Przystanek św. Barbara

ks. Tomasz Jaklewicz

|

GN 50/2005

publikacja 07.12.2005 09:01

Przystanek św. BarbaraW Katowicach poświęcono kaplicę tuż obok wielkiego centrum handlowego Silesia City Center. – To przyzwolenie Kościoła na handel w niedzielę – twierdzą sceptycy. – To odważne wejście Kościoła na współczesny areopag – przekonują pomysłodawcy.

Przystanek św. Barbara Poświęcenie kaplicy zgromadziło sporo ludzi. Ołtarzyk św. Barbary ze starej kopalni powrócił na swoje dawne miejsce. Henryk Przondziono

Pierwsza Msza święta w przededniu Barbórki, połączona z poświęceniem kaplicy, zgromadziła nie tylko oficjeli. Przybyło sporo ludzi, tak że nie wszyscy mogli wejść do środka. Przeważali emeryci mieszkający w pobliżu. Grała górnicza orkiestra. Były dzieci w strojach regionalnych. – Wczoraj była w tym miejscu kopalnia, teraz jest nowoczesne centrum, nie wiemy, co będzie jutro. Jedno jest pewne – w tym miejscu Chrystus był, jest i będzie ze swoim ludem. Jak niegdyś górnikom zagubionym w ciemnościach kopalni, tak teraz zgubionym w supermarketowych korytarzach będzie wskazywał drogę – mówił w homilii ks. Arkadiusz Wuwer.

– Nasza dzielnica zmieniła się nie do poznania. Cieszymy się, że jest tutaj kaplica. Nie widzimy w tym nic niestosownego. Parafianie, którzy zostali odcięci od swojej światyni nową Trasą Średnicową, teraz będą mieli bliżej do kościoła – mówią zgodnie Maria i Norbert Meskowie.

Silesia City Center, gigantyczny hipermarket, wyrósł na terenie dawnej kopalni „Eminencja”, przemianowanej po II wojnie na „Gottwald”, a później na „Kleofas”. Zbudowano go w rok. Jest tutaj ponad 200 sklepów, kilkadziesiąt restauracji, kawiarni, kino, parking. Głównym inwestorem jest firma TriGránit, własność węgierskiego przedsiębiorcy Sándora Demjána. Część budynków po starej kopalni została zachowana. Nad centrum góruje stara wieża wyciągowa szybu „Jerzy”. Budynek z czerwonej cegły, w którym niegdyś stała maszyna wyciągowa, został przerobiony na kaplicę pod wezwaniem św. Barbary. Pomieści około 100 osób. W prezbiterium umieszczono odnowiony ołtarzyk św. Barbary, stojący niegdyś w budynku dyrekcji kopalni. Kaplica została przekazana do użytkowania przez pobliską parafię śś. Jana i Pawła w Katowicach Dębie.

Kaplica nie w…, ale obok
O kaplicy było głośno już rok temu, kiedy inwestorzy zwrócili się do arcybiskupa katowickiego Damiana Zimonia z propozycją jej budowy. Argumentowali, że centrum nie ma być zwykłym mega-hipermarketem, ale czymś w rodzaju miasta w mieście: z ulicami, placami, przy których znajdują się wszystkie elementy miejskiego życia, a więc handel, gastronomia, kultura, usługi, rozrywka, itd. Nie może więc zabraknąć kościoła. Tym bardziej że w planach właścicieli centrum jest budowa w bezpośrednim sąsiedztwie osiedla mieszkaniowego z ponad tysiącem mieszkań.

Pomysłodawcy powołali się także na tradycję miejsca. Ich ambicją jest łączenie lokalnej tradycji z nowoczesnością. Kaplica pod wezwaniem patronki górników ma być pomostem między historią a współczesnością. ­– Tradycyjna kultura górnicza, trwale wiążąca pracę z religijnością, obecna będzie odtąd w Silesia City Center także w wymiarze duchowym – zapisano w oficjalnej notce.
Wzgląd na przyszłych mieszkańców powstającego osiedla, szacunek inwestorów do lokalnej górniczej tradycji, do wiary i do roli Kościoła na Śląsku, wspieranie działalności charytatywnej – to wszystko wpłynęło na pozytywną decyzję władz kościelnych.

Prasowe tytuły w tonie sensacyjnym alarmowały o budowie „kaplicy w supermarkecie”. Prawda jest inna. Kaplica jest osobnym budynkiem, wyraźnie oddzielonym od przestrzeni handlowej, choć faktycznie pozostaje elementem centrum. Jest tu jakaś analogia między dawnym miejskim rynkiem, przy którym stały kościół, karczma, kramy i sklepy, toczyło się zwykłe życie.

Panu Bogu świeczkę…
Niektórzy duchowni, katoliccy publicyści, także zwykli ludzie zgłaszają wątpliwości. Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek – taki komentarz pojawił się w telewizyjnej relacji z poświęcenia. – Już sama obecność kaplicy w sąsiedztwie supermarketu w odbiorze wielu będzie cichym przyzwoleniem Kościoła na handel w niedzielę – ostrzegał na łamach „Więzi” (3/2005) ks. Andrzej Draguła, współtwórca ewangelizacyjnej akcji „Przystanek Jezus”. W podobnym tonie wypowiadał się Zbigniew Nosowski: – Owszem, Kościół powinien szukać ludzi tam, gdzie oni są… Z tego nie można jednak wyciągać wniosku, że miejscem modlitwy dla tych ludzi ma się stać świątynia konsumpcji („Wieź” 3/2005).

Abp Damian Zimoń i jego poprzednik bp Herbert Bednorz walkę o świętość niedzieli uczynili jednym ze swoich duszpasterskich priorytetów. Powstało wtedy hasło: „Niedziela jest Boża i nasza”. W czasach komuny chodziło o sprzeciw wobec przymusu pracy w niedzielę. Dzisiaj pole walki o świętość dnia Pańskiego przeniosło się z kopalń i fabryk do nowoczesnych targowisk. Supermarkety w Polsce przestały pełnić rolę czysto użytkową, miejsca robienia zakupów. Stały się czymś więcej. Miejscem wypoczynku, rozrywki, spędzania wolnego czasu, także niedzieli. Niewątpliwie cała branża handlowo-reklamowa posługuje się stylistyką odwołującą się do skojarzeń religijnych. Konsumpcjonizm jako nowa religia, supermarkety jako sanktuaria, które najchętniej odwiedza się właśnie w niedzielę. Trudno nie dostrzegać tych tendencji.

W sferze nauczania sprawa jest jasna. Kościół jest przeciwny handlowaniu w niedzielę, uważa, że to narusza jej świętość. Otwarte pozostaje pytanie o sposób docierania z tą prawdą do ludzi. Grzmienie z ambony przeciwko buszującym w niedzielę po supermarketach jest mało skuteczne. Chodzi raczej o wskazanie praktycznych wzorów godziwego niedzielnego wypoczynku. Dobra Nowina nie składa się tylko ze sprzeciwu wobec zła, jej istotą pozostaje przesłanie pozytywne: „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił!”. Czy jednak Kościół ma pomysł, jak uczyć ludzi godziwego świętowania? Czy Eucharystia niedzielna jest przeżywana jako świętowanie czy tylko spełnianie obowiązku?

Wyobraźnia i odwaga
Czy kaplica w Silesia City Center oznacza kapitulację Kościoła, dostosowanie się do świata na warunkach, które on dyktuje? Można to tak odczytać. Można zupełnie inaczej: jako odważny krok Kościoła w stronę człowieka. Nie takiego, jakim być powinien, ale takiego, jakim jest.
Ks. Wuwer, wykładowca katolickiej nauki społecznej, broni tego pomysłu. – Kiedy wielcy śląscy przemysłowcy w XIX w. budowali robotnicze osiedla, takie jak Giszowiec czy Nikiszowiec, to stanowiły one samowystarczalne centra, w których ważnym elementem był kościół. Odgrywał on rolę integracyjną. Robotnik zawsze miał tu blisko do kościoła i do księdza. Może dlatego udało się zachować chrześcijańskie oblicze przemysłowego Śląska – przekonuje. I dodaje: – Z pewnością to projekt nowatorski, i jako taki będzie dyskutowany, ale wyobraźnia i odwaga duszpasterska to jedna z cech Kościoła na Śląsku.

Odwagi gratulował Kościołowi jeden z inwestorów, Australijczyk Simon Bayley. Powiedział też: – Kościół będzie częścią centrum i dzięki temu ma szansę być też częścią życia ludzi, którzy tu przychodzą.
Tego typu kaplica w Polsce jest czymś całkowicie nowym. Jest pewnym zaskoczeniem dla samego Kościoła, który nie ma, jak na razie, sprecyzowanej wizji swojej obecności w tym miejscu. Od pomysłu na ewangelizację zależy duszpasterskie powodzenie tego przedsięwzięcia. Na razie kaplica będzie częścią duszpasterstwa pobliskiej parafii. Będzie otwarta przez cały dzień. Jest w niej Najświętszy Sakrament. W określonych godzinach ma być okazja do spowiedzi. W niedzielę będzie tu tylko jedna Msza św., o godz. 8.30. Ta pora jest dogodna dla pracowników, którzy sami o to prosili. Centrum jest otwierane o godz. 10.00. Dynamiczny duszpasterz, z ewangelizacyjnym zacięciem i doświadczeniem miałby tu pole do popisu.

Stanisław Wawrzyńczyk przepracował w kopalni „Gottwald” 26 lat. Kiedy wychodził z kaplicy po jej poświęceniu, był wzruszony. – Dobrze, że miejsce po starej kopalni przestało być puste. Kaplica to dobry pomysł, ale coś tutaj powinno się dziać. Może coś dla górników, może jakieś kolędowanie, może coś dla młodzieży. Tylu młodych się tu kręci, to może wstąpią do tego kościółka na chwilę, choćby z ciekawości. A jeśli wstąpią, to jest nadzieja na ciąg dalszy. „Przystanek św. Barbara” ruszył. Poczekajmy spokojnie na owoce.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.