Allah nie znosi konkurencji

Wiesława Dąbrowska-Macura

|

GN 25/2005

publikacja 18.06.2005 07:50

Chrześcijanie mieszkający w krajach, gdzie religią dominującą jest islam nigdy nie byli bezpieczni. W ostatnich tygodniach akty przemocy wobec wyznawców Chrystusa nasiliły się.

Allah nie znosi konkurencji

Shamoun Babar był protestanckim pastorem. Od lat pomagał afgańskim uchodźcom koczującym w obozach na granicy między Pakistanem i Afganistanem. Został oskarżony o nawracanie wyznawców islamu na chrześcijaństwo, zasztyletowany, a potem dobity strzałem z pistoletu. Już po śmierci obcięto mu obie dłonie. Podobny los spotkał jego kierowcę.

Dożywocie za bluźnierstwo
W liczącym 155 milionów mieszkańców Pakistanie chrześcijanie stanowią około 2,5 proc. ludności. 95 procent mieszkańców to muzułmanie. Przemoc w imię religii jest tu bardzo częsta, a prześladowanie chrześcijan przez islamskich fundamentalistów nie ustaje od lat.

Od prawie dwudziestu lat w Pakistanie obowiązuje tzw. prawo o bluźnierstwie wobec Koranu i Mahometa. Znieważenie Koranu lub „świętego imienia Mahometa w słowach, na piśmie, czynem lub widocznym wyobrażeniem, włączając w to pośrednie lub bezpośrednie insynuacje” jest karane dożywotnim więzieniem lub śmiercią. W praktyce prawo to często bywa używane do prześladowania chrześcijan. W połowie maja pakistańscy biskupi ujawnili raport, z którego wynika, że z tego powodu do więzienia trafiło 80 chrześcijan, a sześciu wyznawców Chrystusa skazano na śmierć.

Księża na celowniku
Ataki na wyznawców Chrystusa są zjawiskiem powszechnym nie tylko w Pakistanie. Niebezpiecznie jest też w Indonezji, Jemenie, Somalii, Arabii Saudyjskiej i Bangladeszu. Od lat najgorsza sytuacja panuje w Sudanie. W tym afrykańskim kraju muzułmańska większość z północy próbuje narzucić swoją religię i wynikające z niej prawo chrześcijanom i animistom skupionym na południu. Dochodzi tu do niszczenia kościołów, wysiedlania chrześcijan w miejsca bezludne, w których trudno jest przeżyć, lub mordowania ich, nawet przez ukrzyżowanie.

Wielkim zagrożeniem stało się porywanie chrześcijan i sprzedawanie jako niewolników. Ostatnio nasiliło się nękanie duchownych przez sudańską policję. W ciągu miesiąca dwukrotnie trafił do aresztu ks. Peter Ayuong Maguin, wikariusz generalny archidiecezji w Chartumie. Oskarżono go o nadużycia gospodarcze, jednak przed sądem zarzutów nie potwierdzono. Metropolita w Chartumie, kard. Gabriel Zubeir Wako, uznał te incydenty za formę prześladowania religijnego.

Zemsta za Guantanamo
W Arabii Saudyjskiej nie istnieje ani jeden kościół, ani jedna kaplica chrześcijańska. Prawo zakazuje budowania tu niemuzułmańskich świątyń. Nie wolno też publicznie przyznawać się do innej niż islam religii, prowadzić katechezy czy wzywać do nawrócenia na chrześcijaństwo. Przestępstwem jest nawet noszenie krzyżyka. W Arabii Saudyjskiej nie pracują chrześcijańscy misjonarze. Oficjalnie w ogóle na ma tu chrześcijan. W rzeczywistości jednak około 800 tys. mieszkańców tego kraju potajemnie przyznaje się do wiary w Jezusa Chrystusa. Zazwyczaj są obywatelami innych państw. Nie mogą oni nie tylko publicznie wyznawać swojej wiary, ale nie wolno im nawet spotykać się na modlitwie czy katechezach w prywatnych domach. Przestępstwem jest już samo posiadanie Biblii, nie mówiąc o jej czytaniu.

Pod koniec kwietnia w Arabii Saudyjskiej zatrzymano 40 chrześcijan przyłapanych na modlitwie w prywatnym mieszkaniu. Kilka tygodni później siły bezpieczeństwa i muzułmańska policja religijna aresztowały w Rijadzie kolejnych kilkudziesięciu chrześcijan. To był odwet za profanację Koranu w amerykańskiej bazie wojskowej Guantanamo.

Organizacja walcząca o prawa człowieka o nazwie International Christian Concern ustaliła dane 46 z nich. Mówi się jednak, że w wyniku tej akcji mogło ucierpieć nawet sto osób. Odnotowano również przypadki torturowania aresztowanych i niszczenia egzemplarzy Pisma Świętego.

To największe prześladowanie chrześcijan, do jakiego doszło w Arabii Saudyjskiej w ostatnich latach – uważa Brian O’Connor, indyjski protestant, który wystąpił w obronie aresztowanych. W ubiegłym roku sam spędził kilka miesięcy w arabskim więzieniu za zorganizowanie prywatnego spotkania bilblijnego.

W Algierii polubili chrześcijan
Jeszcze 10 lat temu także Algieria uchodziła za kraj, w którym gwałty na chrześcijanach były zjawiskiem powszechnym. W latach 90. ubiegłego wieku islamscy fundamentaliści, niezadowoleni z unieważnienia wyborów, w których zwyciężył Islamski Front Ocalenia, zamordowali w tym kraju ponad 100 tys. osób, w tym 19 przedstawicieli Kościoła katolickiego. Dziś „mentalność algierskich muzułmanów staje się stopniowo bardziej otwarta” – uważa bp Claude Raut, ordynariusz położonej na południu diecezji Laghouat. Biskup dodaje, że Kościół katolicki w Algierii ma już setki wiernych, którym służy 130 księży i zakonników oraz 250 sióstr. Prowadzi działalność charytatywną, niosąc pomoc niepełnosprawnym, imigrantom i ofiarom przemocy. Bez przeszkód może też prowadzić biblioteki i organizować kursy języka francuskiego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.