Porozmawiałem w Tarnowie

Tomasz Rożek

|

GN 23/2022

Dwa tygodnie temu byłem na jubileuszowym spotkaniu Tarnowskiej Ligi Debatanckiej. Mówić zaczynamy dosyć wcześnie, ale rozmawiać uczymy się całe życie.

Porozmawiałem w Tarnowie

Rozmawiać, czyli z szacunkiem wymieniać się argumentami, ale także słuchać argumentów drugiej strony. Tylko w ten sposób można coś wybudować, tylko w ten sposób można się czegoś nauczyć. Z krzykliwego monologu albo jeszcze gorzej – z krzykliwych monologów, prowadzonych równocześnie i nakładających się na siebie, nic nie wynika. A czy nie tak właśnie wygląda spora część publicznych wystąpień?

W Tarnowie dwie drużyny debatowały nad tym, czy państwo powinno wziąć na siebie koszty upowszechniania nauki, nawet gdyby miało to oznaczać ograniczenie finansowania badań naukowych. Debata była prowadzona w stylu oksfordzkim, ale to, jakie są jej zasady i jaka jest teza, nad którą debatanci dyskutują, jest sprawą drugorzędną. Do tego stopnia drugorzędną, że drużyny losują, po której stronie się znajdą. Tutaj liczą się umiejętności przekonywania, konstruowania wypowiedzi, panowania nad językiem, a nawet mową ciała. Ważne są także refleks, umiejętność kontrargumentowania i zbijania argumentów. Tego nie da się skutecznie robić bez słuchania się nawzajem. Konieczna jest także dyscyplina czasowa, bo wypowiedzi muszą mieć ściśle określoną długość. W końcu niezmiernie istotne jest posługiwanie się faktami i sprawdzonymi, zweryfikowanymi źródłami. Tzw. wrzucenie fejka to oddanie pola, bo przygotowana do dyskusji druga strona najpewniej go wychwyci i wykorzysta na swoją korzyść fakt posługiwania się niesprawdzonymi informacjami. Tego wszystkiego nie nauczymy się sami. Sztuki dyskusji powinna uczyć szkoła (np. regularnie prowadząc debaty czy panele dyskusyjne), ale przede wszystkim uczyć powinien dom. To trudna sztuka, wiem to z ojcowskiego doświadczenia, ale myślę, że warto ten trud ponieść.

A co do tarnowskiej debaty – tak, uważam, że państwo powinno wziąć na siebie obowiązek upowszechniania badań naukowych, nawet gdyby to miało oznaczać mniej pieniędzy na uprawianie nauki jako takiej. Uważam, że powinno to być traktowane jako rodzaj inwestycji. Bez zaciekawiania nauką młodych ludzi nie będzie komu uprawiać nauki w przyszłości. Bez upowszechniania tego, co robią naukowcy i jak działa nauka wśród dorosłych, nieświadome społeczeństwo łatwo daje się manipulować wszelkiej maści hochsztaplerom. Państwo ma interes w tym, by młodzi chcieli się uczyć, a starsi byli świadomi rzeczywistości, która ich otacza. A organizatorom Tarnowskiej Ligi Debatanckiej dziękuję. Robicie ważną rzecz.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.