Pan Karp nie tylko w święta

Szymon Babuchowski

|

GN 52/2006

publikacja 27.12.2006 09:38

Znany z telewizji filmik, w którym tradycyjna polska rodzina spożywa karpia podczas wieczerzy wigilijnej, to nie reklama jakiejś nowej firmy, ale wspólna akcja hodowców pragnących uczynić z karpia polską markę.

Pan Karp nie tylko w święta

Większość z nas nie wyobraża sobie wigilii bez karpia. Tymczasem okazuje się, że zwyczaj jedzenia karpia podczas wieczerzy wigilijnej jest zakorzeniony jedynie w krajach środkowej i wschodniej Europy. Przy czym to właśnie Polacy przodują zarówno w konsumpcji, jak i hodowli karpia na naszym kontynencie.

Ryba królów i zakonników
Mało kto wie, że karp pochodzi z Azji i już kilka tysięcy lat temu hodowali go Chińczycy i Japończycy. Do Europy sprowadzili go prawdopodobnie krzyżowcy pod koniec XII wieku. Był to czas, gdy znacznie więcej dni w roku było obwarowanych postnymi ograniczeniami, stąd w przyklasztornych stawach, zakładanych wówczas w Polsce przez cystersów, chętnie hodowano rozmaite ryby. Czemu więc akurat karp zrobił w naszym kraju taką karierę? Prawdopodobnie z powodu sukcesów hodowlanych. Karpie wy- hodowane w innych krajach mają o wiele mniejsze walory smakowe.

To właśnie Polacy wyhodowali trzy smaczne odmiany karpia: karp pełnołuski, karp bezłuski (golec) i karp lustrzeń (królewski). Ten ostatni zrobił prawdziwą furorę na wystawie rolniczej w Berlinie w 1880 roku, gdzie zaprezentował go niejaki Gasch z gospodarstwa Kaniów koło Białej Krakowskiej. Karp królewski jest odmianą znacznie większą od hodowanych wcześniej, bardziej odporną na choroby i bardzo płodną.

Ślady popularności karpia odnajdujemy jednak także w literaturze wieków wcześniejszych: pisał o niej w swoich rocznikach Jan Długosz, zaś Olbrycht Strumieński w 1573 roku stworzył pierwszy podręcznik chowu karpia, pod wdzięcznym tytułem: „O sprawie, sypaniu, wymierzaniu i rybieniu stawów”. Również królowie i możnowładcy zlecali budowanie olbrzymich stawów karpiowych, liczących nawet do 460 hektarów.
Obecnie 90 proc. karpi jemy w święta Bożego Narodzenia.

Mimo to w żadnym innym europejskim kraju ta ryba nie cieszy się taką popularnością. Karp stanowi połowę odławianych w Polsce ryb słodkowodnych. Czy jest więc możliwe, by stał się on „polską marką”, pożądanym przez innych towarem eksportowym? – Istnieje duża szansa, by tak się właśnie stało – twierdzi Zbigniew Szczepański, prezes Towarzystwa Promocji Rybactwa i Produktów Rybnych. – Mamy przecież największe możliwości hodowlane: 60 tys. hektarów stawów! Niestety, nie są one w pełni wykorzystywane, a przecież ze stawami rybnymi wiąże się mnóstwo korzyści. W ich okolicy żyje wiele innych zwierząt, można tam stworzyć doskonałą bazę rekreacyjną.

Dzwonko karpia pod choinką
Od pierwszych dni grudnia w ogólnopolskich programach telewizyjnych mogliśmy codziennie oglądać sympatyczny spot reklamowy, przedstawiający tradycyjną polską rodzinę, spożywającą karpia podczas wieczerzy wigilijnej. „Norweg swoje je łososie, Hiszpan małże w białym sosie, a ja zjadam wraz z rodzinką dzwonko karpia pod choinką” – słyszeliśmy głos lektora na tle kolędy „Lulajże Jezuniu”. To nie przypadek, że wymienione zostały akurat te dwie narodowości, bowiem właśnie Norwedzy i Hiszpanie byli w ostatnich latach na polskim rynku aktywniejsi od naszych rodzimych producentów.

Towarzystwo Promocji Rybactwa i Produktów Rybnych, założone rok temu przez hodowców karpia z różnych stron Polski, próbuje zmienić ten stan rzeczy. Jego członkowie stawiają sobie za cel promocję karpia, a w przyszłości – także innych ryb i produktów rybnych. Formy promocji to m.in. rozprowadzanie gadżetów z logo „Pana Karpia” czy wydanie książki „Przyjaciele Pana Karpia” z wierszykami Jana Motyli, opowiadającymi o życiu zwierząt i roślin, które wraz z karpiem zamieszkują staw. 10 grudnia został rozstrzygnięty konkurs dla dzieci, którego uczestnicy tworzyli prace plastyczne i teatralne inspirowane tekstami Motyli. Wzięło w nim udział aż 3500 uczestników.

Zdrowy i smaczny
Akcja „Pan Karp”, realizowana przez Towarzystwo wraz z Instytutem Rybactwa Śródlądowego, jest jedynym projektem promującym polskie ryby, na który udało się pozyskać fundusze ze środków unijnych. W ubiegłym roku była to kwota 500 tysięcy złotych, w bieżącym – 1,5 miliona złotych. W akcji nie chodzi oczywiście o reklamowanie konkretnej firmy, ale o stworzenie marki, która będzie przyznawana różnym hodowcom dostarczającym karpie najwyższej jakości. – Te ryby są hodowane w komfortowych warunkach – przekonuje Zbigniew Szczepański. – Taka hodowla trwa trzy lata, a więc 15 razy dłużej niż np. chów kurczaka. Karpie karmione są w ogromnej większości naturalnym pokarmem: zwierzętami i roślinami żyjącymi w wodzie, a także zbożem.

Jakie są korzyści z jedzenia karpia? – To ryba średniotłusta, zawiera wielonienasycone kwasy tłuszczowe, zapobiegające podwyższaniu się poziomu cholesterolu we krwi, nadciśnieniu czy zaburzeniom układu krążenia – mówi Szczepański. – Jest nie tylko zdrowa, ale i smaczna. Mało kto wie, że karpia można podać na bardzo wiele sposobów.

Przepisy, które znaleźć można na stronie www.pankarp.pl, zachęcają do tego, by spróbować także innych potraw z karpia niż te, które zazwyczaj znajdują się na wigilijnym stole. Nazwy takie jak „karp ambasador”, „karp królewski z pieczarkami” czy „karp doskonały” brzmią bardzo apetycznie. Może warto się skusić, by skosztować tych dań?

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.