Fikcja nie nerka

ks. Artur Stopka

|

GN 23/2007

publikacja 12.06.2007 09:47

Zapowiadano wielki skandal. Wyszło wielkie oszustwo. Ale podobno cel był szczytny.

Fikcja nie nerka EAST NEWS/SCIENCE PHOTO LIBRARY

Od początku wokół programu holenderskiej publicznej telewizji BNN było mnóstwo niejasności i sprzecznych informacji. Dawczynią nerki, o którą zaplanowano bój przed kamerami, miała być 37-letnia Lisa, leżąca w stanie agonii, a nawet w śpiączce. O tym, kto otrzyma organ do przeszczepu, mieli decydować SMS-ami telewidzowie. Wkrótce okazało się, że Lisa w śpiączce nie jest i zamierza osobiście w studiu decydować, komu odda nerkę, a telewidzowie będą ją SMS-ami jedynie wspomagać w podjęciu decyzji.

Również motywacja kontrowersyjnego reality show przedstawiana w mediach różniła się w szczegółach. Najpierw telewizja BNN wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że program organizowany jest na cześć jej założyciela, który „cierpiał na niewydolność nerek, ale nigdy nie doczekał się przeszczepu”. Późniejsze informacje mówiły, że miał przeszczepioną nerkę, ale przeszczep został odrzucony.

Europa bez organów
Media od kilku miesięcy alarmowały, że w Polsce gwałtownie spadła liczba przeszczepów, łącząc ten fakt przede wszystkim z atmosferą, jaka powstała wokół sprawy transplantacji po spektakularnym aresztowaniu jednego z najbardziej znanych polskich transplantologów.

Pytani przez dziennikarzy specjaliści zwracali uwagę, że Polacy niechętnie oddają organy swoich zmarłych bliskich do przeszczepów. Tymczasem, jak podała „Rzeczpospolita”, problem braku organów do przeszczepu dotyczy całej Europy. „Każdego dnia w Europie umiera dziesięć osób, nie doczekawszy się na transplantację. Na organy czeka 40 tysięcy pacjentów. Bruksela proponuje wprowadzenie europejskiej karty dawcy” – napisała gazeta.

Właśnie brakiem dawców holenderska telewizja BNN uzasadniała potrzebę zorganizowania kontrowersyjnego programu. Twierdziła, że chce wywołać powszechne zainteresowanie problemem, ponieważ Holandia odznacza się jednym z najniższych odsetków dawców organów w Europie.

To jej się udało. W ciągu dwóch dni o pomyśle „Donor Show” mówiły wszystkie europejskie media. Twórcy programu starannie śledzili odzew, umieszczając na swojej stronie internetowej odnośniki do artykułów najbardziej opiniotwórczych światowych mediów.

Komu pomoże, komu zaszkodzi?
Głos zabrali też politycy i specjaliści. Zapowiadanym reality show zainteresował się holenderski parlament. „Są granice, których nie można przekraczać, ktoś tu zapomniał o małym szczególe – ludzkiej godności” – denerwował się Joop Atsma, jeden z deputowanych partii chrześcijańskich demokratów, zapowiadając, że audycji przyjrzy się w przyszłym tygodniu rząd.

„Kontrowersyjne telewizyjne show, podczas którego śmiertelnie chora kobieta obieca swą nerkę jednej z trzech potrzebujących osób, będzie miało szkodliwy wpływ na dawstwo organów w Holandii” – powiedział kilka godzin przed emisją programu holenderski premier Jan Peter Balkenende. Jego zdaniem, „Donor Show” zaszkodzi też wizerunkowi Holandii za granicą. Negatywnie wypowiadali się również przedstawiciele Holenderskiej Fundacji Transplantologii. Niespodziewanie poparcia twórcom programu udzielił Paul Beerkens, znany lekarz i szef organizacji zbierającej środki dla pacjentów z niewydolnością nerek.

To tylko oszustwo
„De Grote Donor Show” (tytuł można przetłumaczyć jako „Wielki show dawcy”) wyemitowano w piątkowy wieczór 1 czerwca. Przez prawie osiemdziesiąt minut trzymano widzów w niepewności. Wreszcie, gdy główna bohaterka zaczęła mówić „Moją nerkę ofiaruję...”, prowadzący program przerwał jej i oświadczył, że wszystko jest mistyfikacją, „ofiarodawczyni” jest aktorką i żadnej nerki nikt nie dostanie. Aktorami nie byli potencjalni „biorcy” nerki. Ale – jak zapewnia telewizja BNN – wiedzieli, że wszystko jest tylko grą.
Autorzy programu przeprosili widzów za oszustwo i natychmiast ogłosili, że show okazał się sukcesem, ponieważ 12 tysięcy Holendrów z jego powodu zdecydowało się zadeklarować oddanie swoich organów do przeszczepu.

Inteligentnie zamazane granice
Skoro zapowiadany skandal okazał się nastawioną na prowokację grą, zmieniły się też oceny programu. Holenderski minister edukacji Ronald Plasterk stwierdził nawet, że był to niezwykle inteligentny sposób na zwrócenie uwagi społeczeństwa na niedobór organów. Również polski medioznawca prof. Wiesław Godzic uznał, że jeśli intencją programu nie było zarabianie pieniędzy, to może on spowodować wielką akcję oddawania organów. Mniej entuzjastycznie całą sprawę oceniają inni polscy eksperci. Prof. Zbigniew Szawarski, etyk z Uniwersytetu Warszawskiego, uważa, że ludzkie życie, zdrowie i śmierć nie powinny służyć zabawie. Jego zdaniem, holenderski show zamazuje granice między dobrem i złem i otwiera drogę do traktowania ludzkich narządów jak towar.

Prof. Wojciech Rowiński, konsultant krajowy w dziedzinie transplantologii klinicznej, który od początku krytykował pomysł telewizyjnej gry o nerkę, po programie stwierdził, że „igrał z ludzkimi uczuciami” i dodał: „Mógłbym zrozumieć autorów programu, gdyby uzyskane dochody przeznaczyli na pomoc oczekującym na przeszczep. Choć nadal bym się z nimi nie zgadzał”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.