Puchar z dedykacją

Leszek Śliwa

|

GN 23/2005

publikacja 31.05.2005 16:20

Jest trzecim Polakiem, który zdobył klubowy Puchar Europy Mistrzów Krajowych w piłce nożnej.

Puchar z dedykacją Państwo Mirella i Jerzy Dudkowie z synem Olkiem w dniu jego Pierwszej Komunii św. PAP/Piotr Polak

Triumf Dudka wydaje się tym większy, że bramkarz FC Liverpool był bohaterem finałowego meczu z AC Milan. Na dwie minuty przed końcem dogrywki Polak obronił strzał najlepszego piłkarza Europy zeszłego roku Ukraińca Andrija Szewczenki i dobitkę z odległości… dwóch metrów. Ale najważniejsze miało przyjść podczas rzutów karnych.

Tańczący na linii
Jako pierwsi strzelali Włosi. Dudek zaskoczył wszystkich niekonwencjonalnym zachowaniem na linii bramkowej. Nawet na chwilę nie stał w miejscu, przesuwał się raz w lewo, raz w prawo, wymachując rękami. Media nazwały to później „tańcem”. Taktyka okazała się skuteczna.

Zdeprymowani Włosi nie wytrzymywali nerwowo i zmarnowali aż trzy jedenastki. Puchar powędrował do Wielkiej Brytanii, a dziennikarze na całym świecie okrzyknęli Polaka bohaterem meczu.

Po spotkaniu Dudek wyjaśnił, że pomysł na takie zachowanie w bramce podczas karnych zaczerpnął z… historii angielskiego klubu. Ćwierć wieku wcześniej tak właśnie bronił południowo-afrykański bramkarz FC Liver-pool, Bruce Grobbelaar.

Papieski telegram
To zwycięstwo dedykuję pamięci Jana Pawła II – oświadczył po meczu Dudek. Te słowa obiegły prasę całego świata. – Wiedziałam, że Jurek tak powie. Na wiosnę mieliśmy pojechać całą rodziną do Ojca Świętego. Wszystko już było załatwione. I wtedy przyszedł komunikat o pogorszeniu stanu zdrowia Jana Pawła II. Jurek bardzo to przeżył – mówi matka polskiego bramkarza, pani Renata Dudek. –

Chciał podziękować Papieżowi za telegram gratulacyjny, jaki od niego otrzymał pięć lat temu, kiedy został najlepszym piłkarzem ligi holenderskiej. Nie dane mu jednak było złożyć podziękowań osobiście. Zrobił to więc teraz, przed całym światem – dodaje pani Renata.

Pomaga wiara
„Jerzy Dudek jest wzorem nie tylko sportowca, ale także człowieka” – zgodnie twierdzą wszyscy, którzy zetknęli się z bramkarzem FC Liverpool. Podkreślają, że z domu rodzinnego wyniósł poważne podejście do swych obowiązków i szacunek dla pracy.

Dudek pochodzi z tradycyjnej śląskiej rodziny górniczej. – Myślę, że Jurkowi we wszystkim, co robi, pomaga wiara. Jak Jurek i Darek (brat Jerzego Dudka, obecnie piłkarz Legii Warszawa – przyp. red.) byli mali, to już prowadziliśmy ich do kościoła nie tylko na Mszę w niedzielę, ale także na Różaniec czy majowe – wspomina Renata Dudek.

Kibice oglądający w ubiegłą niedzielę towarzyski mecz Polska–Albania żałowali, że nie mogą oklaskiwać bohatera finału Ligi Mistrzów. Jerzy Dudek miał jednak tego dnia ważne obowiązki rodzinne. Jego syn Aleksander przystąpił do Pierwszej Komunii Świętej.

Rodzice Jerzego Dudka mieszkają w Szczygłowicach, dzielnicy Knurowa, miasta na Górnym Śląsku. Ich najmłodszy syn, Piotr, jest organistą w jednym z knurowskich kościołów. Komunia odbyła się jednak w rodzinnych stronach Mirelli, małżonki Jerzego, w Samsonowie na Kielecczyźnie. Jej siostra jest tam katechetką. Komunia miała się odbyć wcześniej, ale kiedy Liverpool zakwalifikował się do finału, klub nie mógł zwolnić swojego bramkarza. Dudek i jego rodzina postanowili wtedy przełożyć uroczystość. – Jurek by sobie nigdy nie darował, gdyby nie uczestniczył w Pierwszej Komunii Olka. Dlatego kibice muszą mu wybaczyć – twierdzi z przekonaniem mama piłkarza.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.