel polski transporter opancerzony Rosomak wpadł na minę. Na drugą minę wjechał wóz Amerykanów. Nikt z Polaków nie zginął – nowy transporter opancerzony znów pokazał, że sprawdza się w warunkach bojowych. Ale napięcie wśród żołnierzy musiało być spore. Tym bardziej że zaledwie dzień wcześniej talibowie śmiertelnie postrzelili w zasadzce polskiego porucznika Łukasza Kurowskiego.
W czasie porannej zasadzki talibowie zastosowali swoją zwykłą taktykę. Po wybuchu min rzucili się do ucieczki, zanim do żołnierzy zdążyły dotrzeć posiłki. Po południu w rejonie starcia zjawił się patrol żołnierzy z 18. Batalionu Desantowo-Szturmowego z Bielska-Białej. Jeden z nich nacisnął spust wielkokalibrowego karabinu maszynowego. Według prokuratury, celował w pobliską afgańską wioskę. Inni żołnierze ustawili moździerz kalibru 60 mm i otworzyli ogień. Granaty moździerzowe wyrwały potężne leje pomiędzy domami. I zabiły cywilów.

Żołnierze: to była obrona
Oskarżeni żołnierze początkowo szli w zaparte. Opowiadali, że zostali zaatakowani przez oddział talibów, który schronił się we wsi. Odpowiedzieli więc na atak. Według prokuratora, wyglądało to inaczej: w wiosce od dawna nie było już talibów, a atakującym Polakom nic nie groziło. Podejrzani żołnierze przyznali się do tego dopiero, gdy zatrzymała ich Żandarmeria Wojskowa. „Zaprzeczyli, aby przed ostrzelaniem wioski doszło do wymiany ognia z bojownikami talibańskimi” – napisała w oświadczeniu prokuratura. – „Ponadto wyjaśnili, iż podawana przez nich uprzednio, wkrótce po zdarzeniu, wersja wydarzeń, wskazująca na fakt, że do ostrzału doszło w następstwie wymiany ognia, była przygotowaną przez nich oficjalną, niepolegającą na prawdzie wersją, uzgodnioną dla potrzeb prowadzonego postępowania służbowego i karnego”.

Prowadzący śledztwo Karol Frankowski z Naczelnej Prokuratury Wojskowej w Poznaniu podkreślił, że nasi żołnierze złamali konwencje haską i genewską. Czym są te deklaracje? To szereg umów dotyczących prawa międzynarodowego i pomocy humanitarnej. Naj- wcześniejsze z nich podpisane zostały już w sierpniu 1864 r. Żołnierze złamali przede wszystkim genewską umowę z 12 sierpnia 1949 r., która dotyczy ochrony osób cywilnych podczas wojny. Mówi ona m.in. o tym, że cywile, którzy pomagają rannym i chorym żołnierzom, powinni być szanowani i nie można ich atakować. Obie konwencje obowiązują w razie wypowiedzenia wojny lub powstania jakiegokolwiek innego zbrojnego konfliktu. To nie pierwszy incydent z atakiem na afgańskich cywilów: wiosną amerykański patrol przedzierający się przez sznur samochodów zabił 30 cywilów. Cywile zginęli też w tym roku od pocisków z potężnych haubic holenderskich żołnierzy. Amerykanie i Holendrzy nie zostali jednak oskarżeni o złamanie międzynarodowych konwencji.

Zemsta czy pomyłka?
O areszcie dla naszych żołnierzy zdecydował Wojskowy Sąd Garnizonowy w Poznaniu. – Wolałbym sam zginąć w Afganistanie, niż być oskarżonym, tak jak teraz, o zbrodnie wojenne – usłyszał od jednego z oskarżonych jego obrońca Jakub Kolańczyk. Żołnierze nie byli nowicjuszami. Uczestniczyli już w wielu zagranicznych misjach. Wielu żołnierzy zażarcie broni kolegów. Przekonują, że to na pewno nieszczęśliwy wypadek. Boją się, że po aresztowaniu ich kolegów inni żołnierze będą się bali odpowiadać na ogień nieprzyjaciela. A to na pewno rozzuchwali talibów. Inni żołnierze wierzą raczej prokuraturze. „Jeśli UMYŚLNIE zabili tych cywilów (to były kobiety i dzieci – przypominam), to powinni ponieść karę. Szczycimy się tym, że podobno stoimy na wyższym poziomie cywilizacyjnym niż nasi przeciwnicy” – napisał w Niezależnym Forum o Wojsku internauta Michał. A co by z tego mieli? – zastanawiają się jego koledzy. Michał odpowiada: „Odreagowanie, zemsta, pokazanie »kto tu rządzi«, powodów umyślnego otwarcia ognia do cywilów może być cała masa, rzadko jest to zimna kalkulacja, często – impuls”.

Czy jednak takim emocjom mogła ulec jednocześnie cała grupa polskich żołnierzy? I to w dodatku dopiero kilka godzin po zakończeniu strzelaniny? Czy to możliwe, żeby zaplanowali zbrodnię na zimno? A może chcieli tylko ostrzelać sąsiednie wzgórza, ale pomylili się przy nastawach moździerza? Cała Polska gubi się w domysłach. – Na pewno nie pojechali tam z własnej woli. I na pewno nie wpadli w furię. W to nie uwierzę – mówi z naciskiem Grzegorz Hołdanowicz, ekspert od spraw wojskowych i redaktor naczelny miesięcznika „Raport – wojsko, technika, obronność”. Co więc mogło się tam stać? – Kamień się obsunął na pagórku, pod którym stali? Coś gdzieś wybuchło? Nie wiem, mogło się stać tysiące rzeczy. To jest stres, to są warunki wojenne. Sądzę, że nigdy się nie dowiemy, co naprawdę tam się wydarzyło – mówi Hołdanowicz. – Zasadnicza część procesu zapewne będzie niejawna. I słusznie, powinna być niejawna ze względu na bezpieczeństwo polskich i sojuszniczych żołnierzy – dodaje.

W areszcie siedzi dziś dwóch oficerów, dwóch podoficerów i trzech starszych szeregowych. Czy jednak szeregowi mogą odmówić wykonania rozkazu? – Gdyby wiedzieli, że we wsi nie ma przeciwnika, to powinni odmówić. Ale jeśli prawdziwe są informacje, że strzelali z odległości dwóch kilometrów, to z jakiegoś powodu pozwolono im na otwarcie ognia. Nie wiemy, co miało być w tej wiosce – zastanawia się Hołdanowicz. – Biorę też pod uwagę możliwość, że ktoś pomylił tę wioskę z jakąś sąsiednią – mówi. I zwraca uwagę na komunikat, który krótko po tragedii wydało dowództwo sił sojuszniczych ISAF. Wynika z niego, że Polacy otworzyli ogień podczas większej operacji otoczenia rejonu i poszukiwania sprawców.
Proces jak najszybciej

„Znam tych chłopaków” – napisał na forum żołnierz, który też służył w Afganistanie. – „Zostawiam sobie margines bezpieczeństwa, ale nie wierzę, by celowo chcieli zabić cywilów. Przecież sami są ludźmi i rozumieją, o co chodzi na wojnie” – stwierdził. Wiadomo jednak, że niektórzy żołnierze już w Afganistanie mieli pretensje do kolegów, którzy ostrzelali wioskę. W bazie pojawiły się nawet napisy: „Zabójcy dzieci, mordercy”. „Nie chce mi się wierzyć, żeby prokuratura działała bezpodstawnie, ponieważ sprawa jest zbyt poważna, precedensowa i będzie oddziaływała na nasze siły zbrojne w kraju i za granicą przez wiele następnych lat” – obawia się internauta o pseudonimie Świtek. – „To może mieć wpływ na znaczący kryzys w Wojsku Polskim i problemy z wypełnianiem naszych zobowiązań w ramach NATO w Afganistanie i nie tylko” – obawia się. Podkreśla, że sprawiedliwy proces trzeba przeprowadzić w tej sprawie jak najszybciej. „Mam nadzieję, że zatrzymani zostaną w takim procesie uniewinnieni” – napisał. W to samo ciągle wierzy większość polskich żołnierzy.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.