Kolekcjonerzy sreber

Leszek Śliwa

|

GN 06/2007

publikacja 12.02.2007 15:05

Tego się chyba nikt nie spodziewał. Polscy piłkarze ręczni zostali wicemistrzami świata! To największy sukces w historii tego sportu w Polsce.

Kolekcjonerzy sreber SREBRNA DRUŻYNA: Sławomir Szmal, Adam Weiner, Grzegorz Tkaczyk, Marcin Lijewski, Krzysztof Lijewski, Patryk Kuchczyński, Mateusz Jachlewski, Tomasz Tłuczyński, Karol Bielecki, Zbigniew Kwiatkowski, Damian Wleklak, Bartosz Jurecki, Artur Siódmiak

Polska staje się potęgą w sportach drużynowych! Najpierw w 2003 i 2005 roku nasze siatkarki dwa razy zdobyły mistrzostwo Europy. Potem, 3 grudnia 2006 r.,po wicemistrzostwo świata sięgnęli siatkarze. Teraz, prawie dokładnie dwa miesiące później, ich wyczyn skopiowali piłkarze ręczni. Jeśli przypomnimy, że koszykarze zakwalifikowali się do finałów mistrzostw Europy, a piłkarze nożni też grają coraz lepiej, okaże się, że po wielu latach niepowodzeń dołączamy do najlepszych.

Biało-czerwona sensacja
Kiedy piłkarze ręczni wyjeżdżali na mistrzostwa świata do Niemiec, nikt nie spodziewał się medalu. Mieli co najwyżej awansować do drugiej rundy. Zakwalifikowanie się do ćwierćfinału uznano by za sukces.
Polacy zaczęli od łatwych zwycięstw nad egzotycznymi rywalami: Argentyną i Brazylią, a potem niespodziewanie pokonali gospodarzy. Jak się później okazało, była to jedyna porażka Niemców w tych mistrzostwach.

Drugą rundę zaczęliśmy od wysokiej porażki z Francją. Pesymiści mówili wówczas o sprowadzeniu naszych ambicji na ziemię. Potem jednak Polacy okazali się lepsi od Islandczyków, Tunezyjczyków i Słoweńców i… zajęli pierwsze miejsce w grupie. Kilka niespodziewanych wyników sprawiło, że faworyci mistrzostw „wpadli” w ćwierćfinałach i w półfinałach na siebie. Mistrz olimpijski – Chorwacja, mistrz świata – Hiszpania, mistrz Europy – Francja i gospodarz – Niemcy eliminowali się wzajemnie. Tymczasem Polacy trafili na zespoły „do pokonania”: Rosjan i Duńczyków. Mimo wszystko w kraju mało kto spodziewał się pokonania Rosjan. Mecz był dramatyczny. Polski bramkarz Sławomir Szmal obronił w drugiej połowie cztery rzuty karne i wygraliśmy jedną bramką. W kraju zapanowała euforia. Półfinał z Danią był wspaniałym widowiskiem. Trzeba było aż dwóch dogrywek, by wyłonić zwycięzcę. Lepsi okazali się Polacy.

Poszukiwacze złota
Przed finałem trwała wojna psychologiczna. Niemiecka prasa brukowa nazywała Polaków „brutalami”. Gospodarze najbardziej obawiali się znakomitych strzałów z drugiej linii „rudowłosego olbrzyma” Karola Bieleckiego. Polacy chyba nie wytrzymali tej wojny nerwów i presji dwudziestotysięcznej widowni. W decydujących chwilach popełniali za dużo prostych błędów. Losy meczu rozstrzygnęły się na dziesięć minut przed końcem. Wcześniej Niemcy wypracowali sobie aż sześć bramek przewagi, jednak Polakom udało się prawie całą stratę odrobić i doprowadzić do wyniku 21:22. Było kilka okazji na wyrównującego gola, ale Niemcy zmobilizowali się i znów „odskoczyli”.

Rozczarowanie towarzyszące zakończeniu meczu polskim kibicom osłodził… Adam Małysz. Równolegle z finałem piłki ręcznej toczyły się bowiem zawody Pucharu Świata w skokach narciarskich. W chwili gdy francuscy sędziowie w hali w Kolonii gwizdnęli po raz ostatni, do decydującej próby przystąpił Adam Małysz. Kilka sekund później było już wiadomo, że odniósł wspaniałe zwycięstwo.

Szczypiorniak ze Szczypiorna
Polacy grali bardzo dobrze w piłkę ręczną na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Zdobyli nawet dwa brązowe medale: na igrzyskach olimpijskich w Montrealu w 1976 i mistrzostwach świata w RFN w 1982. Na kolejny medal czekaliśmy zatem aż ćwierć wieku.

Piłkę ręczną wymyślono w Niemczech i Danii na przełomie XIX i XX wieku. W Polsce ta dyscyplina sportu jest nazywana tradycyjnie szczypiorniakiem. Nazwa ta pochodzi od miejscowości Szczypiorno (dziś dzielnica Kalisza). W 1917 roku znajdował się tam niemiecki obóz dla internowanych polskich legionistów Józefa Piłsudskiego. Legioniści podpatrzyli u Niemców nową grę i w obozie przeprowadzili rozgrywki. Po I wojnie światowej w wolnej Polsce gra przyjęła się bardzo szybko, a nazwa szczypiorniak do niej przylgnęła.

Polski Niemiec, niemiecki Polak
Ostatnie sukcesy naszych sportów drużynowych wiążą się z nazwiskami zagranicznych trenerów. Srebrnych siatkarzy prowadzi Argentyńczyk Raúl Lozano. Piłkarzy nożnych do zwycięstwa nad czwartą drużyną świata, Portugalią, poprowadził niedawno Holender Leo Beenhakker. Awans do tegorocznych mistrzostw Europy w koszykówce wywalczył zespół pod kierunkiem Słoweńca Andrieja Urlepa. Tymczasem piłkarzy ręcznych do srebra doprowadził Polak, Bogdan Wenta.

Niekoniecznie świadczy to jednak o sukcesie polskiej myśli szkoleniowej. Wenta był kiedyś reprezentantem Polski. Potem jednak wyjechał za granicę, przyjął obywatelstwo niemieckie i grał w reprezentacji tego kraju. Jako Niemiec wystąpił nawet w igrzyskach olimpijskich w Sydney w 2000 roku. Po olimpiadzie zakończył karierę i został trenerem w Bundeslidze. Polską kadrę szkoli od 2004 roku. Pracę selekcjonera godzi z prowadzeniem S.C. Magdeburg – klubu Bundesligi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.