Zdrowie dla homoseksualisty

Przemysław Kucharczak

|

GN 40/2006

publikacja 27.09.2006 15:40

Był homoseksualistą, ale z tego wyszedł. Dzisiaj Alan Medinger skutecznie pomaga zmienić orientację innym homoseksualistom.

Alan Medinger z żoną Willi. Alan Medinger z żoną Willi.
Jecek Zawadzki

W zeszłym tygodniu ten Amerykanin gościł w Polsce. Jest nieco nieśmiałym człowiekiem, emerytowanym księgowym. Miał 13 lat, kiedy odbył pierwszy stosunek z innym chłopcem. To był jego o rok starszy sąsiad z przedmieścia Baltimore. A kiedy Medinger dorósł, często umawiał się na seks w gejowskich barach, odpowiadał na homoseksualne oferty w gazetach. Czuł, że brnie w grzech. Był w rozpaczy. Ale nie miał siły, żeby się uwolnić. A jednak ratunek w końcu nadszedł.

Gdzie jest tata?
Skąd u tego chłopaka z dobrego domu w ogóle wziął się homoseksualizm? Nikt go we wczesnym dzieciństwie seksualnie nie wykorzystał. A to czasem sprzyja kształtowaniu homoseksualnej orientacji. Rodzice byli chrześcijanami, on też był wierzący. Więc dlaczego mały Alan tak często chodził na siłownię do pobliskiej remizy, żeby gapić się na męskie muskuły? Dlaczego zafascynował się mężczyznami pod każdym względem, także erotycznym? – To miało związek z moim ojcem – kiwa głową Alan Medinger. Rozmawiamy z nim w Warszawie. – Ojciec był dobrym człowiekiem. Ale chorował na ciężką depresję. Bywał w szpitalu psychiatrycznym. Ledwo radził sobie w życiu. Więc nie odgrywał też roli ojca, czego wtedy tak bardzo potrzebowałem – mówi. Jego rodzice woleli, żeby urodziła się im córeczka. – Starszy brat był sprawniejszy fizycznie i o wiele lepiej pasował do chłopięcego modelu niż ja, toteż jakoś się utarło, że on był „tatusia”, a ja „mamusi” – wspomina Medinger.

Pragnął męskości
U lesbijek przyczyny homoseksualizmu są bardziej zróżnicowane. U mężczyzn jego najważniejszym powodem jest brak dobrych więzi z ojcem. Na to nakładają się inne przyczyny. Ale brak miłości ojca wraca w opowieściach homoseksualnych mężczyzn jak refren. Po latach Alan napisał: „Czasem najbardziej rozwiązły gej, jakiego możecie sobie wyobrazić, mówił do mnie: Nie szukałem seksu, chciałem, by kochał mnie jakiś mężczyzna. U wielu homoseksualnych mężczyzn obecna jest tęsknota za męskością, której, ich zdaniem, nigdy nie osiągną, oraz tęsknota za ojcowską miłością, której nigdy nie czuli”. – A więc temu, że syn został gejem, zawsze jest winny jego ojciec? – pytam. – O nie, niekoniecznie! – zaprzecza żywo Alan. – Czasem bardzo wrażliwemu chłopcu tylko wydaje się, że ojciec go odrzuca. I to wystarczy – mówi.
Według niego, homoseksualista, żeby wyleczyć się ze swojej skłonności, powinien spróbować zrozumieć, skąd się wzięła. A potem przebaczyć wszystkim, którzy go w dzieciństwie skrzywdzili. Nawet człowiekowi, który go być może wykorzystał. Może też swoim rodzicom. Dopiero wtedy można zrobić kolejne kroki ku zdrowiu.

Ojciec Alana w najtrudniejszym okresie dużo pił i urządzał żonie awantury. Mały Alan słuchał kłótni rodziców przez ścianę, leżąc w łóżku. Powtarzał sobie: „Nigdy mnie nie skrzywdzą! Nikomu nie uda się mnie skrzywdzić!”. Zaczął w sobie budować barierę przed innymi ludźmi. A izolacja sprzyja uciekaniu w homoseksualizm.

Jeśli chłopak ma bardziej przebojową osobowość, to mimo braku więzi z ojcem, nie wpadnie w homoseksualizm. Energicznie wkroczy w męski świat swoich rówieśników i dobrze się w nim odnajdzie. Gorzej, jeśli chłopak jest nieśmiały i źle radzi sobie ze sportem. Wtedy patrzy na innych chłopców jakby z zewnątrz. Bardzo chce być taki jak oni. Ale myśli też, że nigdy mu się nie uda osiągnąć takiej męskości. – Skupiliśmy więc uwagę na męskości innych. Chcieliśmy ich męskości, a to pragnienie nabrało cech seksualnych – mówi Medinger o doświadczeniu homoseksualistów.

Dziwne badania
Medinger przypomina, że nawet maleńkie dzieci potrzebują kontaktu z ojcem. Niemowlak jeszcze nie wie, że jest odrębną istotą. Dużo czasu mija, zanim zauważy, że ono i mama to jednak nie jest ta sama osoba. Wtedy dziecko zaczyna szukać odpowiedzi, kim tak naprawdę jest. – Jeśli w pobliżu jest ojciec i jego obecność jest odczuwalna w życiu dziecka, mały chłopiec myśli: „Właśnie taki chcę być” – komentuje Medinger. I wspomina, jak jego syn Stephen w wieku pięciu lat napinał mięśnie. – Chciał, bym ich dotknął. Wtedy ja ściskałem jego ramię i mówiłem: Niesamowite! Siła fizyczna była dla niego cechą męskości, a więc chciał, bym powiedział mu, że jest silny – wspomina Alan.

Od ojca chłopcy uczą się męskich cech: współzawodnictwa, chęci wyróżnienia się, bycia przywódcą. Później te cechy przechodzą próbę i zwykle się umacniają w kontakcie z rówieśnikami. – Po tym, jak doświadczyli miłości ze strony swoich ojców, chłopcy ci czują w okresie dojrzewania pociąg do tych, które są inne: do dziewcząt – sądzi Alan. – Wiele osób uważa, że przyciągamy się seksualnie przez różnice: podoba nam się u innych to, czego sami nie mamy – mówi.

Środowiska gejowskie twierdzą, że to wszystko nie tak, a homoseksualizm jest wrodzony. Medinger jest zdecydowanie innego zdania. – Niektórzy homoseksualiści tak myślą, bo odczuwanie pociągu do tej samej płci często się zaczyna bardzo wcześnie. Więc wydaje im się, że zawsze tacy byli. Ale to nieprawda – mówi. – Badania, które miały udowodnić, że homoseksualizm jest wrodzony, okazały się niewiarygodne. Naukowcy zrobili w nich poważne błędy. Ich wyniku, że homoseksualizm jest wrodzony, nie udało się powtórzyć – wyjaśnia.

Ratunek w terapii
Kiedy Alan poszedł na studia, zerwał z homoseksualnym seksem. Choć męskie ciało nadal mu się podobało. Żył w strachu, że koledzy odkryją jego upodobania. Wreszcie ożenił się z piękną Willi. Urodziły im się dwie córki. Mimo to po pięciu latach małżeństwa Alan... wrócił do seksu z mężczyznami. Prowadził podwójne życie: był skarbnikiem parafii anglikańskiej, a jednocześnie szukał przygód w gejowskich barach. Przez ostatnie dwa lata homoseksualnej aktywności przestał być zdolny do współżycia ze swoją żoną. Widział, jak życie mu się rozpada, cierpiał, ale nie umiał z tym zerwać. – Prosiłem Boga, by uwolnił mnie od homoseksualizmu. Ale modliłem się tak, jak czyniłem większość rzeczy: bez głębszego zaangażowania – wspomina. Wyobrażał sobie, że nawet, jeśli Bóg da mu więcej siły, to będzie musiał do końca życia „wytrzymać” z zaciśniętymi zębami. I to przerażało go jeszcze bardziej...

Na szczęście modliła się też Willi wraz z jej grupą modlitewną. Cud nastąpił, gdy Alan dał się wyciągnąć koledze z pracy na spotkanie modlitewne w katolickiej grupie charyzmatycznej. – Kiedy dwieście ludzi modliło się głośno, powiedziałem: „Boże, poddaję się. Moje życie to zupełny chaos. Już nad nim nie panuję. Wszystko mi jedno, co z nim zrobisz. Weź je w swoje ręce”. I Bóg to zrobił – wspomina.

Alan jest jednym z niewielu homoseksualistów, którzy zostali nagle uzdrowieni z seksualnego pociągu do mężczyzn. Żonie nie było łatwo, jednak w końcu mu przebaczyła. Urodził im się syn. Mimo uzdrowienia ze skłonności, Alan jeszcze długo uczył się bycia prawdziwym mężczyzną. Mówi, że jego męska dojrzałość była wtedy zatrzymana na etapie ośmiolatka. Dziś Alan pomaga innym homoseksualistom. Podejrzewa, że Pan Bóg miał jakiś plan w związku z jego uzdrowieniem. I w tym, że na początku lat 70. nagle, niezależnie od siebie, w różnych częściach świata, wyleczeni homoseksualiści założyli chrześcijańskie duszpasterstwa. Medinger stworzył w Ameryce duszpasterstwo i ośrodek „Regeneration”. Prowadzi dla homoseksualistów terapię. – Oni cierpią. Często nikomu z zewnątrz o tym nie mówią. Kiedyś przyjechał do nas duchowny z Kościoła baptystów, który przez wiele lat miał stosunki z męskimi prostytutkami. Ale przed innymi ludźmi milczał. Desperacja przywiodła go do nas. I samo wyznanie winy przełamało moc tego grzechu. Wyzdrowiał – mówi.

Inni potrzebują dłuższej terapii. Jednak od 40 do 60 procent ludzi, którzy trafiają do „Regeneration”, zostaje całkiem wyleczonych. – To wynik znacznie lepszy niż te osiągane w większości programów antyalkoholowych czy antynarkotykowych, wliczając w to Anonimowych Alkoholików – mówi Medinger.
Jego działalność oczywiście doprowadza do furii środowiska gejowskie. Geje hałaśliwie żądają dla siebie prawa do małżeństw i adopcji dzieci. Sama informacja, że ich skłonność da się wyleczyć, jest więc dla nich szalenie niewygodna. Większość zachodnich mediów woli rozmawiać z nimi niż z Medingerem.

125 ośrodków
Wielu wyleczonych homoseksualistów zakłada później szczęśliwe rodziny. Niektórzy są uwolnieni od homoseksualnego pociągu zupełnie, inni w znacznym stopniu. – Ich odczucia można porównać do myśli, jakie ma wierny heteroseksualny mąż, gdy patrzy na szczególnie piękną kobietę – tłumaczy Alan.
W USA i Kanadzie jest aż 125 ośrodków, które pomagają wyleczyć się z homoseksualnych skłonności. Medinger rozmawiał o nich w Warszawie z psychologami chrześcijańskimi. – A ile takich ośrodków jest w Polsce? – zapytał nagle. – Jeden, w Lublinie – odpowiedzieli psychologowie. Na twarzy Alana Medingera odbiło się zdziwienie. – Jest mi smutno... To ważne, żeby Kościół objął opieką ludzi o skłonnościach homoseksualnych. Przyjechałem tu po to, żeby was do tego zachęcić – powiedział.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.