Wypędzeni bez kościoła

ks. Artur Stopka

|

GN 35/2005

publikacja 23.08.2005 11:02

Siedzibą Centrum przeciwko Wypędzeniom będzie katolicki kościół św. Michała w Berlinie – jako pewną wiadomość podały polskie media dokładnie w połowie sierpnia. Czy to znaczy, że Kościół katolicki w Niemczech poparł inicjatywę, której zdecydowanie sprzeciwia się Polska?

Wypędzeni bez kościoła Siedzibą Centrum przeciwko Wypędzeniom będzie katolicki kościół św. Michała w Berlinie. PAP/Iwona Zakrzewska-Lepiarz

Jedna z polskich gazet skomentowała tę informację sformułowaniem: „O krok od profanacji”. Inne zareagowały mniej ostro, ale bez przychylności. Pomysł negatywnie skomentował przewodniczący Komisji Episkopatu Polski ds. kontaktów z Episkopatem Niemiec abp Henryk Muszyński.

Jego zdaniem, umieszczenie Centrum w kościele nie jest dobrym pomysłem, a cała idea prezentowana przez Erikę Steinbach nie służy polsko-niemieckiemu pojednaniu, bowiem szefowa Niemieckiego Związku Wypędzonych chce uczcić przede wszystkim tylko niemieckich wypędzonych. „Zanim takie Centrum powstanie, trzeba dokładnie uzgodnić jego założenia, bowiem powinno ono jednoczyć narody, a nie dzielić” – powiedział abp Muszyński. Natomiast E. Steinbach zapewniała, że ulokowanie Centrum w kościele jest znakiem pojednania. „Chodzi o to, byśmy mogli się tam wspólnie modlić w duchu Ojcze nasz: »i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom«” – mówiła.

Kardynał stawia warunki
Pojawiło się pytanie: „Jak doszło do tego, że w toczącą się od miesięcy kontrowersję nagle został włączony Kościół katolicki?”. Zdaniem przewodniczącej Niemieckiego Związku Wypędzonych (BdV) i inicjatorki powstania Centrum, Eriki Steinbach, zarząd wspólnoty parafialnej, na której terenie znajduje się świątynia, jest gotów do zawarcia umowy. Dziennik „Berliner Zeitung” donosił, że proboszcz, ks. Alfons Kluck, przeprowadził już wstępne rozmowy. Rzecznik archidiecezji berlińskiej Stefan Foerner potwierdził fakt złożenia przez BdV oferty przejęcia zniszczonej w czasie wojny, pozbawionej dachu części kościoła. Propozycja jest obecnie rozpatrywana – powiedział. Zastrzegł, że decyzja jeszcze nie zapadła i zostanie podjęta z udziałem arcybiskupa Berlina, kard. Georga Sterzinsky’ego.

A co na to sam kardynał, urodzony w roku 1936 na Warmii i zmuszony do wyjazdu z całą rodziną zaraz po zakończeniu II wojny światowej? Zdystansował się, ale stanowczo nie odmówił. „Tak długo jak nie jest wystarczająco jasne, co się rozumie pod »Centrum przeciwko Wypędzeniom« i jak długo wokół powstania takiego centrum nie będzie społecznego konsensusu, nie możemy zgodzić się z planami Niemieckiego Związku Wypędzonych (BdV)” – powiedział 15 sierpnia. Jednak zdaniem Janusza Reitera, prezesa Centrum Stosunków Międzynarodowych, taka postawa kard. Sterzinsky’ego nie jest wyrazem poparcia przez Kościół inicjatywy E. Steinbach.

Kościół bez pieniędzy
Kościół św. Michała zbudowano w roku 1861. To jedna z dwóch świątyń katolickich wybudowanych w Berlinie od czasów reformacji. Naloty podczas II wojny światowej spowodowały, że zawaliła się nawa główna. Nie odbudowano jej do dziś. Obecnie jest tam ogród. Świątynia mieści się na granicy dzielnic Mitte i Kreuzberg. Wzniesiony w 1961 r. mur berliński, który przebiegał kilka metrów od głównego portalu świątyni, podzielił parafię na dwie części. Kościół znalazł się na terenie Berlina Wschodniego, należącego do NRD.

Obecnie nabożeństwa odbywają się w nawie bocznej. Niemiecki pisarz Theodor Fontane nazwał kościół św. Michała „najpiękniejszym kościołem Berlina”. E. Steinbach zapowiedziała, że jeśli umowa dojdzie do skutku, kościół zostanie odbudowany w swym pierwotnym kształcie.

W całej sprawie niebagatelną rolę odgrywają kwestie finansowe. Archidiecezja berlińska zmaga się z ogromnymi kłopotami materialnymi. Jej zadłużenie oceniano nawet na 150 milionów euro. Według innych danych, wynosi ono 80 milionów euro. Aby zdobyć fundusze na dalszą działalność, parafie sprzedają budynki kościelne. W Berlinie władze kościelne sprzedały już sześć świątyń. W zeszłym roku wielkie poruszenie wywołało sprzedanie kościoła św. Jana Kapistrana, w którym od ponad 20 lat gromadzili się polscy katolicy. Przeciwko tej sprzedaży w stanowczych słowach protestował polski Episkopat. Ostatecznie w listopadzie ubiegłego roku nowa siedziba Polskiej Misji Katolickiej w Berlinie mieści się przy kościele św. Jana. A archidiecezja berlińska nadal szuka sposobów, aby wydobyć się z problemów finansowych.

Bez zawłaszczania
J. Reiter nie spotkał się z wyrażaniem przez Kościoły w Niemczech (katolicki i luterański) oficjalnego stanowiska wobec zainicjowanego przez E. Steinbach Centrum przeciwko Wypędzeniom. Jego zdaniem, katolicy, podejmując decyzję o udostępnieniu na Centrum swojego obiektu, powinni rozważyć nie tylko korzyści finansowe, ale także jej reperkusje polityczne. J. Reiter jest przekonany, że nawet gdyby doszło do umieszczenia Centrum w kościele św. Michała, nie będzie to oznaczać zaangażowania Kościoła po stronie Niemieckiego Związku Wypędzonych.

Zwrócił też uwagę, że Polska powinna się kontrowersyjnym pomysłem E. Steinbach zająć o wiele wcześniej, niż to uczyniła. Inicjatywa nie zrodziła się w ubiegłym roku. Znana była już w roku 1999. „Wtedy można by nie dopuścić do podjęcia jej realizacji i zaproponować własne rozwiązania. Można byłoby również zainteresować problemem inne środowiska, na przykład żydowskie, które kwestia rewizji historii również dotyka” – powiedział „Gościowi” J. Reiter. Uważa on również, że zgłaszany ostatnio pomysł „europeizacji” Centrum nie jest dobry. Według J. Reitera, Niemcy zawłaszczyli pojęcie „wypędzenia”, chociaż zjawisko dotknęło w ubiegłym wieku wielu narodów, także Polaków. Na takie zawłaszczanie nie można się zgodzić.

Odmowa
E. Steinbach zapowiadała zorganizowanie w kościele św. Michała w Berlinie już jesienią bieżącego roku wystawy „Stulecie wypędzeń”. Rzecznik archidiecezji berlińskiej Stefan Foerner 17 sierpnia powiedział, że Kościół nie zamierza udostępniać swoich pomieszczeń na utworzenie stałego punktu informacyjnego „Centrum przeciw Wypędzeniom” ani zgadzać się na zorganizowanie w kościele św. Michała wystawy. Proboszcz parafii katedralnej, do której należy kościół św. Michała, Alfons Kluck, nie chciał się wypowiedzieć w tej sprawie. Nie ukrywał, że pieniądze z wynajmu pomieszczeń kościelnych dla fundacji mogłyby zasilić konto parafii. Jednak wszystko wskazuje na to, że kontrowersyjne Centrum jednak nie znajdzie się w budynku kościelnym. A być może – jak wskazuje J. Reiter, komentując zapowiedzi kandydatki na kanclerza Niemiec Angeli Merkel, iż rząd federalny nie wesprze budowy Centrum – w ogóle nie powstanie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.