Katolicka blogosfera

Artur Nowaczewski, poeta, krytyk literacki

|

GN 06/2007

publikacja 12.02.2007 15:23

Kim jest katolik, który bloguje? W jaki sposób daje świadectwo wiary w Internecie? Czy istnieją „katolickie” lub „chrześcijańskie” blogi?

Katolicka blogosfera

Słowo „blog” pojawiło się w polszczyźnie kilka lat temu. Oznacza ono internetowy dziennik lub pamiętnik, w którym kolejne zapiski są ułożone w kolejności od najnowszego do najstarszego. Treść blogów jest bardzo różna – w wielkiej ich liczbie znajdziemy zarówno infantylne wynurzenia nastolatek, jak i blogi tematyczne, będące cennym źródłem informacji i miejscem wymiany poglądów. W ostatnim czasie zapanowała moda na zakładanie blogów przez osoby publiczne – polityków, dziennikarzy, artystów. Prowadzenie blogu to dla nich okazja bezpośredniego kontaktu z czytelnikiem, a także miejsce autokreacji – na blogu pokazujemy przecież siebie takim, jakim chcemy, by nas widziano. Ale znaczną część blogów prowadzą zwykli ludzie – tacy jak my. To w ich zapiskach odbija się polska codzienność.

Nieodłączną częścią blogu są komentarze. Internetowy dziennik nie jest tylko monologiem. Każdy z czytelników może wejść z autorem w dyskusję. Na stronie blogu często znajdziemy linki do stron pokrewnych lub zaprzyjaźnionych, dzięki czemu bloggerzy tworzą małe społeczności.

Blaski i cienie blogowania
Jak wszystko, co stosunkowo nowe, blogi mają zarówno swoich entuzjastów, jak i sceptyków. Sceptycy akcentują zazwyczaj ekshibicjonistyczną stronę blogowania, a także traktowanie blogów jako ucieczki od rzeczywistości. Internetowe medium umożliwia łatwe pozbycie się zahamowań, przekroczenie granicy prywatności czy intymności. Czytając blog, nie mamy przecież do czynienia z żywą osobą, tylko z wykreowaną przez nią osobowością. Sprzyja to rozwojowi postaw skrajnie egocentrycznych. Trudno też bezkrytycznie przyjmować i zweryfikować szczerość internetowych zapisków. Zdarza się, że życie zanadto przenosi się na blogi.

Zaniedbywane są wówczas codzienne obowiązki i cierpią na tym bliscy bloggera, który czas spędzany w sieci przedkłada nad życie rodzinne. W takim przypadku mamy do czynienia z sytuacją uzależnienia. Ale sama forma blogu sprzyja nawiązywaniu ludzkich kontaktów i nieprzypadkowo zdobyła takie powodzenie. Wśród entuzjastów słychać głosy, że blogi są miejscem celebrowania codzienności. Pozwalają smakować życie, kreują alternatywny, prawdziwszy, bardziej bezpośredni obraz świata – w opozycji do innych mediów. Prowadzony przez odpowiedzialną osobę blog z pewnością może konsolidować ludzi o podobnych poglądach, pobudzać wrażliwość i skłaniać do refleksji. Trzeba też pamiętać o tym, że blog nie jest tożsamy z prywatnymi zapiskami. Wiele blogów nie ma nic wspólnego z sieciowymi pamiętnikami. Mogą to być strony gromadzące polityczne komentarze, dowcipy, ciekawe zdjęcia.

Kapelan wirtualny
Tematem blogów może stać się praktycznie wszystko. W tym zwierciadle można znaleźć również odbicie problemów Kościoła. Kim jest katolik, który bloguje? W jaki sposób daje świadectwo wiary w Internecie? Czy istnieją „katolickie” lub „chrześcijańskie” blogi?

Siłą rzeczy największy akcent na sprawy wiary kładą prowadzący blogi księża i zakonnice. Ksiądz Tomasz Sękowski, prowadzący stronę pod adresem http://kapelan68.net, założył swój blog w sierpniu 2001 roku, kiedy o tej nowince technicznej w naszym kraju jeszcze mało kto słyszał.

– W tamtych czasach był wielki głód obecności księdza w necie – wspomina. Jego witrynę odwiedziło już prawie 400 tysięcy internautów, co daje kilka tysięcy wejść w miesiącu – całkiem sporą wirtualną parafię! Strona ewoluowała przez kolejne lata. Dzisiaj jest to dla księdza Tomasza miejsce, gdzie zapisuje sprawy i przemyślenia dla niego ważne. – Jeśli komuś się to przyda, to bardzo się cieszę – mówi. – Kiedy pisze do mnie ktoś z problemem religijnym, staram się odpowiedzieć, ale i skierować takiego kogoś do swojego duszpasterza.

Ksiądz Tomasz początkowo prowadził blog anonimowo, ale ujawnił swoje nazwisko, kiedy pojawiły się wątpliwości, czy jest rzeczywiście księdzem. – Może byłem w tym, co piszę, mało autentyczny – żartuje. Przez blogi poznał wielu świeckich, lubi spotykać się z ludźmi, których zapiski spodobały mu się w sieci. Co ciekawe, zawsze okazywali się tacy jak w swoich blogach, nikt nie był sztuczny. A byli wśród nich zarówno ludzie dalecy od Kościoła, jak i bardzo w jego życie zaangażowani. Ksiądz Tomasz zaznacza jednak, że przebywanie w przestrzeni wirtualnej nie jest jego głównym sposobem funkcjonowania w Kościele: – Jestem kapelanem w więzieniu i tam jestem potrzebny przede wszystkim.

Świeccy dojrzewają on-line
Blogi związane ze sprawami wiary i Kościoła piszą również świeccy. Czasem są to profesjonalne witryny jak „Tezeusz” (http://www.tezeusz.pl). Autorzy witryny piszą: „Podłączony do komórki oraz Internetu doświadczasz niepokoju i ekscytacji. Sieć przenika Twoje życie, pracę, studia, ludzkie relacje. Jest pomocą, ale też pokusą dla kaprysów i słabości.

Ta strona też korzysta z Sieci i to w sposób dość radykalny: używamy Sieci, by wspomóc siebie i innych w życiu głębokim, odpowiedzialnym i pięknym. Chcemy uczynić z Sieci sojusznika humanizacji świata i uduchowienia ludzkiego życia”. Na witrynie Tezeusza można znaleźć szereg ciekawych blogów – m.in. „zapiski postkonserwatysty”, znanego dziennikarza Tomasza Terlikowskiego. Autorzy nie boją się trudnych tematów – m.in. lustracji. Jakkolwiek oceniać to zaangażowanie, mamy do czynienia z nową jakością w Kościele. Nigdy głos świeckich nie był tak słyszalny. Przez komentowanie i dyskusje na blogach „nocne Polaków rozmowy” przenoszą się na łącza internetowe i pozwalają wymieniać poglądy.

Ale i pojedynczych internautów stać na inicjatywy, które trwają latami. Jarema Piotr Piekutowski od trzech lat prowadzi blog pod adresem http://jarrec.blog.onet.pl. – Chcę po prostu dzielić się swoimi przeżyciami, a zwłaszcza doświadczeniem, które jakoś – pośrednio lub bezpośrednio – związane jest z Bogiem – wyznaje Jarema.

– Mam nadzieję, że to, co piszę, przynosi ludziom jakąś inspirację, i chciałbym, by to była inspiracja do dobra, do poszukiwania tego, co sensowne, do sięgnięcia po piękny utwór muzyczny, mądrą książkę, wreszcie do wspólnego zastanowienia się nad tym, co problematyczne, także w Kościele, poszukiwania wspólnych doświadczeń. Dorobiłem się grona stałych czytelników. Poza moimi znajomymi, z którymi spotykam się w niewirtualnej rzeczywistości, jest ich – szacuję – około piętnastu. Otrzymałem już kilka głosów, że to, co napisałem, jakoś ich zainspirowało i podtrzymało na duchu. To jest właśnie to, co mnie przekonuje o sensowności umieszczania w sieci tych zapisków.

Jarema dostrzegł również, że blog daje okazję do autorefleksji, staje się świadectwem duchowego dojrzewania: – Jeszcze dwa lata temu można było na nim znaleźć wiele tekstów, a nawet rad bardzo nabożnych, zakorzenionych w kościelnej nowomowie, ale w gruncie rzeczy bardziej zasłyszanych w Kościele niż sprawdzonych na własnej skórze. Teraz uczę się stawania w całkowitej prawdzie i prostocie, nawet z wątpliwościami, bez nakładania maski twardziela konserwatysty, który dobrze wie, jak należy być chrześcijaninem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.