Recepta na długowieczność

Piotr Legutko

|

GN 34/2005

publikacja 17.08.2005 11:18

W Polsce żyje się coraz dłużej, pod warunkiem, że żyje się dobrze. W porównaniu z 1990 rokiem przeżywamy średnio o 4 lata więcej. Jak zdobyć wiekowe gwarancje?

Recepta na długowieczność Marek Piekara

W Polsce żyje się coraz dłużej, pod warunkiem, że żyje się dobrze. W porównaniu z 1990 rokiem przeżywamy średnio o 4 lata więcej. Jak zdobyć wiekowe gwarancje?

Na początek statystyka. Według ekspertów Głównego Urzędu Statystycznego, średnia oczekiwana długość życia mężczyzn w Polsce wynosi 70 lat, kobiet zaś 79. Co prawda rekordzistki, Japonki, dożywają przeciętnie 86 wiosny, ale i tak mamy się z czego cieszyć. W porównaniu z rokiem 1990 trwanie życia wydłużyło się nam o 4 lata. I choć nadal wskaźniki te są gorsze od czołówki krajów europejskich, to do odrobienia mamy „tylko” kolejne cztery lata. Gorsza wiadomość jest taka, że długość życia jest w Polsce bardzo zróżnicowana, nie tylko w zależności od płci, także od miejsca zamieszkania, zamożności i wykształcenia.

Miasto lepsze niż wieś?
Chcesz żyć długo, szukaj miejsca bliżej natury, gdzie woda czysta, żywność zdrowa, a trawa wciąż zielona. Takie zalecenia wydają się w świetle danych GUS… mało warte. Otóż okazuje się, że w Polsce dłużej żyje się w mieście niż na wsi, a im większe miasto, tym lepiej. Czy to możliwe? Oczywiście statystykom nie należy do końca wierzyć (gdy wychodzimy na spacer z psem, to – statystycznie rzecz biorąc – mamy razem po trzy nogi), ale w tym wypadku trudno mówić o pomyłce.

– To, że w mieście żyje się dłużej niż na wsi, jest tylko na pozór zaskoczeniem – wyjaśnia Marta Smagacz, socjolog z UJ. – Po pierwsze, za mit trzeba uznać przekonanie, że świeże powietrze i czysta woda gwarantują długowieczność. Decydujące wskaźniki to dostęp do dobrej opieki zdrowotnej oraz świadomość, jaki tryb życia należy prowadzić. Ponieważ i dostęp do lekarza, i prozdrowotna świadomość w miastach są większe niż na wsi, trudno się dziwić statystykom.

Nie bez znaczenia dla wysokiej pozycji mieszkańców miast w tabelach długowieczności są także cywilizacyjne zmiany, jakie w nich zaszły. Klasycznym przykładem jest Kraków, gdzie w ciągu ostatnich 15 lat udało się zneutralizować praktycznie wszystkie przemysłowe zagrożenia, a nawet efekt niskiej emisji (masowa zamiana ogrzewania piecowego na elektryczne i gazowe).

Dobre miejsce
Oczywiście nie każde miasto w Polsce gwarantuje długie życie. Kraków, Warszawa, Wrocław, Poznań i Trójmiasto, jak najbardziej, ale już Łódź absolutnie nie. Tu ludzie żyją średnio aż o cztery lata krócej! Nie tylko ze względu na niższe dochody. – W przypadku Warszawy czy Wrocławia mamy do czynienia z czymś, co określa się „dobrym miejscem do życia”. Dobre miejsce to takie, które pozwala realizować nie tylko podstawowe, biologiczne potrzeby, ale także te wyższego rzędu: religijne, kulturalne, społeczne. W Krakowie ta oferta jest szczególnie bogata, co sprawia, że nawet gdy się już nie pracuje zawodowo, czas można spędzać w sposób pełny – mówi Marta Smagacz.

Dużo gorsza średnia życia występuje nie tylko w Łodzi, także w północnej i zachodniej Polsce. Jest to wciąż efekt powojennych migracji, wykorzenienia mieszkańców tamtych ziem, poczucia tymczasowości, pracy „nie na swoim”. Oczywiście zróżnicowanie regionalne z latami się zaciera, bo też i tu kolejne pokolenia zaczynają odnajdywać swoje „dobre miejsce” do życia. Ale demograficzna mapa kraju potwierdza także inne niepokojące hipotezy socjologów, związane z poziomem życia i wykształceniem. Nieprzypadkowo robotnicza Łódź i pozbawione pracy tereny popegeerowskie mają gorsze wskaźniki długowieczności niż Małopolska, przodująca w rankingach edukacyjnych.

Na własne życzenie
Trudno mówić o zaskoczeniu, można co najwyżej o wstydliwym problemie. Pisze się o nim niechętnie, bo nie wypada różnicować ludzi ze względu na wykształcenie. Ale z faktami trudno dyskutować. Badania przeprowadzone w końcu lat 90. pokazują, że osoby z niższych warstw społecznych nie tylko chorują częściej, ale równocześnie cierpią na kilka chorób. Z danych GUS wynika, że na osoby z wykształceniem podstawowym przypadały u nas średnio prawie trzy choroby przewlekłe, podczas gdy wśród osób z wykształceniem wyższym było ich o połowę mniej. Brak wykształcenia w polskich realiach to kilkakrotnie częściej występujące choroby stawów i nadciśnienie, tragiczny bilans stanu uzębienia, fatalna profilaktyka chorób nowotworowych. Ponieważ zazwyczaj poziom wykształcenia wiąże się z sytuacją materialną, mamy do czynienia ze sprzężeniem zwrotnym obu czynników.

Palenie papierosów, nadmierne picie alkoholu, niewłaściwe odżywianie, brak ruchu… To wszystko składa się na styl życia w drastyczny sposób zmniejszający jego długość. Na pozór wiemy o tym wszyscy, ale wielu Polaków nie ma zamiaru wyciągać właściwych wniosków. To właśnie miał na myśli kilka miesięcy temu wiceminister zdrowia, prof. Rafał Niżankowski, pisząc list do Komisji Europejskiej, polemizujący z hasłem „zdrowie dla wszystkich”. Za stwierdzenie, że zdrowia nie da się zagwarantować wszystkim, bo część osób świadomie działa na swoją zgubę, minister zapłacił stanowiskiem.

Konflikt ról
Kobiety (znów statystycznie rzecz biorąc) żyją w Polsce o dziewięć lat dłużej od mężczyzn, także dlatego, że zazwyczaj są lepiej wykształcone i prowadzą zdrowszy tryb życia. Mniej palą i piją, lepiej się odżywiają. I mniej stresują… ale to już zależy od miejsca zamieszkania. Jeśli jest to miasto, długość życia kobiet gwałtownie spada, do tego stopnia, że staje się krótsza od „męskiej przeciętnej”. Chłopcy urodzeni w 2004 roku mają szanse na najdłuższe życie w Krakowie.

– Mężczyźni żyją dłużej w mieście, bo kobiety mają tu do czynienia z poważnym konfliktem ról. Dalej są matkami, żonami, gospodyniami domowymi, a z drugiej strony stają się coraz bardziej aktywne zawodowo. Chęć pogodzenia ról kosztuje, odbija się na zdrowiu, co widać w statystykach – wyjaśnia Marta Smagacz.

W miastach na Śląsku kobiety mają szansę dożyć 78 lat, czyli o dwa i pół roku mniej niż kobiety z małopolskich wsi. Śląsk ma sytuację szczególną, bo tu mogą nakładać się wszystkie niekorzystne dla kobiet czynniki: stres w domu, pogarszająca się sytuacja materialna rodzin, konieczność odnalezienia się na rynku pracy. A także samotność, bo właśnie ich mężowie, Ślązacy, najczęściej wyjeżdżają za chlebem za granicę.

Nie tylko dieta
Co zatem składa się na polską receptę na długowieczność? – Przede wszystkim rozsądek i dbałość o własne zdrowie – podpowiada prof. Marek Pawlicki, wybitny onkolog. – Nie do przecenienia jest rola profilaktyki, regularnej samokontroli organizmu, przeprowadzania badań profilaktycznych. W USA znakomita skuteczność leczenia raka nie wynika z tego, że tamtejsi lekarze są lepsi, a medycyna stoi na wyższym poziomie. Tam po prostu nowotwory są wcześniej wykrywane, dzięki świadomości i wiedzy pacjentów – dodaje Pawlicki.

Tak więc medycyna to nie wszystko. Liczy się dobre miejsce do życia, dbałość o wykształcenie i sposób spędzania wolnego czasu. Długowieczność jest trudna do wyobrażenia tam, gdzie jest bieda, wysokie bezrobocie, nieodpowiednie warunki pracy czy degradacja środowiska naturalnego (już w mniejszym niż się myśli stopniu).
Dane GUS pokazały, że konkretne miejsce na mapie Polski ma relatywnie duży wpływ na długość życia jego mieszkańców. Środowisko społeczne znaczy dziś bardzo wiele, choć przecież nie przesądza ostatecznie o niczym. W każdym razie ważna jest nie tylko odpowiednia dieta, ale też samokształcenie, uczestnictwo w życiu społecznym i kulturalnym, możliwość bycia potrzebnym, bliskość drugiego człowieka.

– W tym przypadku można odwrócić popularne stwierdzenie: „cieszy się długim życiem” i powiedzieć: „długo żyje, bo się cieszy” – podsumowuje Marta Smagacz.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.