Nałóg wypełza z czarnej dziury

Agata Puścikowska

|

GN 36/2007

publikacja 10.09.2007 23:37

Dlaczego łatwo jest wpaść w uzależnienie od seksu i chorej miłości? Z terapeutą z Ośrodka Terapii Uzależnień „Polana”, Jackiem Racięckim, rozmawia Agata Puścikowska.

Nałóg wypełza z czarnej dziury Tomasz Gołąb

Agata Puścikowska: „Ten” problem dotyka ok. 5 proc. populacji amerykańskiej. Można przypuszczać, że w Polsce to podobna liczba. Jednak o erotomanii, uzależnieniu od chorej miłości, niewiele się u nas mówi...
Jacek Racięcki: – To prawda. O alkoholizmie wiemy od lat 70., o narkomanii od 80. Był czas, żeby się oswoić, zrozumieć problem, zacząć walczyć. O tym, że można uzależnić się od zachowań, w tym od zachowań seksualnych, dowiedzieliśmy się dopiero w latach 90. Do tego dochodzi opór uzależnionych: nawet gdy znają swój problem, niechętnie przyznają się do niego. Nie chcą być odrzuceni, jeszcze bardziej poniżeni, bo przecież sami czują się „źli”, „wstrętni”... Społeczeństwo niewiele wie o erotomanii, również dlatego, że jest to nałóg, który trudno wykryć. Pijaństwo widać, narkoman prędzej czy później się zdradzi. Osoba uzależniona od seksu czy chorej miłości sama długo nie zauważa problemu, otoczenie też nic nie podejrzewa. Bo problem widać dopiero wtedy, gdy są konsekwencje... Gdy się straci pracę, lub gdy w wieku 30 lat zaczyna się „inaczej” patrzeć na... własne dziecko. Ale nawet i wtedy działają wszelkie mechanizmy wyparcia, a do tego erotyka jest dostępna wszędzie. Z erotomanią trudniej walczyć niż z alkoholizmem...

Słucham??!!
– Właśnie tak. Kilka powodów podałem. Poza tym brak w Polsce ośrodków leczenia erotomanii. W ofercie publicznej jest niewiele terapii dotyczących seksu i chorej miłości. Jest jeden ośrodek, są gabinety prywatne. Dobrze, że istnieją formy pomocy niesformalizowanej. Chodzi o grupy samopomocowe, mityngi osób uzależnionych, wychodzących z nałogu, oparte na metodzie 12 kroków. Takie grupy, dzieląc się swoim doświadczeniem, niosą skuteczną pomoc.

A skąd się ten problem w człowieku bierze?
– Mówiąc najogólniej i najtrafniej: z braku miłości... Ale po kolei. Na uzależnienie od zachowań pracujemy długo. O ile np. przy narkomanii uzależnić się można od jednej dawki, przy erotomanii to pewien proces. Uzależnia się osoba, której emocje są słabiej rozwinięte niż dojrzałość fizyczna. Gdy człowiek jest w jakiś sposób poraniony, boi się życia, na każdą zmianę reaguje stresem i stwierdzeniem: „ja sobie nie poradzę”, jest osobą podatną na uzależnienia. Gdy w dodatku nie zna dobrych metod radzenia sobie ze strachem, a złe otrzymał z dysfunkcyjnego domu, czy telewizji, droga do uzależnienia może być prosta... Jest stres, jest niewłaściwe rozładowanie, jest chwilowa ulga. Potem znów odczuwa się stres... A o „ulgę” związaną z zachowaniami seksualnymi bardzo łatwo. Seks jest przecież wszędzie dostępny, do tego aprobowany. Przy tym dotyka wszystkich ludzkich sensorów. Zwykle uzależniają się od niego osoby, które w dzieciństwie nie czuły się kochane i akceptowane. Szukają uczucia za wszelką cenę. Zachowania typu onanizm czy sięganie po pornografię to forma szukania miłości: akceptacji siebie samego. Jeśli nie ma prawdziwej miłości, człowiek znajduje substytut.

Czyli że nie zawsze człowiek jest winny swojemu uzależnieniu?
– Tak. Jeśli ktoś w dorosłe życie wchodzi z „czarną dziurą” po prawdziwej miłości, a czasami też po traumie wykorzystania seksualnego, nie umie żyć i kochać inaczej. Jeden uzależniony traktuje ludzi jak przedmiot, drugi ich wykorzystuje, jeszcze ktoś może wykazywać zachowania poddańcze lub zaborcze. Ktoś kupuje miłość, ktoś wpada w nałóg onanizmu... Gdy człowiek nie umie kochać bliźniego swego jak SIEBIE SAMEGO, jak ma prawdziwie kochać, szanować, towarzyszyć? Czarna dziura prędzej czy później go pochwyci. Uzależni się od chorej miłości, bo taki otrzymał wzorzec. Do tego świat wokół nas nie sprzyja zdrowej miłości.

Świat uczy erotomanii?
– Świat przygotowuje ku niej drogę. Kultura erotyzmu otacza nas zewsząd. Coraz więcej ludzi jej ulega. Sex-shopy na każdej ulicy, „teledyski” dla dzieci pełne zachowań seksualnych, przykłady można mnożyć. Wokół jest tyle „rozprężających”, przynoszących pseudozadowolenie materiałów, że tylko brać... Świat przyzwala.

Jak się bronić?
– Trzeba mieć świadomość swojej seksualności. Seksualność jest normalna i trzeba ją tak traktować. Trzeba też wiedzieć, że łatwo ją zepsuć, wynaturzyć. Tu ważny jest przykład rodziny. Przykład, nie nauczanie. Dziecko nie musi znać całej teorii, być seksualnie wyedukowane. Musi natomiast widzieć właściwe relacje w rodzinie. W domu ojciec powinien być mężczyzną, matka kobietą. Dziecko musi widzieć, że ich płciowość jest piękna, właściwa. Dom powinien dawać poczucie bezpieczeństwa i miłość. W takiej atmosferze młody człowiek nie będzie szukać, błądzić, w przyszłości nie wpadnie w nałóg.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.