Dwieście tysięcy to mit

ks. Artur Stopka

|

17.05.2007 08:54 GN 20/2007

publikacja 17.05.2007 08:54

225. Tyle było w Polsce legalnych „zabiegów przerywania ciąży” w roku 2005. Ile było nielegalnych? Zwolennicy aborcji wymieniają ogromne liczby. Jak jest naprawdę? Dopiero się dowiemy

Dwieście tysięcy to mit Zawyżanie liczby nielegalnych aborcji to stała praktyka środowisk proaborcyjnych. AGENCJA GAZETA/TOMASZ WIECH

Argument o wielkim podziemiu aborcyjnym w Polsce i łatwości zabicia dziecka w łonie matki powraca niczym jojo w każdej dyskusji na temat prawnej ochrony życia człowieka od poczęcia. Jesienią ubiegłego roku „ujawnianiem” podziemia aborcyjnego w naszym kraju zajął się jeden z największych dzienników. Dziennikarka zadzwoniła pod sześć numerów telefonów, które znalazła w gazetowych ogłoszeniach typu „wywoływanie miesiączki”, „ginekolog – wszystkie zabiegi”. Relacjonuje, jak się umawiała z lekarzami, jakie padały sumy. W wywiadzie dla gazety Joanna Kluzik-Rostkowska, podsekretarz stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, przyznała: „nie radzimy sobie z podziemiem aborcyjnym.

Prawo i sprawozdania
Obowiązujące w Polsce prawo stwierdza, że aborcję można przeprowadzić tylko w trzech sytuacjach: jeżeli ciąża jest wynikiem gwałtu, jeżeli z powodu ciąży zagrożone jest życie matki lub jeżeli badania prenatalne wykazały, że płód jest obciążony wadą, która nie warunkuje zdolności do samodzielnego życia. Co roku rząd składa Sejmowi sprawozdanie z wykonania ustawy z 7 stycznia 1993 roku o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży oraz skutkach jej stosowania. Najnowsze dane pochodzą z roku 2005. Sejm będzie je rozpatrywał w czerwcu br. Ze sprawozdania wynika, że w 2005 roku zarejestrowano w Polsce 225 zabiegów przerwania ciąży, o 32 więcej niż w roku 2004 i o 54 więcej niż w roku 2003. Zdecydowaną większość aborcji wykonano „z powodu wskazań medycznych odnoszących się do płodu”. Rządowe sprawozdanie mówi też o działaniach podejmowanych w związku z ustawą przez organy ścigania i wymiar sprawiedliwości. W 2005 roku policja podjęła działania w 56 przypadkach niezgodnego z prawem przerwania ciąży za zgodą kobiety i w czterech dokonanych bez zgody matki.

Mity i fakty
Tymczasem w mediach na temat nielegalnych aborcji padają zupełnie inne liczby. Mówi się nieustannie o ogromnym „podziemiu aborcyjnym”, sięgającym od 80 do 200 tysięcy zabiegów. Takie liczby padają od lat m.in. w wypowiedziach Wandy Nowickiej, przewodniczącej Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny i innych zwolenników powszechnej dopuszczalności przerywania ciąży. Skąd się biorą te wielkie liczby? Mechanizm powstawania takich danych prześledziły lek. med. Maria Stachura, dr Beata Trzcińska, dr hab. Jadwiga Wronicz i Katarzyna Urban, w specjalnym raporcie „Podziemie aborcyjne – mity i fakty”.
Wyjaśniają, że według zwolenników aborcji o masowej skali podziemia aborcyjnego ma świadczyć zmniejszająca się liczba urodzeń w Polsce. Tymczasem spadek przyrostu naturalnego jest obserwowanym przez socjologów od kilkudziesięciu lat trendem ogólnoeuropejskim.

Skalę podziemia aborcyjnego w Polsce ruchy proaborcyjne szacują na podstawie porównań z takimi krajami, jak Litwa, Czechy czy Łotwa. Szacowanie liczby nielegalnych aborcji na podstawie odniesienia do innych krajów europejskich jest niemiarodajne – stwierdzają autorki raportu „Podziemie aborcyjne – mity i fakty”. Ich opinię potwierdza prof. dr hab. Bogdan Chazan, były krajowy konsultant ds. położnictwa i ginekologii, obecnie dyrektor szpitala położniczego przy ul. Madalińskiego w Warszawie: „Porównania z krajami nadbałtyckimi i innymi sąsiadami nie mogą być uzasadnieniem dla oceny liczby aborcji w Polsce. Sytuacja społeczna, zdrowotna tych krajów i Polski nie jest porównywalna”.

Sprawdzona strategia
Zawyżanie liczby nielegalnych aborcji to stała praktyka środowisk proaborcyjnych. Strategię tę opisał m.in. dr Bernard Nathanson, jeden z założycieli organizacji NARAL, która w latach 60. i 70. ub. wieku działała w Stanach Zjednoczonych na rzecz legalizacji aborcji: „Sfałszowaliśmy dane na temat nielegalnych zabiegów przerywania ciąży wykonywanych każdego roku w USA. Mass mediom i opinii publicznej przekazywaliśmy informacje, że rocznie przeprowadza się w Stanach około miliona aborcji, chociaż wiedzieliśmy, że naprawdę jest ich około 100 tysięcy. Podczas nielegalnych zabiegów umierało rocznie 200 – 250 kobiet, ale stale powtarzaliśmy, że śmiertelność jest znacznie wyższa i wynosi 10 tysięcy rocznie. Liczby te zaczęły kształtować świadomość społeczną w USA i były najlepszym środkiem, aby przekonać społeczeństwo, że trzeba zmienić prawo antyaborcyjne. Sfałszowane przez nas dane na temat przerywania ciąży wpłynęły na legalizację aborcji przez Sąd Najwyższy”. Podobne praktyki zastosowano także w innych krajach, m.in. w Niemczech i Wielkiej Brytanii. Paradoksalnie fałszywość tych danych pokazała legalizacji przerywania ciąży w tych krajach. Liczba dokonywanych wtedy legalnych „zabiegów” okazała się kilkadziesiąt razy niższa niż liczba rzekomych nielegalnych.

Jak to policzyć?
Ile dzieci zabija się w łonach matek niezgodnie z obowiązującym w Polsce prawem? Czy da się to oszacować realnie? Według Antoniego Zięby, prezesa Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka, realna jest liczba 7–14 tys. nielegalnych aborcji rocznie. Poseł Elżbieta Radziszewska mówi o 10 tys. Do podobnych liczb można dojść, stosując metody naukowe. Można użyć opracowywanego przez specjalistów wskaźnika stosunku liczby legalnych aborcji do liczby nielegalnych aborcji w warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Zdaniem demografa, prof. dr. hab. Marka Okólskiego, wynosi on 1:2. Niezależny badacz, lek. med. o. Karol Meissner, oszacował ten wskaźnik na 1:4. Skąd wziąć dane na temat legalnych i nielegalnych aborcji „w warunkach dopuszczalności przerywania ciąży”? Wystarczy sięgnąć do roku 1997. Wtedy w Polsce dopuszczalna była aborcja „ze względów społecznych”. Przeprowadzono 3047 „zabiegów”. Wystarczy tę liczbę pomnożyć przez wskaźnik. Otrzymamy wynik od 6 do 12 tys. nielegalnych aborcji.

Koniec bezkarności
Autorki raportu „Podziemie aborcyjne – mity i fakty” ubolewają, że organy ścigania są bierne w kwestii nielegalnej aborcji. Ich zdaniem, na opieszałość organów ścigania wskazuje zestawienie liczby ogłoszeń prasowych (mówiących o „regulacji miesiączki”, „zabiegach tanio”) z liczbą przestępstw zgłoszonych do prokuratury. Ale to ma się zmienić. Ministerstwo sprawiedliwości i MSWiA podpisały porozumienie w sprawie skuteczniejszej walki z nielegalnymi aborcjami w Polsce. Są też pierwsze dowody, że policja nie jest w takich sprawach bezradna. W połowie marca br. w Legionowie złapano ginekologa na gorącym uczynku przerywania ciąży. Dwa tygodnie później podobną akcję policja przeprowadziła w Działoszynie. Policja przygotuje też raport o rzeczywistych rozmiarach podziemia aborcyjnego w Polsce.

Policja i Polska Federacja Ruchów Obrony Życia apelują, aby reagować na przypadki nielegalnej aborcji.
– Jeżeli ktokolwiek ma podejrzenie, że takie zabiegi są wykonywane albo że aborcja będzie wykonywana, należy o tym powiadomić policję lub prokuraturę. Można zgłosić to telefonicznie, można osobiście – wyjaśnia rzecznik prasowy komendanta stołecznego policji podinspektor Mariusz Sokołowski.
Według kodeksu karnego, każdy, kto udziela kobiecie ciężarnej – za jej zgodą – pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy o planowaniu rodziny z 1993 r. lub ją do tego nakłania, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Jeśli dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem matki, wyrok może być znacznie większy – nawet lat 8.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.