Zabójstwo, nie pomyłka

Beata Zajączkowska, dziennikarka Radia Watykańskiego

|

GN 36/2007

publikacja 10.09.2007 22:03

W szpitalu w Mediolanie zabito zdrowe nienarodzone dziecko. Lekarka,która przeprowadziła aborcję w piątym miesiącu ciąży, nie widzi w tym nic złego. To tylko pomyłka – tłumaczy – miało umrzeć drugie z bliźniąt – z zespołem Downa.

Zabójstwo, nie pomyłka rys. Małgorzata Wrona-Morawska

Bliźnięta były identyczne. Dziewczynki ważyły tyle samo, miały jednakowo rozwinięty układ kostny i prawidłowo wykształcone wszystkie organy wewnętrzne. Podczas badań prenatalnych okazało się, że jedna z bliźniaczek ma zespół Downa. Rodzice nie chcieli upośledzonego dziecka i zdecydowali się na tzw. aborcję selektywną, czyli usunięcie dziewczynki z zespołem Downa. Po zabiegu okazało się, że lekarka usunęła zdrowe dziecko. Matka poddała się kolejnej aborcji. Zabito także dziewczynkę z wadą genetyczną, ponieważ nie spełniała oczekiwań rodziców. Anna Maria Marconi, ginekolog, która przeprowadziła zabieg, twierdzi, że błędu nie można było przewidzieć.

Spokojnie, to tylko pomyłka>
Badania wykonano trzy tygodnie przed zabiegiem. Doktor Marconi podejrzewa, że w tym czasie dzieci zamieniły się miejscami. To normalne – twierdzą specjaliści – błędem było niepowtórzenie badań. Nie zastanawiają się przy tym, czy w ogóle moralne jest wykonywanie badań prenatalnych, gdy ich celem jest wytypowanie dziecka do zabicia. Doktor Marconi powtarza uparcie, że ma czyste sumienie. I deklaruje, że nadal będzie przeprowadzać selektywne aborcje. Proponuje jedynie, aby dziecko do zabicia zaznaczyć jakimś barwnikiem. Gdy zarzucono jej stosowanie praktyk eugenicznych, odparła: „Prawo tego nie zabrania”.

Tragedia wydarzyła się 3 czerwca w mediolańskim szpitalu San Paolo. Zaczęto o niej mówić dopiero 26 sierpnia. Rodzice usuniętych bliźniąt zgłosili sprawę do prokuratury. Domagają się odszkodowania za usunięcie zdrowego dziecka i doznane szkody psychiczne. Prokurator Alberto Nobili zarekwirował dokumentację medyczną. Na razie jednak nie skierował przeciw nikomu aktu oskarżenia. Nie uzyskał też od dyrekcji szpitala odpowiedzi na pytanie, czy niepowiadomienie o całym zajściu prokuratury nie było próbą zatajenia sprawy i uniknięcia konsekwencji.

Raz, dwa, trzy, giniesz ty
We Włoszech aborcja została prawnie usankcjonowana w 1978 r. Przeprowadzono wówczas narodowe referendum w tej sprawie. Dwie trzecie głosujących opowiedziało się za prawem do usunięcia niechcianej ciąży. Prawo dopuszcza aborcję na życzenie w trzech pierwszych miesiącach ciąży. Do szóstego miesiąca – gdy dziecko jest chore lub ciąża zagraża zdrowiu matki. Mowa jest wówczas o tak zwanej aborcji terapeutycznej. W takim przypadku wystarczy nawet orzeczenie psychiatry, że ciąża zagraża zdrowiu psychicznemu matki. Tę furtkę wykorzystuje się niezwykle często, by zgodnie z prawem zabić niechciane dziecko. Skorzystało z niej także małżeństwo z Neapolu. O aborcji selektywnej włoskie prawo milczy. Stosowana jest jednak w szpitalach. W ciągu ostatniego roku w mediolańskim szpitalu było ich dziesięć na 700 wykonanych aborcji. To dużo, biorąc pod uwagę fakt, że ciąże bliźniacze nie są zbyt częste. Szacuje się, że3 proc. takich zabiegów dotyczy zupełnie zdrowych dzieci.

O tragedii w Mediolanie mówi się jako o „straszliwej pomyłce”. Straszliwsze jest jednak to, że w obliczu prawa coraz częściej dochodzi do praktyk eugenicznych. Według prezesa Papieskiej Akademii Życia, bp. Elio Sgreccii, zaczyna obowiązywać mentalność zezwalająca na życie tylko temu, co doskonałe i chciane. Dlatego zabicie zdrowego nienarodzonego dziecka zamiast chorego nazywa się łagodnie pomyłką. Nikt się nie zastanawia, jakim prawem rodzice zamieniają się miejscem z Bogiem i decydują o czyimś życiu czy śmierci.

Senator Paola Bettini, z Narodowego Komitetu Bioetycznego, uważa, że zespół Downa nie powinien być powodem do zezwolenia na aborcję. Według niej, należy zmienić ustawę o przerywaniu ciąży. Ale minister zdrowia Livia Turco uważa, że „ustawa jest rozsądna”. – Jak można nazwać świetną czy nawet rozsądną ustawę, która sankcjonuje i finansuje codzienną masakrę 500 dzieci – odpowiada ministrowi ks. Oreste Benzi, założyciel znanej we Włoszech Wspólnoty Jana XXIII, która pomaga kobietom w trudnych sytuacjach życiowych. I proponuje, by ujawnić prawdziwe oblicze ministerstwa, nazywając je „ministerstwem śmierci”. – Jesteśmy świadkami we Włoszech praktyk eugenicznych, które naśladują logikę Auschwitz – podkreśla prawicowy polityk Carmelo Brigulio.

Niegodni, by żyć
I ten element chyba jest w całej tragedii najważniejszy: wykorzystując lukę prawną, we Włoszech wprowadza się eugenikę. „Kultura doskonałości narzuca eliminowanie wszystkiego, co nie jest piękne, dobre i atrakcyjne” – pisze watykański dziennik „L’Osservatore Romano”. – Tragiczniejsza od lekarskiego błędu w Mediolanie jest coraz powszechniejsza mentalność i praktyka eugeniczna, czyli akceptowanie wyłącznie życia „lepszej jakości” i zabijanie nienarodzonych dzieci obciążonych wadami czy chorobami genetycznymi – uważa ks. prof. Mauro Cozzoli, wykładowca teologii moralnej na Uniwersytecie Laterańskim. – Zabito dziecko, które mogło żyć, ale nie spełniało oczekiwań rodziców. To eugenika i eutanazja w jednym – dodaje.

Profesor Silvio Viale z Turynu, inicjator prowadzenia eksperymentów z zakazaną we Włoszech tabletką wczesnoporonną, uważa, że każda kobieta ma prawo do posiadania zdrowego dziecka. – Medycyna jest już w stanie sprawić, że na ulicach naszych miast nie zobaczymy ludzi upośledzonych – mówi. Mentalność akceptująca tylko „lepszą jakość życia” świadczy o upadku moralności i powolnym zaniku tego, co kiedyś stanowiło wartość. Walka o życie dzieci, które świat chce zgładzić, odbywa się codziennie. Szczęścia nie zagwarantuje wyeliminowanie tego wszystkiego, co nie jest piękne, dobre i atrakcyjne. W Mediolanie zabito dwoje dzieci tylko dlatego, że nie spełniały oczekiwań rodziców.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.