Upokorzyć jednego, by przestraszyć wszystkich

Rocco Buttiglione, polityk włoski, były minister ds. europejskich

|

GN 04/2005

publikacja 26.01.2005 02:25

Fragment wykładu wygłoszonego 12 stycznia br. na KUL.

Rocco Buttiglione Rocco Buttiglione
Uznano, że nie jestem godny moralnie, aby pełnić funkcję komisarza europejskiego
K. Link

To, co się wydarzyło, jest dobrze znane. Przedstawiono moją kandydaturę na członka Komisji Europejskiej. Propozycję taką wysuwają rządy państw członkowskich. Kandydaci przesłuchiwani są przez Parlament Europejski. Bada się ich kompetencje zawodowe oraz integralność moralną. Nie jest to ocena polityczna. Komisarze nominowani są przez poszczególne rządy, które reprezentują różne opcje polityczne. Dlatego osoby, które nigdy nie mogłyby wspólnie tworzyć rządu narodowego, mogą i muszą zasiadać wspólnie w jednej Komisji Europejskiej.

Podczas przesłuchania nikt nie wysunął wątpliwości co do moich kompetencji zawodowych, a jednak socjaliści, liberalni demokraci, zieloni i komuniści zagrozili, że jeśli nie zrezygnuję z kandydowania, będą głosować przeciw Komisji. Uznano, że nie jestem godny moralnie, aby pełnić funkcję komisarza europejskiego. Dlatego, że powiedziałem to, co o homoseksualizmie mówi Katechizm Kościoła Katolickiego. Gdyby takie kryterium zastosowano w przeszłości, ani Adenauer, ani De Gasperi, ani Schuman nie mogliby być komisarzami europejskimi.

Niektórzy chwalili mnie za odwagę, inni zarzucali mi nazbyt ostentacyjne manifestowanie swojej wiary. Nie zasługuję ani na pochwały, ani na krytykę. Ja tylko nie potrafiłem omijać pytań i mówić tak, aby nie powiedzieć niczego. Odpowiedziałem zatem: „Mogę sądzić, że homoseksualizm jest grzechem, ale nie ma to żadnego znaczenia politycznego, dopóki nie mówię, że homoseksualizm jest przestępstwem”. Z przekonaniem przyjmuję zasadę niedyskryminowania osób homoseksualnych. Jeśli bowiem wszyscy grzesznicy mieliby być karani, to wszyscy trafilibyśmy do więzienia – ze mną na czele. Czym innym jest poziom polityki i prawa, a czym innym poziom osądu moralnego. Parlament Europejski nie ma prawa wchodzić do mojego sumienia i mówić mi, co mam myśleć.

Ideologiczna inkwizycja
Mamy tu do czynienia ze znaną zasadą liberalną. Zgodnie z nią osoby, które mają różne poglądy moralne, mogą żyć razem jako obywatele o równych prawach w tej samej wspólnocie politycznej. Ta liberalna zasada jest jednocześnie zasadą chrześcijańską. Spotykając cudzołożnicę, Jezus nie mówi: Zrobiłaś dobrze, rób tak dalej, wróć do twego kochanka lub poszukaj sobie innego. Mówi jej: „Idź, a od tej chwili już nie grzesz!” (J 8,11), a to oznacza: To, co zrobiłaś, jest złe, ale ja ciebie nie potępiam. Nie dlatego, że jesteś niewinna, ale dlatego, że ci wybaczam. A do zgromadzonych Jezus mówi: Nie macie prawa potępiać, gdyż także wy jesteście grzesznikami i potrzebujecie miłosierdzia.

Parlament Europejski odrzucił tę liberalną i chrześcijańską zasadę, wprowadził natomiast nową inkwizycję. Nie interesował się określonym stanowiskiem czy linią polityczną, lecz sądem sumienia, dążąc do ustanowienia swego rodzaju nowej, ateistycznej religii Unii. Istnieje dla niej tylko jedna prawda: że żadna prawda nie istnieje. Ten, kto nie chce zrezygnować z wydawania sądów wedle kryteriów dobra i zła, jest obywatelem drugiej kategorii i nie może sprawować urzędów w Unii.

A przecież wolne jest takie społeczeństwo, w którym grzesznicy mogą grzeszyć, a księża i filozofowie mogą mówić, że grzech jest grzechem. Jeśli jedna z tych form wolności zanika, to społeczeństwo nie jest już wolne. Parlament wziął na siebie poważną odpowiedzialność działania sprzecznego z Konstytucją, gdyż przypisał sobie prawo, którego nie posiada, i ustanowił nową ideologiczną inkwizycję.

Wyznanie wiary ateistycznej
Czy w Unii Europejskiej chrześcijanie są obywatelami drugiej kategorii? Na to pytanie trzeba odpowiedzieć zarówno na płaszczyźnie instytucjonalnej, jak i politycznej. Na płaszczyźnie instytucjonalnej konieczna jest taka reforma norm postępowania Parlamentu, która uniemożliwi w przyszłości nadużycia ze strony większości, podobne do tego, jakie miało miejsce w moim przypadku. Na płaszczyźnie politycznej konieczna jest w Europie mobilizacja ludzi wierzących, kochających wolność i wierzących w zasady wolności, które jako jedyne mogą zagwarantować życie w jednej wspólnocie politycznej ludzi posiadających różne wizje świata jako obywateli z równymi prawami.

Ci, którzy dopuścili się nadużycia wobec mnie, teraz dążą do tego, aby zapomniano o tym fakcie. Obawiają się, że dyskryminacja chrześcijan w Unii Europejskiej może doprowadzić do mobilizacji wielkich, a dotąd drzemiących i podzielonych sił. Naszym zadaniem jest sprawienie, aby owa hańba nie została zapomniana, oraz zachęcenie chrześcijan i wszystkich ludzi, którzy kochają wolność, do działania na rzecz obrony ich prawa do bycia równoprawnymi obywatelami w Europie jutra.

Chciano upokorzyć jednego chrześcijanina, aby zastraszyć innych. Chciano pokazać, że wykluczenie odwołania się do Boga w Konstytucji nie wynika z przypadkowych okoliczności, lecz jest pozytywnym wyznaniem innej wiary – wiary ateistycznej, relatywistycznej i antychrześcijańskiej.
Chodzi jednak nie tylko o to. Potężne lobby z Brukseli chce narzucić wszystkim państwom członkowskim uznanie małżeństwa między osobami tej samej płci oraz aktywne promowanie przez państwo homoseksualnego stylu życia.

W istocie chodzi o odrzucenie tradycyjnego modelu rodziny, która składa się z ojca, matki i dzieci. Sądzę, że państwo powinno aktywnie promować rodzinę, ponieważ rodzina pełni rolę niezbędną w życiu wszystkich narodów. W rodzinie rodzą się i są wychowywane dzieci, a bez dzieci naród umiera.

Dzisiaj w Europie rodzi się zbyt mało dzieci. Nie możemy iść dalej tą drogą. Potrzebujemy polityki rodzinnej, która pomoże kobiecie realizować prawo do aktywności zawodowej oraz do bycia matką, a także doceni rolę kobiet, które rezygnują z kariery zawodowej, aby poświęcić się rodzinie. Czyż będzie można mieć za złe islamowi zajęcie naszych ziem, jeśli Europa bez dzieci sama pozbawi się ludzi i zniknie z dziejów?

Na podstawie obowiązującego prawodawstwa, a także na podstawie traktatu konstytucyjnego, który zostanie poddany pod głosowanie parlamentów i narodów, kwestie małżeństwa i rodziny należą do wyłącznej kompetencji państw członkowskich. Jednak poprzez przewrotną interpretację Konstytucji antyrodzinne lobby w Parlamencie Europejskim będzie starało się wywrzeć presję na parlamenty narodowe, przypisując sobie uprawnienia, których nie posiada. Nikt nie powinien się łudzić, że będzie mógł nam z Brukseli nakazywać, jak w Rzymie czy w Warszawie mamy postępować w tak delikatnej materii, która dotykając życia i rodziny, dotyka korzeni tożsamości narodowej.

Ocalić Europę
Czy Europa, która się boi lub wstydzi imienia Boga w preambule swojej Konstytucji, Europa, która chce dyskryminować chrześcijan, Europa, która zmierza do łagodnego samobójstwa i która jest tak zaślepiona nienawiścią do siebie samej, że uważa za nieprzyjaciół tych, którzy chcą ją ocalić, jest jeszcze naszą Europą? Czy pozostawanie w takiej Unii ma sens?

Potrafię zrozumieć gniew i oburzenie, z których te pytania się rodzą. Jednak poddanie się zgorzknieniu i wycofanie się z walki, w której chodzi o duszę Europy, byłoby błędem. My jesteśmy Europą. Nasz los jest wspólny. Wspólna jest nasza choroba, a zatem i lekarstwo może być tylko wspólne. Europa, którą budujemy, nie jest rajem na ziemi, lecz miejscem walki.

Nasza walka nie jest walką o chrześcijańską Europę. Jest to walka o ocalenie Europy, które nie jest możliwe bez powrotu do podstawowych wartości naturalnych. Czyż wolność, rozum i rodzina nie są wartościami naturalnymi? Są to zarazem wartości chrześcijańskie. Dlatego nasza walka nie ma charakteru konfesyjnego: jest świecka, racjonalna, ludzka.

Kiedy Europa odchodzi od chrześcijaństwa, to razem z prawdą chrześcijańską gubi się również ludzka prawda o naszych dziejach i o naszej kulturze. Europa, która odrzuca chrześcijaństwo, zaczyna nienawidzić siebie samej i dąży do zniszczenia własnego, ludzkiego oblicza.

Potrzebni świadkowie
Nie powinniśmy czuć się przegrani i rezygnować z walki. Musimy być świadomi faktu, że w dziedzinie polityki potrzebujemy chrześcijańskiego świadectwa i że społeczne nauczanie Kościoła jest integralną i nieusuwalną częścią chrześcijańskiej doktryny, tak jak świadectwo chrześcijanina w polityce jest integralną i nieusuwalną częścią chrześcijańskiego świadectwa w świecie.

Polityka jest sztuką takiego prowadzenia wspólnoty ku dobru wspólnemu, które respektuje wolność każdego z jej członków. Co robić, kiedy w sferze polityki dobro nie jest uznawane? Większość nie zawsze ma rację. Co robić wówczas, gdy większość się myli?

Większość podejmuje zazwyczaj słuszne decyzje, o ile tylko zostanie odpowiednio poinformowana i jeśli w odpowiedni sposób przedstawi się jej wchodzące w grę alternatywy i wartości. Dlatego trzeba, aby szeregi polityków były zasilane przez ludzi młodych: dobrze przygotowanych, pełnych entuzjazmu, a zarazem realistycznych i umiarkowanych. ?

Tłum. z języka włoskiego Jarosław Merecki SDS

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.