Królowie szos

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 32/2007

publikacja 08.08.2007 15:46

Niektórzy twierdzą, że się w nich zakochali jak w dziewczynach. Bez TIR-ów, w których spędzili kilkadziesiąt lat, nie mogą żyć. – Jak człowiek nie jeździ, czuje się chory – mówi Józef Gawin, od 38 lat kierowca ciężarówek.

Królowie szos Jerzy Paszek ma w kabinie swojego TIR-a cały dom. Marek Piekara

Przemierzają miliony kilometrów – od Moskwy po Saragossę. Czasem wyruszają „w Europę” na miesiąc, żeby z kraju do kraju przewozić towary. Znają się jak w rodzinie. Nawet mówią o sobie „bracia”. Kiedy trzeba wymienić koło albo, nie daj Boże, komuś zdarzyła się „wanna” (w ich slangu – wywrotka) spieszą sobie na pomoc. I wspólnie grillują podczas 9-godzinnych postojów. – Jak w cygańskim taborze – śmieje się Zbigniew Myga z Katowic, od 32 lat w drodze. Przez CB-radio ostrzegają się przed „suszarkami”, czyli policyjnymi radarami, „misiakami” albo „krokodylami” – policjantami. Informują, gdzie najlepiej się zatrzymać, żeby się „wtulić”, czyli zaparkować. Protestują przeciw określeniu „tirówki”. – Dlaczego nie „osobówki”? – pyta Jerzy Paszek z Katowic, od 34 lat za kółkiem. – Często trudno mi zahamować, kiedy przede mną kierowca samochodu osobowego daje po hamulcach i szuka dziewczyny. Piosenki, filmy, opowieści pomogły w stworzeniu wokół nich ekscytującego klimatu. Tak naprawdę to ciężko pracujący ludzie. – Prawdziwa elita dróg – chwali ich komisarz Marcin Szyndler z Komendy Głównej w Warszawie. – Wypadki, które powodują są tragiczne i bardzo widowiskowe, ale w sumie jest ich niewiele. Stanowią tylko 10 proc. ogółu wypadków drogowych.

Inaczej widać świat
Ich ciężarówki, zwykle ważące około 40 ton, to królowe szos. – Z perspektywy kabiny na wysokości półtora metra inaczej widzi się świat – mówi syn Józefa, Dariusz Gawin z Bełchatowa, od 13 lat za kierownicą. Sam TIR – to też nie lada majątek. Za nowoczesny, z klimatyzacją i wyposażeniem trzeba zapłacić około 100 tys. euro. Do tego dochodzi cena przewożonego ładunku. – Jeśli to sprzęt elektroniczny albo metale szlachetne, jego wartość może sięgać 200 tys. euro – informuje Krzysztof Bilat, prezes jednej z katowickich firm transportowych. Do dziś z tyłu ciężarówek widać składaną niebieską tabliczkę z białym napisem TIR. Zamyka się ją, jeśli jedzie się do krajów unijnych, otwiera – gdy wjeżdża do Rosji, Chorwacji, Szwajcarii.

Bozia, grill i Myszka Miki
– Całe życie się mieszka w tym domku – pokazuje na swojego dafa Józef Gawin. – Tu mam wszystko: łóżeczko, ogrzewanie, proporczyki, Myszkę Miki dla ozdoby na szybie, firaneczki. I Bozię oczywiście, bo człowiek się modli. W Rosji odbieramy tylko rosyjskie programy, ale do granicy to i Mszy się słucha, i odmawia Różaniec. Paszek trzyma w kabinie kilka maskotek. Wielbłąd to pamiątka z Tunezji. Pies przypomina mu własnego goldena – Talesa. A papuga – to jego przezwisko... Oprócz tego wozi laptopa. Ważna też jest kuchnia – lodówka, grill, butla gazowa, czajniki, talerze, zapas wody pod naczepą, słoje z peklowanym mięsem... I szafa na ubrania na zmianę, buty... Kiedy „koń” (to w slangu znaczy: TIR) ma dłuższy postój, zdarza się, że czeka ich niespodziewany wypoczynek. – Przykładowo w Soczi nad Morzem Czarnym, jak się czeka 11 godzin na załadunek, to można odpocząć, pozwiedzać – mówi Józef Gawin.
 

Litewska wina, francuska kara
– Ci kierowcy są świetnie wyszkoleni, w zależności od wieku nawet co rok przechodzą kontrole sprawności psychomotorycznych i stanu zdrowia – mówi komisarz Szyndler. Prawo do kierowania TIR-em można uzyskać po skończeniu 21. roku życia i przedłużać, dopóki kondycja kierowcy jest dobra. – Ważne, żeby starsi kierowcy doszkalali młodszych podczas próbnych jazd – dodaje. – A nie od razu wsadzali ich samych na TIR-y. Zdarza się, że po przekroczeniu 9-godzinnego czasu pracy prowadzący TIR-a może zasnąć i spowodować kolizję – wylicza przyczyny wypadków komisarz. Zwykle przestrzegają kontrolowanych godzin pracy. – W każdym TIR-ze znajduje się tachograf, teraz już elektroniczny, urządzenie rejestrujące pracę pojazdu – opowiada Bilat. – Da się go odczytać nawet do 21 dni wstecz. I jeśli kierowca jechał o godzinę dłużej na Litwie, może dostać za to mandat we Francji. Kierowcy w tygodniu mają pięć cyklów po dziewięć godzin jazdy i dziewięciogodzinną przerwę.

89 na godzinę
Maksymalnie mogą pracować 13 godzin, w tym dziewięć jechać, a pozostałe zajmować się przeładunkiem. Dlatego w tym zawodzie pracuje mało kobiet, bo przy przeładunku potrzeba niezłej tężyzny fizycznej. – Sam sobie rozkładam towar, żeby nie było przeładowania na osiach, za wszystko jestem odpowiedzialny – mówi Józef Gawin. Jako drugą przyczynę wypadków podaje się nadmierną prędkość pojazdów. – Ale mamy założoną blokadę i nie możemy przekroczyć 89 km na godzinę – tłumaczy Myga. Komisarz Szyndler uważa, że mówienie, iż kierowcy podczas postoju piją, a potem jadą podchmieleni, albo że dla „doładowania” biorą amfetaminę, to mity. – Badamy dokładnie krew sprawców kolizji. Zdarzają się tylko pojedyncze przypadki.

Ludzie specyficzni
– Jaka firma ryzykowałaby powierzenie majątku, jakim jest TIR, byle jakiemu pracownikowi? – pyta Bilat, który ceni swoich kierowców. Opowiada, że ich kierowcy mają obowiązek wypełniania tzw. karty kontroli pojazdu. Muszą na postojach i przejściach granicznych sprawdzać plomby, stan plandeki i podwozia. Wszystko dlatego, że na Zachodzie, zwłaszcza przed przejściem w Calais, nielegalni emigranci włamują się pod plandeki, wchodzą między przewożony towar i nielegalnie „podróżują” TIR-ami. A za przemyt osób grożą ogromne kary. – Przedtem baliśmy się jeździć do Rumunii, gdzie na każdym skrzyżowaniu wyrastały dzieci i żądały opłat, a jak nie, to nie można było jechać dalej – opowiadają kierowcy. – Teraz pełen zagrożeń jest też Zachód. – Kierowcy TIR-ów to specyficzny rodzaj ludzi. Mają doskonale poukładane sprawy rodzinne – mówi Bilat. – Czasem proszą o krótsze kursy, żeby coś pozałatwiać w domu, zwłaszcza kiedy mają dorastające dzieci. Poza tym są bardzo odpowiedzialni. – Nie można nikogo przymusić do tej pracy – uważa Dariusz Gawin, który odziedziczył skłonność do TIR-ów po ojcu. – Zawsze w drodze może zdarzyć się coś niebezpiecznego, ale u nas się mówi: „Ile wyjazdów, tyle powrotów”. A wszyscy im życzą: „Szerokiej drogi i gumowych drzew”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.