Kraj młodych emerytów

Leszek Śliwa

|

GN 17/2007

publikacja 30.04.2007 11:42

W jakim kraju Unii Europejskiej ludzie najwcześniej przechodzą na emeryturę? W najbogatszym, takim, który na to stać? Bynajmniej. Krajem młodych emerytów jest biedna Polska.

Kraj młodych emerytów W żadnym europejskim kraju wcześniejsza emerytura nie przysługuje tak wielu osobom jak w Polsce. Agencja Gazeta/Krzysztof Skłodowski

Wiek emerytalny w Polsce (60 lat dla kobiet, 65 dla mężczyzn) jest podobny jak w większości krajów UE. Nie w tym jednak rzecz. Chodzi o to, że u nas ledwie jedna czwarta ludzi pracuje do wieku emerytalnego. Odziedziczone po PRL przywileje branżowe, zezwalające na wcześniejszą emeryturę, obejmują ponad 1,2 miliona pracujących. W rezultacie przeciętny wiek przejścia na emeryturę w Polsce to ok. 56 lat dla kobiet i nieco ponad 58 dla mężczyzn.

Oczywiście wcześniejsze emerytury w niektórych zawodach istnieją wszędzie. Nigdzie jednak na taką skalę jak u nas. Na przykład w Wielkiej Brytanii i w Niemczech średni wiek zakończenia pracy to ok. 62 lat dla kobiet i 64 dla mężczyzn. Podobnie jest w uważanej za „raj socjalny” Szwecji czy w bardzo bogatych Stanach Zjednoczonych.

A u nas? Kiedy rząd zapowiedział likwidację możliwości wcześniejszego odchodzenia na emeryturę dla pracowników niektórych branż, rozpętała się burza. „Mało to w Polsce kamieni? Pokażmy, co myślimy, tym bydlakom, którzy chcą ograbić ciężko harujących Polaków. Nie dajmy się” – taki „apel” wpisał ktoś na jednym z portali internetowych pod informacją o ograniczaniu przywilejów.

Licytacja przywilejów
Ile lat ma najmłodszy emeryt w Polsce? Polska Agencja Prasowa znalazła w Krakowie 33-latka, który po 15 latach pracy w policji uzyskał prawa do „zasłużonej” emerytury. Pobiera świadczenie i dorabia „na czarno” w firmach ochroniarskich.

Lista zawodów uprawniających do wcześniejszej emerytury powstała w roku 1983, w czasach stanu wojennego. Chcąc uspokoić nastroje społeczne, władze hojną ręką przyznawały przywileje branżowe. Nastąpiła swego rodzaju licytacja. Kto był mocniejszy, wywalczał więcej. I nieważne, w jakich warunkach pracował. Jeśli wcześniejszą emeryturę „zdobywali” kolejarze, to mógł z niej korzystać zarówno maszynista, jak i kasjer. Nikt nie zastanawiał się, że artysta cyrkowy po zakończeniu kariery linoskoczka może pracować choćby jako nauczyciel adeptów sztuki cyrkowej.

W praktyce było tak, że większość młodych emerytów pobierała świadczenia i nadal pracowała, często we własnym zawodzie, na którego wykonywanie rzekomo nie miała już siły. Młodym emerytom wolno było dorobić do 70 proc. średniej płacy bez obniżenia emerytury lub do 130 proc. przy ograniczeniu świadczenia. Większości się opłacało. Nauczyciele, artyści, leśnicy, energetycy, a nawet urzędnicy masowo szli na wcześniejszą emeryturę. Oczywiście kosztem coraz bardziej rosnącej składki emerytalnej wszystkich pracujących.

Co to jest pomostówka?
System emerytalny do tej pory funkcjonował tak, że z pieniędzy potrącanych pracującym wypłacano świadczenia emerytom. Nasi ojcowie pracowali więc na emerytury naszych dziadków. Ponieważ od dawna ludzi rodzi się coraz mniej, a emeryci żyją coraz dłużej, system ten stanął na progu bankructwa. W Polsce pracuje obecnie tylko 54 procent dorosłych ludzi. Jedyny ratunek to zmiana systemu emerytalnego na tzw. kapitałowy. Oznacza on, że każdy odkłada pieniądze na swoją własną emeryturę.

Jeśli chce wcześniej odpocząć, proszę bardzo. Będzie jednak otrzymywał emeryturę proporcjonalną w stosunku do tego, co odłożył. Tak mają funkcjonować emerytury w przyszłości. Dotyczy to wszystkich urodzonych w 1969 roku lub później. Najstarsi, urodzeni przed 1949, będą korzystać ze starego systemu. A co z pozostałymi, czyli rocznikami 1949–1968? Mają ich objąć tzw. emerytury pomostowe.

Nazywają się tak, bo mają być pobierane do osiągnięcia normalnego wieku emerytalnego. Na emerytury pomostowe można będzie przejść na pięć lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego (czyli 55 dla kobiet i 60 dla mężczyzn). Tracą moc wszelkie branżowe osobliwości w rodzaju emerytury po 30 latach pracy.

Pomostówka ma być niższa niż normalna emerytura. Ma się najbardziej opłacać tym, którzy otrzymają ją już w pierwszym roku jej obowiązywania. Przypadnie im średnio 90 procent tego, co dostawaliby, gdyby szli na wcześniejszą emeryturę według starych zasad. Najmniej dostaną osoby, które przejdą na emeryturę pomostową za 20 lat. Ich świadczenie może być nawet o połowę mniejsze w porównaniu z wcześniejszymi emeryturami wypłacanymi obecnie.

Na przykład osoba, która by dzisiaj miała tysiąc złotych wcześniejszej emerytury, jeśli odejdzie z pracy w 2008 r., dostanie 800 zł, a gdyby odeszła za 20 lat – tylko 500 zł (oczywiście wszystko przy założeniu, że nie zmieniają się zarobki).


Wynika to stąd, że pomostówki będą liczone w myśl zasady: „ile wpłacisz składek, takie świadczenie dostaniesz”. W związku z tym, że przed wprowadzeniem reformy emerytalnej nie było indywidualnych kont i nie wiadomo było, ile kto odłożył składek, państwo samo wyliczy pieniądze na naszym koncie zgromadzone do 1999 roku. Przelicznik ma być korzystny dla przyszłych emerytów.

Tym samym im ktoś więcej lat przepracował przed reformą, tym wyższą dostanie emeryturę pomostową. Na pomostówce wolno będzie dorabiać, ale już nie w specjalności uprawniającej do wcześniejszego przejścia na emeryturę.

Emerytury pomostowe w dużej mierze sfinansują pracodawcy. Dla uprawnionych zostanie stworzony specjalny fundusz celowy, na który co miesiąc pracodawca będzie odkładał 3 procent pensji pracownika brutto. Nie obejdzie się jednak bez dotacji z budżetu.

Nauczyciele i górnicy
Gdyby emerytury pomostowe wypłacano wszystkim do tej pory uprawnionym (ponad 1,2 mln), kosztowałoby to budżet 40 miliardów złotych w ciągu 25 lat. Rząd proponuje zatem pozbawić tego prawa trzy czwarte takich osób. Pozostałoby tylko 312 tysięcy uprawnionych. Największą grupą tracącą przywileje staliby się nauczyciele. W obronie przywilejów tej branży natychmiast wystąpili nie tylko związkowcy, ale także minister oświaty wicepremier Roman Giertych, mając wsparcie wicepremiera Andrzeja Leppera.

Jeśli nawet zwolennicy reformy postawią na swoim, polski system emerytalny wciąż będzie obarczony jednym poważnym problemem. Specjalne przywileje emerytalne wywalczyli sobie górnicy. Wywalczyli w sensie dosłownym, wzniecając dwa lata temu zamieszki w Warszawie.

Emerytury górnicze będą kosztować budżet 70 miliardów w ciągu 25 lat, prawie dwa razy więcej niż pomostówki w wersji z nauczycielami. Mimo to rząd już zapowiedział, że górniczych przywilejów nie zmieni. Czy ta nierówność nie spowoduje w przyszłości niepokojów społecznych?

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.