Sreberka

Leszek Śliwa

|

GN 50/2006

publikacja 11.12.2006 16:27

Polska jest światową potęgą w siatkówce! Najpierw nasze siatkarki dwa razy pod rząd zdobywały mistrzostwo Europy. Teraz przyszła kolej na mężczyzn. Zostali wicemistrzami świata.

Sreberka Polacy odbierali medale w koszulkach z numerem 16, który nosił zmarły przed rokiem Arkadiusz Gołaś. AGENCJA GAZETA /KUBA ATYS

Kibice i dziennikarze po sukcesach w 2003 i 2005 roku nazwali polskie siatkarki „naszymi złotkami”. W rozgrywanych niedawno w Japonii Mistrzostwach Świata „złotka” wypadły jednak trochę słabiej. Kiedy po zakończeniu rywalizacji kobiet o prymat na świecie zaczęli walczyć mężczyźni, nastroje w Polsce były raczej minorowe. Kibice z pewnym niedowierzaniem dowiadywali się o kolejnych zwycięstwach. Rywale początkowo nie byli jednak zbyt silni i o euforii w kraju nie było mowy. Przełomem stał się mecz z faworyzowaną Rosją. Polacy przegrywali już 0:2 w setach, a jednak zdołali zwyciężyć. Wtedy nastroje w kraju zaczęły przypominać to, co działo się w Polsce 30 lat temu, kiedy nasi siatkarze byli najlepsi na świecie. Tym razem skończyło się na srebrze, Brazylia w finale okazała się silniejsza.

„Kat” z Argentyny
W sportach zespołowych Polacy tylko raz zdobyli mistrzostwo świata. Dokonali tego siatkarze w 1974 roku. Tamtą drużynę, która dwa lata później w Montrealu zdobyła także mistrzostwo olimpijskie, a oprócz tego pięciokrotnie była wicemistrzem Europy, trenował niezwykły szkoleniowiec, Jerzy Hubert Wagner. Powszechnie uznawano go za głównego twórcę sukcesów. O stylu jego pracy wszystko mówi przydomek, jaki nadali mu zawodnicy: „Kat”. „Kat” Wagner wprowadził żelazną dyscyplinę i „katorżniczą” pracę na treningach.

Obecny szkoleniowiec reprezentacji Raúl Lozano nie wygląda na kata. W Argentynie nazywano go „Chichi” – maleńki. Niewysoki (164 cm wzrostu), o dobrotliwej twarzy, cieszy się jednak wielkim autorytetem u zawodników. Już w pierwszym roku pracy z kadrą (jest selekcjonerem Polski od 2005 roku) nie zawahał się wyrzucić ze zgrupowania przed Mistrzostwami Europy trzech siatkarzy, którzy za późno wrócili do hotelu.

W kadrze obowiązuje drakoński regulamin: za każdą minutę spóźnienia na zajęcia – kara finansowa, podobnie za ubranie na trening innego stroju niż wyznaczy trener. W określonych godzinach na zgrupowaniu nie ma prawa zadzwonić telefon komórkowy żadnego z zawodników.

Typowy dzień reprezentanta Polski na zgrupowaniu wygląda następująco: pobudka, śniadanie, od 9 do 12 trening, o 12 odnowa biologiczna, masaże, o 13 obiad, od 14 do 16 odpoczynek. O 16 badania lekarskie, masaże, o 16.45 zbiórka i do 20 trening. – Potem kolacja i zawodnicy idą spać, bo są tak zmęczeni intensywnym treningiem – mówi Lozano.

Oczywiście autorytetu nie da się zbudować tylko surowością. Lozano jest przede wszystkim znakomitym trenerem, który wiele lat pracował w lidze włoskiej – najsilniejszej lidze świata. W 2004 roku uznany został jej najlepszym trenerem. Kilka lat prowadził także reprezentację Hiszpanii, która wcześniej nie miała żadnych sukcesów, a z Lozano doszła do piątego miejsca w Lidze Światowej.

Koszulki z numerem szesnastym
W zeszłym roku nasza drużyna zdobyła piąte miejsce w Mistrzostwach Europy. Przed wyjazdem do Japonii mówiono, że wielkim sukcesem byłoby powtórzenie tego wyniku. O medalu można było tylko pomarzyć. Polakom chyba pomogło, że nie byli faworytami. Grali znakomicie. – Są jak biało-czerwony walec – cieszył się Marek Karbarz, członek drużyny Wagnera z lat siedemdziesiątych.

Najsłabiej Polacy wypadli w finale. Być może dotarło do nich, jak wielkie nadzieje wzbudzili w całym kraju, i nie grali już „na luzie”. – Zostałem trenerem Polski, bo chcę zdobyć medal olimpijski – powiedział Raúl Lozano, gdy na początku 2005 roku obejmował posadę selekcjonera reprezentacji Polski. Widział, że nasi siatkarze mają ogromne możliwości. Od dawna już przecież w pojedynczych meczach potrafili stawić czoła najlepszym. W ważnych imprezach brakowało im jednak „mentalności zwycięzców”.

Wicemistrzostwo świata zdobyte w Japonii może okazać się pod tym względem przełomowe. Teraz nasi zawodnicy powinni uwierzyć w to, że mogą sięgać po tytuły mistrzowskie. Może uda się za dwa lata na olimpiadzie w Pekinie?

Polscy zawodnicy nie zapomnieli o koledze, któremu nie było dane uczestniczyć w tym wielkim triumfie. Jeden z najlepszych polskich siatkarzy, Arkadiusz Gołaś, zginął w zeszłym roku w wypadku samochodowym, w wieku zaledwie 24 lat. Odbierając srebrne medale, wszyscy ubrali koszulki z numerem szesnastym, który zawsze nosił Gołaś.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.