Proszę nie mówić: unieważnienie

ks. Artur Stopka

|

GN 28/2005

publikacja 05.07.2005 19:17

"Kościelny rozwód"? "Unieważnienie małżeństwa"? Bzdura. Nie ma czegoś takiego. Małżeństwo w Kościele katolickim jest nierozerwalne. Czasami jednak można uznać, że nie zostało zawarte. Nieprawdą jest również, że Benedykt XVI zaostrzył w tej kwestii kościelne prawo.

Proszę nie mówić: unieważnienie Wojciech Piątek

Tragiczną historię kobiety zmuszonej przez rodzinę do zawarcia małżeństwa z przyczyn ekonomicznych opowiada przykładowa „Skarga o orzeczenie nieważności małżeństwa”, zawarta w jednym z polskich podręczników prawa kanonicznego. „Do propozycji zawarcia tego związku od początku ustosunkowywałam się negatywnie, ponieważ Józefa N., starszego ode mnie o piętnaście lat, nie kochałam...” – pisze kobieta, która prosi o orzeczenie nieważności jej małżeństwa „z tytułu przymusu i bojaźni”. Inny przykład przedstawia sytuację, w której przyszły współmałżonek ukrył, że zażywa narkotyki. „Bezpośrednio po ślubie okazało się, że jest psychicznie niezdolny do przyjęcia na siebie jakichkolwiek obowiązków małżeńskich” – uzasadnia osoba składająca pismo. – „Do jego świadomości nigdy nie docierało, że założył własną rodzinę, wobec której ma obowiązki i że zobowiązał się do wspólnej troski o dobro małżeńskie”.

Pała dla gazety
„Benedykt XVI mówi stop »kościelnym rozwodom«. Majowa instrukcja Dignitas connubii (Godność małżeństwa) ma zatrzymać lawinę takich rozwodów”. Ten alarmistyczny tekst, wydrukowany w jednej z gazet, pod koniec czerwca powtórzyły niemal wszystkie polskie media. Problem w tym, że nawet zacytowane dwa zdania zawierają kilka bardzo poważnych błędów. W całym artykule było ich jeszcze więcej. Już w dniu opublikowania tekstu ocenę niedostateczną zaproponował autorowi rzecznik Episkopatu ks. Józef Kloch.

Nie Benedykt XVI jest autorem wspomnianej instrukcji, lecz watykańska komisja. Dokument został zaprezentowany 8 lutego, a nie w maju 2005 roku, i jego tekst zatwierdził jeszcze Jan Paweł II. A przede wszystkim nie mówi o żadnych „kościelnych rozwodach”, lecz o tym, jak pod względem procedury powinien przebiegać w kościelnym sądownictwie proces o uznanie nieważności małżeństwa.
Ks. prałat Stefan Kośnik, oficjał Sądu Metropolitalnego Warszawskiego, dziwi się próbom nagłaśniania przez media właśnie teraz dokumentu wydanego przez Stolicę Apostolską niemal pół roku temu. Zwraca też uwagę na błędną terminologię użytą przez autora, który mówi o rzekomo istniejącym w prawie kościelnym kanonie „dopuszczającym unieważnienie małżeństwa”. – Proszę nie mówić „unieważnienie” – akcentuje ks. Kośnik.

Ks. dr Marek Górka z Sądu Metropolitalnego w Katowicach potwierdza, że artykuł wywołał liczne telefony od ludzi zaniepokojonych wiadomością, że nowy Papież miałby chcieć utrudnić orzekanie nieważności małżeństwa.

Sprawiedliwość przed współczuciem
Instrukcja Dignitas connubii została ogłoszona niespełna dziesięć dni po dorocznym spotkaniu Jana Pawła II z Rotą Rzymską, czyli „trybunałem ustanowionym przez Biskupa Rzymskiego dla przyjmowania apelacji”. W czasie spotkania 29 stycznia Ojciec Święty przestrzegał, że „interesy indywidualne i zbiorowe mogą skłonić strony do uciekania się do kłamstwa, a nawet korupcji w celu osiągnięcia pozytywnego dla siebie orzeczenia”.

Jan Paweł II mówił, że zdarza się, że w procesach kanonicznych do głosu dochodzą „interesy nie mające na celu ustalenia prawdy”. Sygnalizował też, że „w imię rzekomych wymagań duszpasterskich pojawiły się głosy proponujące, aby uznać za nieważne związki całkowicie nieudane”. Ojciec Święty zaakcentował, że aby działać sprawiedliwie, nie można kierować się fałszywym współczuciem.

Kard. Julián Herranz, przewodniczący Papieskiej Rady Interpretacji Tekstów Prawnych, prezentując 8 lutego br. instrukcję Dignitas connubii, nazwał ją przewodnikiem w procesach kanonicznych o orzeczenie nieważności małżeństwa. Opinię tę potwierdza ks. Kośnik, który wbrew prasowym doniesieniom, że polscy prawnicy kościelni jej nie znają, już dawno zapoznał się z jej treścią.
Zdaniem ks. prał. Antoniego Stankiewicza, dziekana Roty Rzymskiej, dzięki instrukcji sędziowie kościelni, orzekający o nieważności małżeństwa, będą mieli „poczucie pewności, że tak właśnie należy postąpić”.

Według ks. Stankiewicza, instrukcja precyzuje między innymi, na czym polega niezdolność psychiczna, na którą często (odwołując się do kanonu 1095 KPK) powołują się osoby występujące o stwierdzenie, iż ich małżeństwo nie zostało ważnie zawarte. „To musi być poważna anomalia, a nie wada charakteru”, stwierdził dziekan Roty Rzymskiej.

Ostrożnie z kancelariami
Tendencje, o których mówił do prawników Roty Jan Paweł IImożna dostrzec także w Polsce. Pojawiają się kancelarie „prawno-kanoniczne”, które nastawione są przede wszystkim na prowadzenie spraw o uznanie nieważności małżeństwa przed sądami kościelnymi. „Twoje małżeństwo okazało się nieudane, zakończyło się rozwodem cywilnym, sprawdź czy zostało ważnie zawarte w świetle kodeksu prawa kanonicznego!” – zachęca w reklamie jedna z nich.

Sądy kościelne wzywają do ostrożności w korzystaniu z usług takich kancelarii. „Przestrzegamy P.T. Petentów przed szukaniem pomocy w sprawach o stwierdzenie nieważności małżeństwa u osób lub kancelarii adwokackich ogłaszających się w prasie lub za pośrednictwem Internetu. Osoby te nie mają żadnych uprawnień do występowania w sądach kościelnych jako adwokaci. W większości przypadków nie dysponują też one wystarczającą wiedzą z zakresu prawa kanonicznego” – można przeczytać na stronie internetowej krakowskiego Sądu Metropolitalnego. Jego oficjał, ks. dr Kazimierz Waliczek, nie waha się nazwać działalności niektórych z tych kancelarii oszustwem i naciąganiem.

Już kilka lat temu prasa pisała, że za usługi związane z przygotowaniem i przeprowadzeniem procesu o orzeczenie nieważności małżeństwa kancelarie żądają 5 tys. złotych.

„Gość” zadzwonił do jednej z „kancelarii prawno-kanonicznych”. Nie potwierdzono wymienionej sumy, dowiedzieliśmy się jednak, że pojedyncza porada kosztuje 200 złotych.

Tymczasem wszystkie sądy biskupie w Polsce prowadzą darmowe poradnictwo prawne. Istnieją również bezpłatne kościelne poradnie prawne, na przykład w parafii Mariackiej w Krakowie.


Przez dwie instancje
Ks. Stefan Kośnik uważa, że w stosunku do liczby rozwodów w Polsce liczba spraw o uznanie nieważności małżeństwa jest bardzo mała. Jego zdaniem, katolicy powinni dążyć do uporządkowania swoich spraw małżeńskich. Zgodnie z prawem kościelnym, zanim sprawa o uznanie nieważności sakramentalnego związku zostanie przyjęta, trzeba podjąć duszpasterskie działania zmierzające do tego, aby małżeństwo zostało uważnione i by strony wznowiły wspólne pożycie.

Sprawy nie są więc przyjmowane pochopnie. Jak wynika z dostępnych danych, większość przyjmowanych przez sądy kościelne spraw kończy się orzeczeniem nieważności. Na ogół nie są one również szczególnie długotrwałe. Chociaż każda sprawa musi przejść przez dwie instancje, jak się dowiedzieliśmy, najczęściej trwa to 1,5 roku lub dwa lata.

Planując wystąpienie o orzeczenie nieważności małżeństwa, można od razu zwrócić się do sądu biskupiego lub najpierw poradzić się w swojej parafii. Warto pamiętać o jednym: nigdy nie należy pytać, „jak uzyskać kościelny rozwód?” lub „jak unieważnić małżeństwo?”. Na takie pytania odpowiedź zawsze jest taka sama: „To niemożliwe”.

Najczęstsze powody orzekania nieważności małżeństwa
* Niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej. Chodzi o wszelkiego rodzaju patologie osobowości, począwszy od głębokiej niedojrzałości, skończywszy na alkoholizmie, narkomanii, uzależnieniach. Są to patologie tak zniekształcające osobowość, że człowiek nie jest w stanie wypełniać obowiązków małżeńskich i budować normalnej rodziny. Czasami ta przyczyna jest błędnie utożsamiana z niezgodnością charakterów, jak przy rozwodzie. Nie jest to jednak to samo. Nie chodzi o charakter człowieka, nad którym można pracować, lecz o defekty osobowości.

* Symulacja częściowa, polegająca na wykluczeniu którejś z istotnych cech małżeństwa, np. nierozerwalności, wierności, przyjęcia potomstwa.

* Rzadziej występuje symulacja całościowa, wykluczająca wszystkie cechy sakramentalnego związku małżeńskiego.

* Zdarza się, że małżeństwo zostaje uznane za nieważne z powodu przymusu lub podstępnego wprowadzenia w błąd (czyli oszukiwania w celu wyłudzenia zgody małżeńskiej) przy zawieraniu małżeństwa.


Ze statystyki sądów kościelnych
W roku 2002 (brak nowszych danych) w całym Kościele katolickim w trybunałach pierwszej instancji zakończono ponad 56 tys. spraw o orzeczenie nieważności małżeństwa. W przypadku 46 tys. z nich wydano takie orzeczenie. Ponad trzysta orzeczeń wydano w Afryce, prawie siedemset w Australii i Oceanii, ponad tysiąc pięćset w Azji, blisko 9 tys. w Europie, zaś najwięcej – bo ponad 36,5 tys. – w Ameryce (w tym prawie 31 tys. w Ameryce Północnej). Nikt nie prowadzi statystyki, ile takich spraw rozstrzyganych jest rocznie w całej Polsce. Do trybunału Roty Rzymskiej docierają w drugiej lub trzeciej instancji jedynie nieliczne, szczególnie skomplikowane sprawy małżeńskie. Jest ich około 150 rocznie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.