Atomowy Bliski Wschód

Tomasz Rożek, doktor fizyki, dziennikarz naukowy, stały współpracownik Radia eM

|

GN 04/2007

publikacja 29.01.2007 14:06

Na Bliskim Wschodzie gorąco jest od dawna. Może być znacznie goręcej, gdy Amerykanie zdecydują się zaatakować Iran.

Atomowy Bliski Wschód Iracki reaktor atomowy Osirak w 1981 r. zbombardowało izraelskie lotnictwo. PAP/EPA/AFPI/RAMZI HAIDAR

Przynajmniej trzy państwa bliskowschodnie chciały mieć bombę atomową – Izrael, Iran i Irak. Izrael broń jądrową ma na pewno, choć nigdy oficjalnie tego nie potwierdził. Irakowi się nie udało, bo działający pełną parą ośrodek atomowy zrównały z ziemią izraelskie rakiety. Ostatnim państwem o aspiracjach jądrowych w tym regionie jest Iran. Im głośniej mówi, że nie dąży do posiadania bomby atomowej, tym więcej robi, żeby ją wyprodukować.

Reaktor na pustyni Negew
Pierwszy reaktor na Bliskim Wschodzie skonstruowano w Izraelu. W 1958 r. na pustyni Negew rozpoczęła się budowa tajnego ośrodka badań jądrowych. Budowali go Francuzi. Od początku cel był jeden: wyprodukować pluton, wzbogacić uran i skonstruować bombę. Ośrodek wybudowano w niedostępnym miejscu, obsadzono gajem palmowym i zamknięto nad nim przestrzeń powietrzną. Od wielu lat w jego okolicach rozstawione są baterie automatycznych pocisków antyrakietowych Patriot. Pierwszy izraelski, a właściwie francuski reaktor zaczął pracować w 1962 r. O tej inwestycji nie wiedziały – przynajmniej oficjalnie – władze nad Sekwaną. Oficjalnie reaktor był budowany dla... jednego z krajów Ameryki Łacińskiej. Miał on zaopatrywać w energię instalacje do odsalania wody. Francuski reaktor na pustyni Negew rocznie produkuje około 40 kilogramów plutonu. To wystarcza na wybudowanie kilku bomb jądrowych. Bez wsparcia Francji w miejscu tajnego ośrodka dalej byłaby pustynia.

Operacja „Opera”
W 1975 r., do Paryża przybyła oficjalna delegacja Iraku z Saddamem Husajnem na czele. Celem wizyty było sfinalizowanie umowy „ropa za atom”. Po francuskich instalacjach atomowych przywódcę Iraku oprowadzał dzisiejszy prezydent Francji Jacques Chirac. Izrael poczuł się zaniepokojony. Zaledwie kilkanaście lat wcześniej Francuzi sprzedali mu technologie jądrowe, a teraz sprzedają je Arabom. Paryż sprawę bagatelizował i zbywał kłamstwami. Zapewniał, że umowa między Irakiem a Francją ma na celu pomoc w nuklearnym programie cywilnym. Tłumaczono, że Irak zakupił reaktor badawczy i chce poszukiwać alternatywnych źródeł energii. Ale reaktor był za duży na konstrukcję badawczą, a opływający w ropę Irak w latach 70. XX wieku nie potrzebował alternatywnych źródeł energii.

Budowa francuskiego reaktora rozpoczęła się w 1977 r. Ciekawostką jest, że Osirak – nazwa irackiego reaktora nadana przez Francuzów – to połączenie imienia Osiris i nazwy Irak. Ozyrys to egipski bóg śmierci. Kiedy wywiad alarmował, że w ciągu dwóch miesięcy Irak będzie miał bombę atomową, lotnictwo Izraela przeprowadziło w 1981 r. operację „Opera” – zbombardowało iracki reaktor.

23 reaktory
Irańczycy rozpoczęli prace nad swoim programem jądrowym nieco później niż Izraelczycy. Był to jednak program cywilny. Na przełomie lat 50. i 60. XX wieku Iran podpisał w ramach programu „Atom dla Pokoju”, umowy z USA. Pierwszy reaktor Amerykanie wybudowali w 1967 r. i było to urządzenie badawcze (osiem razy mniejsze niż iracki Osirak). Iran podpisał i ratyfikował traktat o nierozprzestrzenianiu technologii jądrowych, i do swoich instalacji regularnie wpuszczał międzynarodowych inspektorów. To ewenement w tamtym rejonie świata.

Do roku 2000 Iran wybudował aż 23 reaktory atomowe, część we współpracy z USA, ZSRR (Rosją) i Niemcami. Mimo że ma złoża uranu, nie wzbogacał go, a paliwo kupował za granicą. Tak było do 1979 r. W reakcji na rewolucję irańską Francja, Niemcy i USA odmówiły dostawy zapłaconego już wzbogaconego paliwa jądrowego. Pieniędzy jednak nie oddano. Irańczycy zapragnęli mieć własną broń jądrową, by móc się bronić przed Irakiem. W irańsko-irackiej wojnie, w latach 1980–1988 zginęło według różnych szacunków nawet milion Irańczyków. Dzisiaj Iran potrafi wzbogacić uran do kilku procent. To wystarczy do jądrowego programu cywilnego. Iran jednak wzbogaca dalej, a to oznacza, że chce wybudować bombę. Jest to sytuacja kłopotliwa o tyle, że rządzący dzisiaj Iranem nie raz wspominali, że państwo Izrael powinno zniknąć z mapy.

Kolej na bombę
Brytyjska gazeta „Guardian” opublikowała informacje o tym, że George W. Bush szykuje się do nowej wojny. Wydaje się, że irański program jądrowy zakończy się tak samo jak iracki – głosiły media. To nieprawda. Jest wiele różnic między Irakiem przełomu lat 70. i 80. XX wieku a Iranem dzisiaj. Podstawowa różnica to stopień zaawansowania prac nad bombą atomową. Irak miał jeden ośrodek nuklearny – Iran ma ich kilka. W pierwszym wypadku wystarczyło więc chirurgiczne cięcie lotnictwa izraelskiego, by cały program nuklearny legł w gruzach. W przypadku Iranu trzeba zaatakować wiele celów równocześnie. Poza tym Iran spodziewa się ataku i to, co ma najcenniejsze, zapewne dobrze ukrył i zabezpieczył. Tak jak atak lotnictwa Izraela na ośrodek Osirak w Iraku nie wywołał długotrwałych napięć w regionie, tak próba unieszkodliwienia całego irańskiego programu nuklearnego wywołałaby prawdziwą awanturę. Awanturę z atomem w tle.

Czy to oznacza, że powinniśmy się pogodzić z tym, że na Bliskim Wschodzie rodzi się kolejne mocarstwo jądrowe? Czy można coś jeszcze zrobić? Rozbrajanie kogoś, kto ma bombę atomową, jest bardzo trudne. Być może dzisiaj jedynym wyjściem są pokojowe rozmowy dyplomatyczne. Na pewno wyjściem nie jest zmasowany atak. Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że na Bliskim Wschodzie, wojskowe technologie jądrowe nie spadły z nieba. Program nuklearny Iraku i Izraela powstawał przy dużym wsparciu Francji. Z kolei Iranowi wojskowe technologie jądrowe sprzedała Rosja, a być może także Korea Północna i Pakistan. Amerykańska pomoc w ramach programu „Atom dla Pokoju” nie miała nic wspólnego z programem wojskowym. Bliski Wschód zbyt często stawał się areną, na której światowe mocarstwa rozgrywały swoje sprawy. A kto sieje wiatr, ten zbiera burzę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.