Raport: odsłona pierwsza

ks. Artur Stopka

|

GN 08/2007

publikacja 26.02.2007 12:29

Ujawniając raport z weryfikacji WSI, prezydent Lech Kaczyński zapowiedział jego dalszy ciąg. Czy wzbudzi takie same emocje jak część pierwsza?

Raport: odsłona pierwsza Prezydent Lech Kaczyński (powyżej) i likwidator WSI Antoni Macierewicz. FORUM/Maciej Figurski

Obelgi, riposty i sądowe pozwy – tak jeden z dzienników podsumował wydarzenia, które miały miejsce w Polsce po opublikowaniu przygotowanego przez zespół pod kierunkiem Antoniego Macierewicza raportu o WSI. Raport wywołał znacznie więcej emocji niż refleksji. To niedobrze. Niedobrze również, że przecieki z powstającego dokumentu pojawiały się na wiele tygodni przed jego dostarczeniem najważniejszym ludziom w państwie. Dzień po opublikowaniu raportu dziennikarz publicznej telewizji oświadczył, że już w styczniu dysponował tekstem i nawet cytował fragmenty ówczesnej wersji. Niedobrze, że pojawiły się w tekście nieścisłości (może nawet nierzetelności), które krytykom pozwalają podważać wiarygodność całego raportu.

Konieczna likwidacja
Informacje o licznych nieprawidłowościach w Wojskowych Służbach Informacyjnych pojawiały się w mediach od dawna. Od dawna również zwracano uwagę, że wojskowe służby specjalne po roku 1989 praktycznie nie przeszły weryfikacji i pod wieloma względami były kontynuacją służb PRL-owskich. Przekonanie o konieczności ich zlikwidowania było wśród polityków różnych opcji (z wyjątkiem SLD) niemal powszechne. Odpowiednia ustawa została przyjęta zdecydowaną większością głosów.

Uważna lektura tej ustawy nie pozostawia wątpliwości, że zarówno sama likwidacja WSI, jak i raport weryfikacyjny mają charakter polityczny. I w takim kontekście trzeba na ten dokument patrzeć. Podobnie z ustawy wynika, że raport zawiera wyłącznie negatywy, a żadnych pozytywów. On miał dotyczyć przestępstw i nadużyć. W rezultacie napisany jest tonem oskarżycielskim, co wielu bezpośrednio zainteresowanych jego treścią irytuje. Trudno się im dziwić, ale równie trudno wyobrazić sobie ten raport napisany innym tonem.

Pożytek dla obywatela
Opublikowanie raportu wywołało falę wzajemnych oskarżeń, utrudniających jego odbiór. Tymczasem skoro dokument został ujawniony, to znaczy, że zwykły obywatel powinien mieć z niego jakiś pożytek. Jednak tekst jest niesłychanie długi i jak przyznają ci, którzy podjęli próbę jego lektury, niezrozumiały i nudny. Ktoś powiedział, że wolałby jako obywatel otrzymać tekst kilkunastostronicowy, ale jasno wskazujący, co było złe w działaniach WSI, i podający kilka jednoznacznych przykładów.

Przyszłość pokaże, czy rację mają ci, którzy twierdzą, że w tej postaci raportu nie należało ujawniać. Z pewnością musiał on powstać, ale ustawa nie zmuszała Prezydenta do ujawnienia. Zarówno autorzy, jak i ci, którzy zdecydowali o ujawnieniu dokumentu w takim, a nie innym kształcie, wzięli na siebie ogromną odpowiedzialność.

Nie tylko za ludzi, których nazwiska padły w raporcie, ale także za bezpieczeństwo nas wszystkich – obywateli Rzeczpospolitej Polskiej. Wzięli na siebie odpowiedzialność nie tylko polityczną, ale także moralną. To musiała być bardzo trudna decyzja.

Na przyszłość
Krytycy raportu zarzucają mu, że nie spełnił pokładanych w nim nadziei, że nie potwierdził zapowiedzi, iż będzie dowodem na wszechwładzę WSI i ich ogromny wpływ na kształt życia politycznego, społecznego, gospodarczego itd. To prawda – zapowiadany był jako prawdziwa bomba.

Czy jednak okazał się niewypałem? Nie. Paradoksalnie, nawet osoby, które czują się treścią raportu dotknięte i skrzywdzone, twierdzą, że ich własne przypadki są dowodem, iż WSI należało zlikwidować.

Ważne, aby ten raport, gdy już ucichną emocje, stał się nie tylko mniej lub bardziej spełniającym oczekiwania różnych środowisk rozliczeniem przeszłości, ale by okazał się skuteczną nauczką na przyszłość. Każde państwo potrzebuje służb specjalnych – dla swego bezpieczeństwa, dla bezpieczeństwa obywateli.

Czytany bez emocji raport przypomina niezwykle istotną prawdę – niezbędne państwu służby specjalne muszą być bardzo mocno i bardzo precyzyjnie na bieżąco kontrolowane. Nie wystarczą dobre intencje nawet najwyższych państwowych urzędników. Konieczne są do tego sprawne i skuteczne mechanizmy. Trzeba je stworzyć po to, żeby w przyszłości nie musiał powstawać kolejny taki raport.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.