Mozaika poplamiona krwią

Stanisław Guliński, arabista, był tłumaczem polskich żołnierzy uczestniczących w misji w Iraku

|

GN 27/2006

publikacja 29.06.2006 11:45

Irak to mozaika, ostatnio mocno poplamiona krwią. Jednak motywy działań Irakijczyków i ich uwarunkowania, choć czasem okrutne, nie są niezrozumiałe. Trwająca wojna domowa zaostrzyła tylko istniejące od wieków animozje i podziały, składające się na tę mozaikę.

Mozaika poplamiona krwią 90 procent akcji zbrojnych przeciwko Amerykanom oraz nowej armii irackiej przeprowadzają sunnici. Oni stracili najwięcej w wyniku amerykańskiej interwencji. Sunnitą jest Saddam Husajn fot. EAST NEWS/afp/JOSEPH BARRAK

Nie ma krajów mniej lub bardziej skomplikowanych. Są tylko takie, które znamy lepiej, i takie, które znamy gorzej. Z Irakiem nie jest inaczej. Państwo Irak pojawiło się dopiero w 1932 roku. Wcześniej „Irak” był nazwą krainy geograficznej rządzonej przez wielonarodowe imperia Persów, Arabów czy Turków. Samo słowo oznacza po arabsku zielony pas ziemi ciągnący się wzdłuż życiodajnej rzeki. W starożytności ziemia „dwóch rzek” była świadkiem powstania i upadku potęg Akadu, Sumeru, Babilonu i Asyrii. Stąd, z chaldejskiego Ur, wyszedł Abraham, ojciec trzech religii: judaizmu, chrześcijaństwa i islamu, który nazywa go „przyjacielem Boga”.

Tu miejscowi wskazują na groby: Jonasza – w Mosulu, niedaleko Niniwy, której lud wzywać miał do opamiętania, i Ezechiela w al-Kifl. Ten ostatni towarzyszył wypędzonym nad Eufrat Żydom w niewoli babilońskiej. W naszym języku dwie wychodzące już z obiegu nazwy wyrobów wspominają nazwy irackich miast, skąd ongiś były sprowadzane: zakrzywiona szabla orientalna popularna wśród polskiej szlachty to wszak „karabela” z Karbali, a lekka i powłóczysta tkanina jedwabna używana do wyrobu ubrań kobiecych – to „muślin” z Mosulu. Jakie są najważniejsze elementy irackiej mozaiki?

Arabowie szyici
Prorok Mahomet umierając w 632 roku po Chrystusie nie wyznaczył jasno swojego następcy (kalifa). Młoda gmina muzułmańska podzieliła się na dwa stronnictwa. Część opowiedziała się za wyborem następcy w drodze konsultacji – i ci ostatecznie przeważyli, obierając kolejno Abu Bakra, Omara i Osmana na politycznych i religijnych przywódców, kalifów rosnącego w zawrotnym tempie imperium islamu. Jednak znacząca opozycja twierdziła, iż kalifem może być tylko członek rodu Mahometa, a konkretnie jego ukochany kuzyn i mąż córki Proroka, Fatimy – Ali.

61 lat po śmierci Mahometa, syn Alego – Husajn – gotował się pod iracką Karbalą do ostatniej walki z przeważającymi siłami kalifa Damaszku, którego uważał za uzurpatora. U boku Husajna byli ludzie, którzy wywalczyli wcześniej kalifat dla Alego. Po tragicznej śmierci Alego w zamachu w Kufie oni, protoplaści szyitów (szi’at Ali – to po arabsku „stronnictwo Alego”), walczyli teraz za jego syna. Ich walka i męczeństwo stały się kamieniem węgielnym ruchu szyickiego. Do sanktuarium Husajna w Karbali na święto Aszury co roku ściągają miliony pielgrzymów z Iraku, Iranu, Libanu, Bahrajnu i innych miejsc na świecie, gdzie żyją szyici stanowiący do 15 proc. wszystkich muzułmanów świata.

Z krótkimi przerwami aż do niedawna szyici byli w Iraku, gdzie ich ruch powstał, obywatelami drugiej kategorii. Pod rządami sunnity Saddama Husajna z podziwem spoglądali na pobliski Iran, w którym ich współwyznawcy obalili w 1979 roku świeckie rządy szacha. Jednocześnie służyli ofiarnie w armii swojego kraju, walczącej 8 długich lat z irańskimi szyitami, których tak podziwiali. W obecnym Iraku szyici stanowią około 60 proc. ludności. Premierem kraju jest szyita – Nuri al-Maliki. Główne partie polityczne to Najwyższa Rada Rewolucji Islamskiej w Iraku, której trzon po obaleniu Saddama Husajna wrócił z wychodźstwa w Iranie, oraz ad-Da’wa ( „misja”) – która w 2003 roku wyszła z konspiracji. Nowa armia i policja iracka są tworzone w dużej mierze na podstawie szyickiej milicji Badr. Życzliwym okiem na nowe irackie władze spogląda więc światowy lider polityczny szyizmu – Iran. Tymczasem – paradoksalnie – szyici swą świeżą władzę w Iraku zawdzięczają przecież zażartemu wrogowi Iranu – USA. Dla większości krajów arabskich (gdzie dominują sunnici) szyickie rządy w Bagdadzie oznaczają władzę heretyków, agentów Iranu i jednocześnie pupili Ameryki. Najwyższym autorytetem religijnym szyitów są ajatollahowie, traktowani jak żywe „znaki Boga” na ziemi. Największą popularnością w Iraku cieszy się umiarkowany as-Sistani.

Arabowie sunnici
90 procent akcji zbrojnych przeciwko nowej irackiej armii i policji, Amerykanom i ich sprzymierzeńcom ma miejsce na terenach zamieszkanych przez Arabów sunnitów lub w wielkich miastach o mieszanej ludności, jak Bagdad czy Kirkuk. Choć Arabem sunnitą jest tylko co piąty Irakijczyk, byli oni do niedawna nieproporcjonalnie silnie reprezentowani we władzach kraju, armii, policji i tajnych służbach. Zaś w obrębie samych sunnitów szczególnie uprzywilejowane były grupy plemienne, wywodzące się z miasta Tikrit i jego okolic. Stamtąd pochodzi Saddam Husajn. Tu też urodził się w 1138 roku pogromca krzyżowców – Saladyn. Zrównywanie obydwu przywódców było ulubionym chwytem propagandy reżimu Saddama.

Choć Irak słynie z gigantycznych złóż ropy naftowej, to największe jej zagłębia znajdują się na terenach zamieszkanych przez szyitów i Kurdów. Ci ostatni domagają się przekształcenia kraju w federację. Wtedy sunnici mogą stracić coś więcej niż władzę, mimo że Saddam Husajn, przewidując taką sytuację, umieścił dla równowagi największe rafinerie na terenach sunnickich. Mają więc o co walczyć. W razie podziału kraju na sfederowane regiony zostanie im w dużej mierze pozbawiona bogactw pustynia.

Sunnici to około 85 proc. wszystkich muzułmanów świata. W Iraku (a także w Iranie, Bahrajnie i Libanie) są jednak nietypowo mniejszością. Sami nazywają się „ludźmi tradycji” (sunna) Mahometa, lecz nie uznają szyickich pretensji, by potomkowie Proroka z linii jego kuzyna Alego i jego żony Fatimy przewodzili muzułmanom.

Od tego czasu w walkach między sunnitami i szyitami przelano wiele krwi. Nawet niedawna wojna iracko-irańska (1980–88) toczona była pod hasłami wzajemnej świętej wojny – dżihadu, gdyż obie grupy zarzucają sobie odstępstwo od wiary.

Kurdowie
W przeciwieństwie do dwóch poprzednich grup, dla Kurdów ważna jest przede wszystkim ich tożsamość etniczna. Choć ogromna większość z nich to również muzułmanie sunnici, można wśród nich znaleźć także szyitów, chrześcijan oraz przedstawicieli drobniejszych, lokalnych religii (np. jezydów – nazywanych niesłusznie islamskimi satanistami), a także członków potężnych muzułmańskich bractw mistycznych. Tymczasem na irackiej scenie politycznej Kurdowie słyną raczej z wyjątkowego sekularyzmu i zdecydowanie opierali się odwołaniom nowej konstytucji do islamu. W przeciwieństwie do Arabów Semitów, Kurdowie są – jak i my – Indoeuropejczykami. Widoczne jest to m.in. w ich języku, np. 5 to „pencz”, a 6 – „szesz”.

Tylko pod amerykańskim naciskiem Kurdowie powstrzymują się przed otwartym żądaniem oderwania się od Iraku i domagają się przynajmniej daleko posuniętej autonomii. Choć stanowią zaledwie 15 proc. ludności, po upadku Saddama zdołali sobie w Iraku wywalczyć pozycję, o jakiej ich rodacy w Turcji (15 milionów), w Iranie (5 milionów), czy w Syrii (1,5 milionów) mogą tylko pomarzyć. Nic dziwnego, że wymienione kraje podejrzliwie patrzą na rosnącą samodzielność irackich Kurdów, którzy mają własną 40-tysięczną armię peszmergów („idący na śmierć”), osobny parlament i rząd regionalny. Kurdowie otrzymali m.in. stanowiska prezydenta Iraku (Dżalal Talabani) i ministra spraw zagranicznych (Hoszjar Zibari). Kurdowie żądają przyłączenia do swojego terytorium autonomicznego miasta Kirkuk, dosłownie leżącego na ropie naftowej. Saddam Husajn wypędził z niego dziesiątki tysięcy Kurdów i osiedlił „swoich” sunnitów.

Chrześcijanie
Chrześcijanie prawdopodobnie stracili najwięcej na amerykańskiej interwencji w Iraku. Pod rządami reżimu Saddama Husajna byli lojalną mniejszością, którą nagradzano stanowiskami i względną swobodą, podczas gdy władze były zajęte raczej tłumieniem niezadowolenia Kurdów i szyitów. Teraz, w warunkach wojny domowej i z obcymi wojskami na irackiej ziemi, są łatwym celem zarówno dla węszących w nich zachodnią agenturę rebeliantów, jak i dla pospolitych bandytów. Żadna grupa ludności irackiej nie porzuca więc kraju tak chętnie i masowo jak chrześcijanie.

W 24-milionowym Iraku jest (a właściwie było przed wojną) około 700 tysięcy chrześcijan. To stanowi około 3 proc. ludności kraju. W grudniu 1972 roku rządząca wówczas świecka partia Ba’ath uznała 3 główne Kościoły chrześcijańskie za pełnoprawne mniejszości, którym konstytucja z 1970 roku przyznawała wolność wyznania i ochronę przed dyskryminacją. Przynajmniej teoretycznie. Te trzy główne Kościoły to: chaldejski, asyryjski i syryjski.

Przytłaczającą większość irackich chrześcijan stanowią Chaldejczycy. W chwili wkroczenia Amerykanów do Iraku ich liczbę szacowano na około 600 tysięcy. Wicepremier Iraku za czasów Saddama Husajna – Tarik Aziz, który tuż przed wojną próbował jej zapobiec, spotykając się w tej sprawie m.in. z Janem Pawłem II, jest jednym z najbardziej znanych Chaldejczyków. Obecnie wraz z innymi funkcjonariuszami obalonego reżimu oczekuje w więzieniu na proces.

Chaldejczycy od XVI wieku są w unii z Rzymem, choć historycznie wywodzą się od Kościoła nestoriańskiego. Nestorianie odłączyli się od Kościoła powszechnego po soborze w Efezie w 431 roku, który orzekł, że w Chrystusie są dwie natury, boska i ludzka, zjednoczone w jednej osobie. Nestoriusz, mnich, a następnie patriarcha Konstantynopola, utrzymywał, że w Chrystusie są dwie różne osoby, boska i ludzka. Wiernych nestoriańskiej doktrynie pozostało około 50 tysięcy członków Kościoła asyryjskiego.
Reszta chrześcijan należy do Kościołów: dwóch syryjskich (ortodoksyjnego – tzw. jakobickiego i katolickiego) i ormiańskich (podobny podział). Nieliczni rzymscy katolicy i protestanci są owocem misji działających w Iraku w okresie protektoratu brytyjskiego (1918–1932).

Wielu chrześcijan irackich wciąż posługuje się językiem Jezusa – aramejskim. W latach 70. publikowano dwujęzyczne, arabsko-aramejskie czasopisma kulturalne. Emitowano także programy telewizyjne i radiowe po aramejsku. Wojna iracko-irańska, późniejsze embargo nałożone na Irak po ataku na Kuwejt i ostatnie cierpienia wojny domowej spowodowały, iż około 500 tysięcy chrześcijan opuściło Irak od początku lat 80. ubiegłego wieku.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.